PolskaTajemnicze słowa wdowy o katastrofie smoleńskiej

Tajemnicze słowa wdowy o katastrofie smoleńskiej

- Od początku uważałam, że ws. katastrofy smoleńskiej powinno być wszczęte międzynarodowe śledztwo. To, co się teraz odbywa, to jedna wielka fikcja – mówi Wirtualnej Polsce senator PiS Beata Gosiewska, wdowa po tragicznie zmarłym pod Smoleńskiem Przemysławie Gosiewskim. Komentując najnowsze ekspertyzy, stwierdza, że nie są one żadnym przełomem, obnażają jedynie dotychczasowe kłamstwa. - Powoli wyjaśnia się, że istnieją siły zainteresowane ukryciem prawdy - zaznacza. Dodaje, że eksperci współpracujący z zespołem Antoniego Macierewicza, otrzymują dziwne telefony, pogróżki. - To jest przerażające i świadczy o tym, że to nie był zwykły wypadek - podkreśla.

19.01.2012 | aktual.: 25.01.2012 10:42

Upublicznione w poniedziałek przez polskich prokuratorów wojskowych ekspertyzy wykonane przez biegłych z krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych wykazały, że wśród osób, których głosy są na taśmie z kokpitu TU-154 lecącego do Smoleńska, nie zidentyfikowano głosu ówczesnego Dowódcy Sił Powietrznych. Obala to tezę zawartą w raporcie MAK oraz raporcie Jerzego Millera, że gen. Błasik był w kokpicie w momencie katastrofy.

Najnowsze ustalenia zaprzeczają także tezie o błędzie pilotów, którzy – zdaniem komisji Jerzego Millera – mieli pomylić wysokościomierze i błędnie odczytać wysokość maszyny.

"Obnażono kłamstwa"

Według Beaty Gosiewskiej ekspertyzy nie są żadnym przełomem, obnażają jedynie dotychczasowe kłamstwa i są potwierdzeniem przypuszczeń jej i wielu innych rodzin ofiar, że ktoś sterował wypadkami w Smoleńsku. - Powoli wyjaśnia się, że istnieją siły zainteresowane ukryciem prawdy. To, co się teraz odbywa, to jedna wielka fikcja. Kolejne wychodzące na jaw matactwa pokazują, że są to tylko pozory śledztwa. Ci, którzy są odpowiedzialni za katastrofę, uniemożliwiają jej wyjaśnienie. Powinno się ich ścigać i skazać – podkreśla i przypomina rozmowę nagraną 22 kwietnia ub. roku przez płk. Edmunda Klicha z ministrem obrony Bogdanem Klichem. Jej stenogram opublikowany przez "Gazetę Polską Codziennie" wskazuje, że płk Klich złożył szefowi MON "meldunek, że Rosjanie ponoszą odpowiedzialność za tragedię smoleńską, bo choć zobowiązywały ich do tego procedury, mimo fatalnej pogody nie zamknęli lotniska". "Minister zareagował zaskakująco: zakazał Edmundowi Klichowi formułowania wniosków obciążających Rosjan" - napisała
gazeta.

Zdaniem Gosiewskiej minister Klich znając opinię płk. Klicha pozwalał na oczernianie różnych osób. - Rząd od początku robił wszystko, żeby uniemożliwić wyjaśnienie przyczyn katastrofy. W mojej ocenie temu służyć miało chociażby przyjęcie takiej a nie innej formuły prawnej oraz pozostawienie w rękach Rosjan głównych dowodów – wraku i czarnych skrzynek. Dopóki rządzą ci sami ludzie, sprawa nie zostanie wyjaśniona, chyba, że coś się przez przypadek „wysypie” – mówi senator PiS. Dodaje, że wznawianie teraz prac komisji Jerzego Millera nie ma najmniejszego sensu, ponieważ jej członkowie „całkowicie się skompromitowali”.

Międzynarodowe śledztwo

Senator PiS zgadza się z Martą Kaczyńską, która apeluje do polskiego rządu, by wystąpił o pomoc do instytucji międzynarodowych. - Od początku uważałam, że ws. katastrofy smoleńskiej powinno zostać wszczęte międzynarodowe śledztwo. Tylko ono mogłoby dać gwarancję poznania prawdy. Powinna zostać powołana międzynarodowa komisja złożona z ekspertów, chociażby tych samych, z pomocy których korzysta zespół parlamentarny Antoniego Macierewicza – tłumaczy Gosiewska.

Pytana, czy jej zdaniem premier powinien przeprosić wdowę po gen. Błasiku, odpowiada: - Donald Tusk już dawno powinien podać się do dymisji. Robi z Polski kraj bezprawia. Przeprosiny od takiego człowieka ani dla wdowy po gen, Błasiku, ani dla reszty rodzin nie mają żadnego znaczenia. Widzieliśmy jego zachowanie, patrzył tylko jak nas ośmieszyć, a nie cokolwiek wyjaśnić - mówi.

Pogróżki pod adresem ekspertów

Dodaje, że dla niej, przełomowe znaczenie mają badania amerykańskich ekspertów prof. Wiesława Biniendy i dr Kazimierza Nowaczyka wchodzący w skład zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza. Podważają one oficjalną wersję katastrofy mówiącą, że Tu-154 zaczepiając o brzozę, stracił fragment lewego skrzydła, po czym obrócił się o 180 stopni i spadł na ziemię. Według ich analiz przyczyną katastrofy smoleńskiej były „dwa wielkie wstrząsy”. – Prof. Binienda i dr Nowaczyk otrzymują dziwne telefony, pogróżki. Mówili nawet, że „jeśli popełnią samobójstwo”, to nie oni będą za nim stać. To jest przerażające i świadczy o tym, że to nie był zwykły wypadek – przekonuje.

- Czy poznamy prawdę i kiedy to nastąpi? Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Jestem jednak pewna, że tylko zaangażowanie międzynarodowych ekspertów mogłoby wyjaśnić, co się wydarzyło 10 kwietnia. I byłoby to banalnie proste. Naprawdę - puentuje.

Paulina Piekarska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2099)