Śmierć rosyjskiego barda. Nikt nie wierzy, że sam skoczył
Wadim Strojkin, rosyjski muzyk znany z proukraińskich poglądów, zginął w niejasnych okolicznościach podczas wizyty w jego domu służb bezpieczeństwa. Przyjaciele kwestionują oficjalną wersję wydarzeń.
Wadim Strojkin, 59-letni rosyjski muzyk, zmarł 6 lutego w Petersburgu. Według serwisu Mash Rosjanin miał podczas wizyty służb bezpieczeństwa "dobrowolnie" wyskoczyć z okna na 9. piętrze.
Funkcjonariusze utrzymują, że w czasie operacyjnych działań służb mężczyzna wykorzystał nieuwagę mundurowych, oddalił się i popełnił "nieodwracalny czyn". Przyjaciele Strojkina podważają wersję o samobójstwie.
Śmierć Strojkina. Rosjanin nie krył, że sprzyja Ukrainie
- Doskonale wiedział, co uznaje za dobre, a co za złe - mówi w rozmowie z Guardianem" Filip Buckup, jeden z przyjaciół 59-latka. Florida Vovsi, również zaprzyjaźniona z muzykiem, dodaje, że Strojkin miał wielkie plany i kochał życie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Myślał, że ma genialny plan. Nie przewidział jednego
Strojkin otwarcie krytykował rosyjską agresję na Ukrainę. W marcu 2022 roku pisał, że Putin wypowiedział wojnę własnemu narodowi. Znajomi Strojkina podkreślają, że artysta głośno demonstrował swoje proukraińskie poglądy i nie bałby się więzienia za przekonania.
Strojkin otwarcie krytykował Władimira Putina. W sprawie agresji na Ukrainę stał po stronie dobra, sprzyjał zaatakowanemu krajowi. Rozważał nawet opuszczenie Rosji, ale z tego zamiaru zrezygnował.
Służby przyszły do domu muzyka w związku ze śledztwem, które dotyczyło nielegalnych w państwie Putina darowizn na wojsko ukraińskie. Bliscy podejrzewają, że służby nie przyszły po zeznania, lecz po to, by "pomóc" mu w śmierci. Rodzinie Strojkina nie przekazano ciała zmarłego, co budzi dodatkowe podejrzenia.
Przeczytaj również: Piszą o szoku w Monachium. "Przerażenie i niedowierzanie"
Florida Vovsi ocenia, że w Rosji nie ma miejsca dla uczciwych ludzi jak Strojkin. Jego śmierć wpisuje się w serię tajemniczych zgonów wśród rosyjskich obywateli.
Źródło: "Guardian"/TVN24