HistoriaTajemnice teczki tajnego współpracownika ps. ''Bolek''

Tajemnice teczki tajnego współpracownika ps. ''Bolek''

• Według akt ujawnionych przez IPN 22 lutego TW "Bolek" to Lech Wałęsa
• Teczka "Bolka" pokazuje, że Wałęsa współpracował z SB głównie w latach 1971-72
• Od 1973 roku Wałęsa próbował wyplątać się ze współpracy
• W 1976 roku Wałęsa zostaje definitywnie wykreślony z listy współpracowników
• Dokumenty nie przeszły jeszcze badania grafologicznego, które ustaliłoby, czy znalezione w nich podpisy należą do Wałęsy

Tajemnice teczki tajnego współpracownika ps. ''Bolek''
Źródło zdjęć: © PAP

To, że Lech Wałęsa był w latach 70. współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa, jest już dziś dla historyków w zasadzie oczywiste. Przyznają to nawet ci badacze, którzy widzą w jasnych barwach rolę byłego prezydenta w polskiej historii, jak choćby prof. Andrzej Friszke, czy prof. Andrzej Paczkowski. Niestety, sam Wałęsa upiera się przy zdaniu, że nie współpracował i jest całkowicie ''czysty''. Kłopot w tym, że jego tłumaczenia bywają niespójne, mało wiarygodne i zmienne w czasie. A to nie zachęca do tego, by dać im wiarę. Zresztą, sam robi sobie w ten sposób największą krzywdę.

Dlatego problem, który stoi dziś przez historykami, nie polega na próbie odpowiedzi na pytanie: "czy Wałęsa to 'Bolek"? Interesujące jest to, jaka była skala współpracy Lecha Wałęsy z SB i jej szczegóły.

Grafolog przesądzi sprawę

Do tej pory dokumentacja, która pozwalałby to ustalić, była dość skąpa. Jak napisali w 2008 roku w książce ''SB a Lech Wałęsa'' Sławomir Cenckiewicz i Lech Gontarczyk, istnieje uzasadnione przypuszczenie, że teczka tajnego współpracownika ''Bolka'' – taki kryptonim miał nosić Wałęsa – była dekompletowana przez samego zainteresowanego. W latach 1992-1995 teczkę wypożyczano do kancelarii prezydenckiej Wałęsy. Wtedy ''zniknęły'' z niej niektóre dokumenty. Prawdopodobnie również ten najważniejszy, który bezdyskusyjnie przesądzałby sprawę agenturalności Wałęsy – jego pisemne zobowiązanie do współpracy.

I w końcu ten dokument się znalazł – w domu gen. Czesława Kiszczaka. A obok niego wiele innych papierów – przede wszystkim donosów – które zaświadczają o współpracy Wałęsy z SB.

W tym punkcie koniecznie trzeba poczynić dwa zastrzeżenia. Pierwsze z nich jest kluczowe. Otóż należy pamiętać, że dokumenty, o których mowa, nie przeszły jeszcze badania grafologicznego. Tylko ono może ustalić, czy np. widniejący pod zobowiązaniem do współpracy podpis Wałęsy jest rzeczywiście jego autorstwa. Historycy z IPN, którzy oglądali oryginały tych dokumentów są przekonani, że są one autentyczne, ale ostateczne wątpliwości co do ich prawdziwości może rozwiać dopiero wspomniany grafolog.

Zastrzeżenie drugie jest natury estetycznej: w dużej części dokumentów, które przytaczam niżej, można znaleźć liczne błędy ortograficzne i stylistyczne. Sporo tych - delikatnie rzecz ujmując - "braków literackich", to dzieło SB. Postanowiłem pozostawić je w cytowanych fragmentach.

''Zobowiązuję się współpracować ze Służbą Bezpieczeństwa...''

W świetle jednego z dokumentów, który znalazł się w ''Teczce personalnej tajnego współpracownika'', Lech Wałęsa został pozyskany przez SB do współpracy 21 grudnia 1970 roku. Stało się to dzień po zatrzymaniu go przez milicję w związku z wydarzeniami Grudnia '70 – był jednym z przywódców strajku w Stoczni Gdańskiej im. Lenina. Tak opisuje to wydarzenie w raporcie kpt. Edward Graczyk: ''W dniu 21 XII 1970 r. z Wałęsą Lechem przeprowadziłem […] rozmowę w trakcie której wykazałem wymienionemu, że osoby które brały udział w mordach, rabunkach, podpaleniach, rozbojach i sabotażach muszą wykryci i osądzenie zgodnie z prawem [chodzi o demonstrujących robotników – przyp. R.J]. Ob. Wałęsa zgodził się z moim stanowiskiem i oświadczył, że jest gotów do udzielenia nam w tej sprawie pomocy".

Tego samego dnia Wałęsa odręcznie napisał i podpisał dokument pn. ''Zobowiązanie'' o następującej treści:

''Ja niżej podpisany Wałęsa Lech syn Bolesława i Feliksy urodzony 1943 w Popowie pow. Lipno zobowiązuje się zachować w ścisłej tajemnicy treść przeprowadzonych ze mną rozmów z pracownikami służb bezpieczeństwa. Jednocześnie zobowiązuję się współpracować ze służbą bezpieczeństwa w wykrywaniu i zwalczaniu wrogów PRL. Informację będę przekazywać na piśmie i będą one polegały na prawdzie. Fakt współpracy ze służbą bezpieczeństwa zobowiązuję się zachować w ścisłej tajemnicy i nie ujawniać jej nawet przed rodziną. Przekazywane informacje będę podpisywał psełdonimem 'Bolek'".

Od tego momentu – według znalezionych w domu Kiszczaków dokumentów – Lech Wałęsa to TW ''Bolek''.

Ucho bezpieki

W ''Teczce pracy tajnego współpracownika'' znajdujemy to, co chyba najbardziej interesujące – donosy ''Bolka''. Część zawartych w nich spostrzeżeń ma bardzo ogólny charakter. Przykładowo, w jednym z pierwszych doniesień pisze ogólnie o sytuacji panującej w stoczni: ''Najważniejszą sprawą [...] jest brak informacji na temat spełnienia postulatów [z grudnia 1970 r. - przyp. R.J.]. Czy będą realizowane, czy też nie i w jakim stopniu. Drugą sprawą jest brak frontu robót. […] Pracy prawidłowej nie widać. […] Po rozmowach i niezadowoleniach ludzi widać, że w każdej chwili może dojść do nowych demonstracji, jednak odczuwać można, że ludzie nie wyjdą na ulicę tylko będą wiecować w stoczni''. Każdy z donosów kończył się zadaniami, jakie zlecał Wałęsie prowadzący go esbek. W cytowanym wyżej dokumencie znajdujemy polecenie: ''W dalszym ciągu obserwować nastroje wśród załogi i natychmiast meldować o zamierzonych przerwach w pracy, czy też innych incydentach''.

Inne doniesienia ''Bolka'' mają już bardziej szczegółowy charakter i dotyczą informowania o działalności konkretnych osób pracujących w stoczni. Początkowo Służbie Bezpieczeństwa szczególnie zależało na tym, by Wałęsa zidentyfikował osoby, które uczestniczyły w grudniowych demonstracjach: ''brały udział w podpalaniach, mordach, rabunkach i które posiadają broń''. Potem polecono ''Bolkowi'', by identyfikował i nawiązywał relacje z osobami, które prowadzą jakąkolwiek działalność opozycyjną. W donosach, które zawiera ''Teczka pracy'', znajduje się mnóstwo tego rodzaju informacji. Wałęsa podaje nazwiska ludzi – przynajmniej kilkanaście - którzy namawiają do strajków, drukują ulotki, krytycznie wypowiadają się o władzy. Bywa na zebraniach załóg pracowniczych, z których sporządza potem relacje dla esbecji. Przekazuje również SB drukowane w stoczni ulotki i listy postulatów, które w swoim gronie wypracowują robotnicy. Jest ''uchem'' bezpieki w stoczni. Zresztą nie jedynym – w dokumentach od Kiszczaka można znaleźć
doniesienia innych TW, którzy w tamtym czasie działali w Stoczni Gdańskiej im. Lenina.

Esbekom zależało też na tym, by Wałęsa tonował buntownicze nastroje i nie dopuszczał do ich eskalacji. Gdyby jednak doszło do sytuacji krytycznej, to nie powinien ''bez zgody pracownika bezpieczeństwa [...] angażować się w żadne akcje które mogą doprowadzić do przerw w pracy i zamieszek wśród załogi'' (z donosu z 6 stycznia 1971 roku).

Pomysłowy agent

Co ciekawe, "Bolek" nie tylko relacjonuje to, co dzieje się w jego zakładzie pracy, ale również sugeruje bezpiece pewne działania. W donosie z 12 stycznia 1971 roku pisze: ''Uważam również za wskazane aby dla lepszego zakonspirowania mojej osoby wezwać mnie na MO [...]''. Dodaje, że z uwagi na jego działalność w związku z Grudniem '70, powinno się go wezwać na przesłuchanie. W tym samym donosie sugeruje, jak należy postępować podczas rozmów z jego wzywanym na MO kolegą z pracy Jasińskim, na którego wcześniej donosił: ''Ja osobiście uważam że rozmowa z nim powinna być delikatna gdyż może on bardziej zamknąć się w sobie i nie uzewnętrznić swoich myśli''. Zaraz dodaje, że ''Jasiński może być członkiem jakiegoś tajnego komitetu daży on mnie w tej chwili zaufaniem i w najbliższym czasie będę mógł podać bliższe szczegóły o nim''.

Z notatki służbowej kpt. Ratkiewicza z 24 września 1971 roku dowiadujemy się, że strofował on Wałęsę za zbytnią samodzielność w doborze metod działania. Oficer skarży się, że ''Bolek'' publicznie ''wystąpił z żądaniem postawienia tablicy na terenie Stoczni ku czci poległych w wypadkach grudniowych''. Wałęsa zdecydował się na takie działanie, gdyż ''od pewnego czasu jego znajomi z miejsca pracy zaczynali od niego stronić'' i zrobił to, by ''pozyskać ich zaufanie''. ''Kategorycznie zabroniłem mu takiego zachowania w miejscu pracy'' - dodał oficer Przyczyny braku ''troski socjalistycznej''

Intrygujące jest to, że są takie fragmenty donosów, w których Wałęsa – komentując sytuację w stoczni - pozwala sobie na... snucie politycznej refleksji. ''Niezadowalająca jest rzecz, jeśli bądźmy szczerzy – pisze ''Bolek'' w donosie z 15 lipca 1971 roku - powszechnie robotnik uważa, że sprawy można załatwić tylko rurkami, a dyskutować nie ma sensu. [….] Nie jest prawdą, że robotnik nie rozumie, czy też nie docenia przełożonych. […] Robotnik tylko rozumie, że musi robić i w każdej chwili pomoże i zaiwerzy, ale już od wieków nic nie osiągnął jeśli nie walczył, zawsze był wykorzystywany i nie doceniany''. W innym donosie, z 28 lipca tego samego roku, snuje rozważania o tym, że robotnicy powinni mieć większy wpływ na zakład pracy: ''Każdy powinien wiedzieć, że za tyle sprzedaliśmu statki. Tyle robocizna, tyle materiał. Obecnie rozliczenie są strasznie zagmatwane, musiało być to przejrzyste, proste i interesujące. Dziś większość ludzi interesuje się tylko sobą i tylko dla siebie. Stąd też brak troski
socjalistycznej''.

Prowadzący Wałęsę oficerowie nie byli zachwyceni jego wynurzeniami. Polecono ''Bolkowi'', by z nich zrezygnował. Bezskutecznie.

"'Bolek' musi być kontrolowany"

Opinie SB o Wałęsie z lat 1971-1972 są - najogólniej rzecz ujmując - dobre. Spotykający się z nim funkcjonariusze podkreślają jego punktualność i rzetelność w wywiązywaniu się z zadań. Jego zachowanie podczas spotkań określane jest jako "swobodne". W opinii esbeków Wałęsa dał się poznać jako "jednostka zdyscyplinowana i chętna do współpracy". W dokumencie "Charakterystyka tw. 'Bolek'" z 9 czerwca 1976 roku funkcjonariusz pisze, że dzięki działaniom Wałęsy udało się uzyskać ''szereg cennych informacji dot. destrukcyjnej działalności niektórych pracowników''. Dodaje też, że ''na podstawie otrzymanych materiałów założono kilka spraw''. Niestety, w świetle tych wypowiedzi trudno utrzymać w mocy tezę, że działalność Wałęsy jako TW ''Bolek'' była nieszkodliwa dla osób trzecich.

Nie znaczy to, że esbecja nie ma o Wałęsie opinii krytycznych. Poza wspomnianymi – dotyczącymi skłonności ''Bolka'' do ''ubarwiania'' donosów własnymi przemyśleniami, czy ryzykownych zachowań – można doszukać się krytycznych uwag na temat jego charakteru. W notatce służbowej członka SB z 24 września 1971 roku możemy przeczytać: ''z całokształtu przeprowadzonej rozmowy z tw. 'Bolek' wywnioskowałem, że jest to człowiek bardzo wybuchowy, częstokroć nie analizuje swoje wypowiedzi, potrafi z rzeczy stosunkowo błahych robić problemy. W związku z tym musi być często kontrolowany''.

Bezużyteczne informacje

Fundamentalny zwrot w historii, która wyłania się z teczek ''Bolka'', przynosi esbecka notatka służbowa z 5 października 1973 roku. Czytamy w niej, ze Wałęsa na spotkanie z oficerem przybył ''bez opracowania informacji'', a ''w toku rozmowy oświadczył, iż chciał zakomunikować, iż zdecydował się odmówić dalszej współpracy''. Na pytanie o to, dlaczego tak postąpił, odpowiedział funkcjonariuszowi, że ''nie ma czasu poświęcać na spotykanie się z nami i podawać informacje o swoich kolegach z pracy nie mając z tego żadnego pożytku, to znaczy że my mu za to nie płacimy''. Zapytany o to, dlaczego w ogóle przystąpił do współpracy, miał odpowiedzieć, że "obawiał się po grudniu represji więc uważał, że lepiej będzie zgodzić się na współpracę". Pomimo nagabywań uznał, że "uważa za skończoną […] współpracę".

Nie chodziło jednak o to, że – i to jest bardzo ważny wątek – Wałęsa odmówił donoszenia, bo nie płacono mu za informacje. Nie dostawał pieniędzy, ponieważ jego informacje były w zasadzie bezużyteczne. Funkcjonariusz wprost pisze w cytowanej notatce, że w 1973 roku "przekazane przez [''Bolka''] informacje nie przedstawiają większej wartości operacyjnej". Innymi słowy, można przypuszczać, że Wałęsa od około 1973 roku wycofuje się ze współpracy z SB i dąży do jej zerwania.

Zakończenie współpracy

Z dokumentów jasno wynika również, że od około 1973 roku Wałęsa znów zaczął angażować się w działania opozycyjne w stoczni. I to – jak się można spodziewać - pomimo jawnego sprzeciwu esbeckich prowadzących (o czym piszą w zachowanych dokumentach). Próbował ich przekonać, że jest to element jego ''przykrywki'', ale wydaje się, że to była gra z jego strony. Gdyby tak nie było, to czy przekazywałby bezpiece bezużyteczne informacje?

Zresztą dobrze to widać, gdy spojrzymy w zawarty w ''Teczce osobowej'' ''Arkusz wypłat i świadczeń na rzecz t.w.''. W 1971 roku ''Bolek'' otrzymał 13 wypłat na łączna kwotę 9400 zł. W roku 1972 ta kwota jest już mniejsza – Wałęsa dostał 4 wypłaty na sumę 2100 zł. W roku 1973 otrzymuje wynagrodzenie dwukrotnie - w tym raz 12 grudnia, już po zakomunikowaniu, że chce zerwać współpracę - na łączną sumę 1100 zł. A w 1974 dokumenty mówią już tylko o jednej wypłacie o wartości 700 zł. Łącznie Wałęsa z kasy SB w latach 1971-1974 otrzymał 13300 zł za swoje ''usługi''.

Po wspomnianym spotkaniu z 5 października 1973 roku Wałęsa przestaje przekazywać informacje użyteczne, albo nie przekazuje ich w ogóle. Ostatni dokument zaświadczający o spotkaniu Wałęsy z SB pochodzi z 18 lutego 1976 roku. W tym czasie nie jest on – można to wyczytać z papierów - w żaden sposób zainteresowany współpracą. 9 czerwca 1976 r. SB decyduje się na definitywne rozwiązanie kooperacji.

Upadek i powstanie

Taki obraz relacji Wałęsy z peerelowską bezpieką wyłania się z wstępnej lektury akt dotyczących ''Bolka'', które odnaleziono w domu gen. Kiszczaka. I w żadnym wypadku nie musi to być opowieść o ''organicznym'' zdrajcy. Możemy również widzieć ją jako historię o człowieku przestraszonym tym, co stało się w grudniu 1970 roku, gdy ''władza ludowa'' strzelała do ''ludu pracującego''. Przestraszonym na tyle, że podjął współpracę z SB. Wałęsa, gdy wylądował na komisariacie MO, miał pełne prawo bać się o swoje życie. W domu czekała niepracująca żona i dzieci.

Wałęsa miał jednak odwagę, by w pewnym momencie powiedzieć ''dość!''. I to można – przy odrobinie dobrej woli - wyczytać z dokumentów bezpieki na jego temat. Odmowa wcale nie była łatwa, o czym zaświadczają liczne życiorysy tych, którzy do końca pozostali w kleszczach SB. Wałęsa z nich się uwolnił. W udostępnionych przez IPN dokumentach nie ma nic, co by zaświadczało, że Wałęsa współpracował z aparatem terroru PRL później, po 1976 roku.

Jeśli ktoś próbuje użyć teczki ''Bolka'' jako politycznej pałki na Wałęsę, to ostatecznie srogo się zawiedzie. Dokumenty, które w niej znajdujemy są świadectwem upadku, który dokonał się w nieludzkich warunkach opresywnego systemu politycznego. Ale nie tylko. To również opowieść o podniesieniu się i próbie odzyskania własnej godności. Wałęsa mógłby to w końcu publicznie przyznać.

Robert Jurszo, Wirtualna Polska

Podczas pisania korzystałem z teczek TW "Bolka" udostępnionych dziennikarzom i historykom przez IPN 22 lutego bieżącego roku.

Źródło artykułu:WP Kobieta
lech wałęsahistoriaipn
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)