Tajemnica zdjęcia z Kaczyńskim. Wiemy, kto wyznaczył mu miejsce
Według informacji Wirtualnej Polski, to sam premier Mateusz Morawiecki - wraz ze swoim zespołem z Kancelarii Premiera - nalegał na to, by wicepremier Jarosław Kaczyński usiadł obok niego na posiedzeniu Rady Ministrów. - Dla nikogo ta sytuacja nie była zaskoczeniem - relacjonuje nam minister, który uczestniczył w obradach.
Wtorek, 27 czerwca. Pierwsze po czerwcowej "minirekonstrukcji" rządu posiedzenie Rady Ministrów w budynku Kancelarii Premiera. Politycy gromadzą się w sali. - Takiego tłoku nie było tu od dawna - zauważy jeden z urzędników.
Owszem, na okoliczność przyjęcia przez rząd ustawy o 800 plus tuż przed posiedzeniem na sali pojawiły się dzieci, ale nie trwało to długo: chodziło o gest i ładny obrazek w mediach. Następnie rozpoczęły się "normalne" obrady, z udziałem dorosłych.
Ale czy były tak zwykłe jak wcześniej? Nie do końca.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duet dla wyborców
Liczne przybycie członków rządu - ministrów, wiceministrów - spowodowane było wejściem do tego grona Jarosława Kaczyńskiego. Jak pisaliśmy w WP, przeprowadzka prezesa PiS do gabinetu wicepremiera przy Alejach Ujazdowskich nawet na Zbigniewie Ziobrze wymusi regularną obecność na posiedzeniach Rady Ministrów. Tak też się stało.
- Czasem, gdy jakiś minister nie może się pojawić, bo ma jakiś wyjazd albo kłopoty ze zdrowiem, wysyła któregoś z zastępców. Teraz przyszli wszyscy - relacjonuje nam osoba znająca kulisy posiedzenia rządu.
Członków rządu, których pytaliśmy o obecność Jarosława Kaczyńskiego tuż przy premierze Mateuszu Morawieckim, nie zdziwiła ta sytuacja. - W czasie pandemii, gdy odbywały się posiedzenia rządu, premier z wicepremierem zawsze siedzieli razem. I tak już zostało. Nikogo ta sytuacja nie zaskakuje - słyszymy od jednego z ministrów.
Jak się dowiedzieliśmy nieoficjalnie, to osoby z Centrum Informacyjnego Rządu zorganizowały układ przy stole tak, by centralne miejsce zajmowali przy nim premier z wicepremierem. To był ich pomysł - również Mateusza Morawieckiego - a nie otoczenia Jarosława Kaczyńskiego. Nowogrodzka zatem na specjalne miejsce dla prezesa nie nalegała. Odwrotnie - to miała być inicjatywa KPRM.
Jeden ze świadków tej sytuacji mówi tak: - W tym obrazku jest też pewien sygnał: rząd jest wzmocniony. I raczej powinniśmy być dumni z tego zdjęcia, niż się jego wstydzić.
Jak słyszymy, dla Jarosława Kaczyńskiego przyjęcie ustawy o 800 plus - wicepremier niedawno sam ogłosił jako pierwszy waloryzację świadczenia - było priorytetem. Dlatego też postanowiono, by również "w obrazku" było to widoczne.
Według naszych informacji wtorkowe posiedzenie rządu w przeważającej części było poświęcone właśnie 800 plus. Wicepremier i prezes PiS kilkukrotnie miał zabierać na ten temat głos.
Rozmówcy z rządu przekonują, że w słynnym już zdjęciu nie należy szukać drugiego dna. I że ze strony Kaczyńskiego nie była to demonstracja jego "dominacji" nad premierem.
- Oni po prostu przyjęli taki model działania, na który wszyscy się zgodzili i dla których jest on naturalny. Nikt się drwinami opozycji nie przejmuje, zwłaszcza, że wyborcy PiS duetem Kaczyński-Morawiecki są zachwyceni - twierdzi w nieoficjalnej rozmowie polityk PiS.
Opozycja drwi z Morawieckiego, Kaczyński mobilizuje rząd
Opozycja twierdzi inaczej: uważa, że prowadzenie (lub współprowadzenie) posiedzenia rządu przez wicepremiera w obecności premiera jest uwłaczające dla tego drugiego. Zwłaszcza że na twitterowym koncie PiS pojawiła się informacja, że to… Jarosław Kaczyński prowadzi obrady rządu.
Pytany o to w programie "Tłit" były rzecznik PiS Radosław Fogiel stwierdził, że nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież prezes PiS i wicepremier jest "liderem obozu Zjednoczonej Prawicy".
Faktem jest jednak, że takich obrazków nie było nigdy wcześniej w żadnym rządzie. W centralnym punkcie stołu, przy którym siedzieli ministrowie, zawsze swoje miejsce miał premier. I nikt więcej. W czasie rządów PiS to się zmieniło. "Może to jakiś żart?" - pytał były premier Leszek Miller.
Były minister finansów w rządzie Donalda Tuska Jacek Rostowski na Twitterze pisał: "NIGDY nie było tak, by wicepremier siedział OBOK premiera u głowy stołu rządowego. Zawsze wicepremier lub wicepremierzy siedzieli razem z innymi ministrami, choć najbliżej premiera, który siedzi sam u głowy stołu".
Nie zabrakło innych krytycznych komentarzy.
"No i Morawiecki został współPremierem. Tak ośmieszyć własnego Premiera RP, to potrafi tylko Kaczyński. #Bambik" - napisała na Twitterze posłanka KO Katarzyna Lubnauer (pis. oryg. - przyp. red.).
Barbara Nowacka zamieściła zdjęcie Kaczyńskiego z Morawieckim z podpisem: "MarionetkaRZ i marionetka". Joanna Scheuring-Wielgus z Nowej Lewicy dodała: "Nad-premier i premier. Tego jeszcze Polska nie widziała. Żenada i smutek".
Oponenci PiS i niektórzy komentatorzy stawiają też pytania o rolę Mateusza Morawieckiego przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Jak mówią politycy PiS, to właśnie szef rządu ma "dociągnąć ten wózek" i "wziąć na siebie odpowiedzialność". Ale to jednocześnie Kaczyński chce mieć swój współudział w wygranej w wyborach, w którą wciąż wierzy. A nawet jest jej pewien.
Kaczyński ma bliżej do wszystkich
Jak pisaliśmy, nowy-stary wicepremier miał uważać, że jego nowa rola - koordynatora wszystkich kluczowych resortów - to "orka na ugorze". Ale jest przekonany, że bez jego nadzoru rząd po ośmiu latach funkcjonowania może być już nie sprawną machiną, ale buksującym w miejscu zużytym pojazdem.
Jak twierdzą dziś nasi rozmówcy z rządu, wejście do niego Kaczyńskiego zmobilizowało do pracy wszystkich ministrów i ich zastępców. - Teraz tę mobilizację trzeba przenieść na całą administrację rządową - słyszymy.
Według naszych informatorów Kaczyński ma pracować w KPRM co najmniej 3-4 razy w tygodniu - a pozaurzędowy czas przeznaczać na partyjne zebrania w centrali PiS przy Nowogrodzkiej w Warszawie. - Jest rozgraniczenie: robota partyjna, robota rządowa - słyszymy.
Obecność Kaczyńskiego w KPRM ma, według naszych rozmówców, ułatwić pracę pozostałym ministrom, w tym odwołanym wicepremierom. - Na aleje każdy z nich będzie miał bliżej. Nikt nie będzie musiał się targać na Nowogrodzką - słyszymy.
Według innego naszego rozmówcy - związanego z Kancelarią Premiera - sam Mateusz Morawiecki ma być mocno zadowolony z tego, że "będzie blisko prezesa". - To daje mu psychiczny komfort. Ale dla Jarosława też to jest wygodne. Wielu spraw na telefon przecież nie da się obgadać, a wspólna praca w Kancelarii, choćby ustalanie agendy dnia, umożliwia bezpośrednie, nawet mniej formalne spotkania. Po prostu: wszystko idzie sprawniej i szybciej, bez zbędnych pośredników - opowiada nasz rozmówca.
Zdjęcie jak mem i sondaż. Polacy o premierach z PiS
Politycy PiS mogą robić wszystko, aby przekonywać o samodzielnych decyzjach premiera Mateusza Morawieckiego, ale Polacy nie mają w tej sprawie wątpliwości. Wyniki nowego sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski na temat roli prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego są jednoznaczne.
Aż 85,2 proc. uczestników naszego badania stwierdziło, że teraz to właśnie prezes PiS będzie miał decydujące zdanie w sprawach polityki gabinetu - formalnie - premiera Mateusza Morawieckiego.
Zaledwie 12 proc. ankietowanych uznało, że - mimo powrotu Kaczyńskiego na stanowisko wicepremiera - to jednak Morawiecki będzie miał największy wpływ na rządowe decyzje.
Warto zaznaczyć, że w tej sprawie niewiele było osób bez wyrobionej opinii. Niespełna 3 proc. wybrało odpowiedź "Nie wiem/Trudno powiedzieć".
Niezależnie od oceny powrotu Jarosława Kaczyńskiego do rządu, PiS musi szybko reagować na zmiany w sondażach. Przypomnijmy: gdyby wybory do Sejmu odbyły się w najbliższą niedzielę, wygrałaby je partia Kaczyńskiego - wynika z sondażu United Surveys dla WP, ale obóz rządzący odnotował jednak wyraźny spadek poparcia w porównaniu z badaniem sprzed dwóch tygodni.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski