Tajemnica śmierci Marka Karpia
Niejasne okoliczności wypadku,
dotychczasowe śledztwo nieudolne. Prokuratura Krajowa objęła
nadzorem śledztwo w sprawie wypadku, po którym zmarł Marek Karp,
założyciel Ośrodka Studiów Wschodnich. Wypadek zdarzył się 13
sierpnia. Marek Karp z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala.
Umarł 12 września. Nieoczekiwanie, kiedy miał już wyjść - pisze
"Gazeta Wyborcza".
22.09.2004 | aktual.: 22.09.2004 06:22
Marek mówił, że to nie był zwykły wypadek, podejrzewał zamach, ale nie chciał lub nie mógł wyraźnie wskazać zleceniodawców - opowiada dziennikowi Bartłomiej Sienkiewicz, przyjaciel Karpia i jego bliski współpracownik w Ośrodku Studiów Wschodnich. Wysoki oficer ABW mówi gazecie: Marek Karp miał ogromną wiedzę o powiązaniach biznesowych między Polską a firmami z byłego ZSRR. Ta wiedza mogła być niebezpieczna. Mógł wejść z kimś w konflikt.
Rządowy Ośrodek Studiów Wschodnich działa od 1990 r. Założony i kierowany do maja 2004 r. przez Karpia, to jedna z najważniejszych instytucji polskiej polityki zagranicznej. Zajmuje się tzw. białym wywiadem na terenach b. ZSRR. Wykonuje ekspertyzy dla polskiego rządu oraz dla UE i NATO - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Wypadek i śledztwo, które po nim przeprowadzono, wyglądają rzeczywiście dziwnie. 13 sierpnia o godz. 15.13 Marek Karp zmierzał oplem astra w kierunku Urzędu Celnego w Białej Podlaskiej. Jechał obwodnicą. Na skrzyżowaniu zatrzymał się, by przepuścić ciężarówki jadące w kierunku przejścia granicznego w Terespolu. Nagle w prawy tylny bok astry uderzyła ciężarówka Man na białoruskich numerach rejestracyjnych. Wypchnęła opla na przeciwległy pas ruchu. Kierowca jadącej tym pasem betoniarki nie miał szans, by uniknąć zderzenia - opel Karpia został sprasowany przez przyczepę - podaje dziennik. To wyglądało na egzekucję kierowcy opla. Białoruski tir nie hamował - mówi świadek wypadku, do którego dotarła "Gazeta Wyborcza", a który - według niej - dotąd nie został przesłuchany przez prokuraturę. (PAP)