wyrzutnie rakietowe

Kolejny patent Ukraińców, który zdaje egzamin na froncie. Do sieci trafiło nagranie, na którym widać wyrzutnie rakiet MRL w akcji. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że baterie zostały zamontowane na zwykłych pick-upach. Broń przeznaczona jest dla pocisków S-5 57 mm, które najlepiej sprawdzają się w niszczeniu celów naziemnych. Na nagraniu żołnierze z 18. Brygady Sił Zbrojnych Ukrainy przeprowadzają atak na rosyjskie pozycje w obwodzie donieckim. Obrońcy Kijowa wykonują po kilkanaście takich misji dziennie. Dzięki zamontowaniu wyrzutni na pick-upie, ludzie Zełenskiego są trudni do zlokalizowania dla rosyjskich okupantów. Tego typu pojazdy często wykorzystywane są w miejscach, w których ogromne ciągniki artyleryjskie mogłyby ugrzęznąć lub zostać łatwo namierzone z powietrza. Nie wspominając już o zdecydowanie sprawniejszej ucieczce z miejsca ataku, gdy w najmniej oczekiwanym momencie trzeba schronić się przed kontratakami Rosjan.

Pomimo mroźnej zimy ciężkie walki w obwodzie donieckim wciąż trwają. Tym razem do sieci trafiło nagranie Ukraińców z 53. Brygady Zmechanizowanej, którzy o świcie zaatakowali Rosjan wyrzutniami rakiet BM-21 Grad. Deszcz z pocisków spadł na żołnierzy Putina w okolicach Doniecka, niszcząc składy amunicji i sprzęt wojskowy okupantów. Wcześniej do uzyskania dokładnych współrzędnych do przeprowadzenia ataku użyto bojowego drona. Gdy była już pewność, że Rosjanie wrócili do swojej bazy i spędzą tam noc, padł rozkaz, by jeszcze przed szóstą rano uderzyć we wrogie cele. Tak też się stało i najpierw salwa rakiet z wyrzutni Grad zmiażdżyła skład amunicji. Jak przekazał portal Ukrainska Pravda, w wyniku detonacji zgromadzonej tam amunicji ogień zajął również część opancerzonych maszyn, nie wspominając już o stratach w ludziach po stronie Kremla.

W biegłym tygodniu szef polskiego MON poinformował o kolejnym kontrakcie na zakup koreańskiej broni. Do Polski mają trafić m.in. czołgi, działa samobieżne, wyrzutnie rakiet oraz samoloty. Zadowolenia tym kierunkiem współpracy nie krył w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski płk Andrzej Derlatka. Były szef Agencji Wywiadu i ambasador Polski w Korei Południowej podkreślił, że oprócz otrzymanej broni, Polskę i jej wojsko czeka dzięki tym kontraktom skok technologiczny. - Jestem zachwycony. To znakomite posunięcie. Sam pracowałem nad tym, żeby Polska kupiła samoloty T-50 do Dęblina. Dobrze, że wrócono do tego. Sprzęt koreański jest znakomity. To jest bardzo dobre posunięcie. Polska stanie się centrum produkcyjnym przemysłu zbrojeniowego dla całej Europy. Zawołaniem koreańskim jest "pali, pali", czyli szybko, szybko, ale dobrze i skutecznie. Szybko zorganizują w Polsce zakłady, które będą produkowały te egzemplarze, nie tylko dla polskiej armii. To impuls rozwoju, z dostępem do najnowocześniejszej technologii. Te technologie podniosą polski system zbrojeniowy, ale także cały polski przemysł i gospodarkę - ocenił płk Andrzej Derlatka.

Oficjalny profil Ministerstwa Obrony Ukrainy udostępnił nagranie na Twitterze pokazujące, jak wykorzystywane są wyrzutnie rakiet HIMARS, które Kijów otrzymał wiosną tego roku od Stanów Zjednoczonych. Dzięki pociskom naprowadzanym za pomocą GPS, rosyjskie cele są skutecznie niszczone przez Siły Zbrojne Ukrainy. Kijów wykorzystuje rakiety GMLRS o zasięgu od 15 do ponad 70 km, które po wybuchu rozrzucają wiele fragmentów, mogących przebić nawet najgrubszy pancerz czołgu. Na nagraniu widać prawdziwy grad pocisków. Na początku października prezydent USA Joe Biden ogłosił przyjęcie kolejnego pakietu pomocy wojskowej dla Ukrainy o wartości 625 mln dolarów. W skład nowej transzy wejdą m.in. cztery nowe wyrzutnie HIMARS, a także amunicja artyleryjska i pojazdy opancerzone o zwiększonej odporności na miny. Dotychczas Waszyngton przekazał dla oddziałów Zełenskiego 16 systemów HIMARS, a to wszystko dlatego, że Ukraińcy świetnie wykorzystują potencjał tego rodzaju broni na froncie.

Korea Południowa i USA wystrzeliły 6 czerwca osiem pocisków typu ziemia-ziemia. Obsługa wyrzutni po otrzymaniu alarmu potrzebowała 10 minut, by rakiety uderzyły we wschodnie wody Korei Południowej. Była to odpowiedź na niedzielną demonstrację siły Korei Północnej, która wystrzeliła osiem rakiet balistycznych krótkiego zasięgu - podała agencja Yonhap. Sojusznicze wojska wystrzeliły jeden pocisk amerykański i siedem południowokoreańskich. Nocne nagranie z akcji opublikowała agencja Associated Press. Ćwiczenia były demonstracją zdolności szybkiego reagowania w razie ataku reżimu Kim Dzong Una. Podobna sytuacja miała miejsce 25 maja. Tylko w 2022 roku Korea Północna przeprowadziła 18 podobnych prób. Przedstawiciele Korei Południowej i USA donoszą, że Kim Dzong Un przygotowuje się do pierwszego od września 2017 roku testu atomowego. Północnokoreański dyktator chce utrwalić status swojego kraju na arenie międzynarodowej, jako mocarstwa nuklearnego.