Nie, nie… Nie będziemy zajmowali się matką Madzi z Sosnowca. Chociaż to wdzięczny temat do zapełniania czasu antenowego, czy zapisywania stron tekstu. Dzisiaj zajmiemy się sprawą wartą większej uwagi. Problem jednak w tym, że zgłoszoną przez partię, o której niektórzy z góry wiedzą, że nic sensownego proponować nie może. Zgłoszoną w dodatku przez faceta zwanego para premierem, jakby w polskim systemie prawnym nie istniała instytucja konstruktywnego wotum nieufności. Zanim jednak zdążą mnie rozjechać zwolennicy jedynie słusznej partii rządzącej, to przypomnę z pewną taką nieśmiałością, jak to w roku 2005 ówczesna opozycja próbowała odwołać jednocześnie wszystkich ministrów rządu Marka Belki. To nie był odjazd?