Ta niby-rewolucja Kaczyńskich i spółki zjada własne dzieci. I znów się okazuje, że kto i jakim mieczem wojuje, od takiego miecza ginie. Chcieli podzielić wszystkich, a sami się dzielą. Zaczęło się od wyłomu w partii. To ich początek końca. Nikogo też już nie zdziwi, kiedy to sami bracia się pokłócą.