Biuro Ochrony rządu przekonuje, ze nie odpowiada za to, co członkowie delegacji wnoszą na pokład samolotu, którym leci premier, nawet jeśli jest to niebezpieczne narzędzie. Lecąc na Węgry z Mateuszem Morawieckim przez przypadek wniosłam do samolotu gaz pieprzowy, którego nie wykryła kontrola. Gen. Roman Polko nie ma wątpliwości, że odpowiada za to BOR.