Szyszko i Jurgiel planują masakrę. Oto co chcą zrobić łosiom i dzikom
Duet ministrów Jan Szyszko i Krzysztof Jurgiel planuje spustoszyć polskie lasy. Przesądzone jest, że myśliwi mają jeszcze w tym roku rozpocząć odstrzał łosi. Minister rolnictwa nalega z kolei, by w 3 miesiące myśliwi wystrzelali ponad połowę żyjących w Polsce dzików. Mają wykonać plan, sięgając po wszelkie możliwe sposoby, m.in termowizję i noktowizory. Do polowań dojdzie nawet w parkach narodowych.
01.09.2017 | aktual.: 01.09.2017 16:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ministerstwo Środowiska ma już rozporządzenie w sprawie wprowadzenia odstrzału łosi. Na ten gatunek nie polowano w Polsce od 16 lat. Mimo to ministerstwo chce, aby myśliwi ruszyli do akcji już wrześniu tego roku i polowali na te zwierzęta do końca grudnia m.in. na Lubelszczyźnie, Podlasiu oraz Warmii i Mazurach. Złośliwcy już kpią, że minister Szyszko, skopromitowny sprawą polowań na hodowlane bażanty marzy już o nowym trofeum w swojej rezydencji. Po okresie ochronnym w Polsce pojawiły się łosie ze spektakularnymi łopatami na łbach.
Jak czytamy w projekcie noweli rozporządzenia w sprawie określenia okresów polowań na zwierzęta łowne, od 1 września do 30 listopada będzie można polować na byki, czyli na samce. Okres polowań na klępy (samice) oraz łoszaki (młode osobniki) ma obowiązywać od 1 października do 31 grudnia. Oburzenie i krytykę organizacji ekologicznych oraz naukowców budzi jednak uzasadnienie rozporządzenia. Resort Jana Szyszki uzasadnia odstrzał łosi zagrożeniem dla życia obywateli. Powołuje się na ponad 10 tys. kolizji samochodowych z dzikimi zwierzętami, do których doszło w 2017 roku.
Wiceminister środowiska, Andrzej Konieczny podkreślił, że w latach 2010-2015 doszło w Polsce do 151 tysięcy kolizji, czyli zderzeń aut ze zwierzętami oraz 1,1 tysiąca wypadków, z czego 49 ze skutkiem śmiertelnym. Co ma jednak do tego łoś? Policyjne dane, które cytuje, nie odnotowują jednak gatunku zwierzęcia, które wpadło pod samochód. Łosi jest w Polsce około 20 tys. O wiele bardziej liczne są sarny (800 tys.), dziki (300 tys.) czy jelenie (180 tys.).
Dotarliśmy do danych, że na drogach zarządzanych przez GDDKiA zginęło 459 łosi (w latach 2014-16), z czego 93 proc. zdarzeń miało miejsce na drogach niegrodzonych. Gdzie tu zagrożenie? Ministerstwo Środowiska przekonuje również, że liczne łosie zjadają młode drzewa w lasach oraz depczą uprawy rolnikom. Rocznie przekłada się to na około 4 mln złotych wypłaconych szkód rolnikom. Na 8 mln złotych rocznie szacują ostatnio straty Lasy Państwowe.
Naukowcy: nie ma problemu z łosiami
Rzekomy "problem łosi" już w 2014 roku podważyli naukowcy Polskiej Akademii Nauk. Wtedy również lobby chłopsko-leśne dążyło do wprowadzenia odstrzału. Projekt upadł po tych argumentach:
"Najnowsze badania pokazują, że poza sosną, w skład zimowej diety łosia wchodzi kilkanaście gatunków drzew i krzewów. Problem szkód powodowanych przez łosie ma charakter lokalny i nie powinien służyć za argument na rzecz ograniczania liczebności całej populacji zasiedlającej wschodnią część naszego kraju. Również kolizje drogowe z udziałem łosi nie są argumentem za odstrzałem. Przypominamy, że na obszarze RDLP Białystok, od momentu zastosowania odkrzaczania poboczy, liczba kolizji zmalała o połowę, a w niektórych newralgicznych miejscach prawie dwudziestokrotnie" - czytamy w opini Komitetu Ekologii PAN. Teraz jednak politycy poszli na skróty. Dano tylko 5 dni na wypowiedzenie się ekspertom. Do odstrzału przeznaczono około 2000 łosi.
Strzelajcie, dzik zagraża ojczyźnie
Jeszcze bardziej drapieżny okazał się minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel. Nakazał masową likwidację dzików w Polsce. Na wschód od Wisły na jeden kilometr kwadratowy ma przypadać 0,1 dzika, na zachód 0,5 dzika. Z tego wynika, że z populacji 300 tys. dzików w Polsce miałoby zostać mniej niż 100 tys. zwierząt. Konieczność tak szerokiej akcji przeciwko dzikom minister uzasadnia rozprzestrzeniającą się chorobą Afrykańskiego Pomoru Świ. Zmieniono regulaminy polowań i okresy ochronne dla zwierząt. Myśliwi mają wykonać plan, sięgając po wszelkie możliwe sposoby, m.in termowizję i noktowizory. Do polowań dojdzie nawet w parkach narodowych (po strzelby mają sięgnąć pracownicy parków).
Najlepsza jednak jest odezwa do myśliwych, jaką opublikował niedawno Jan Szyszko (jak wiadomo jest jednym z nich). Stwierdza w niej, że Ministerstwo i myśliwi muszą sprostać zadaniu. "ASF będzie coraz bardziej opanowywał tereny naszej Ojczyzny (...) Polscy myśliwi zrobią wszystko, by wykonać redukcję dzika do poziomu zaproponowanego przez rządowy zespół ASF, uważając to za swój obowiązek wobec państwa" - czytamy w dokumencie.