Szymanek-Deresz: przyniosę korzyści dla Polki i Polaka
- Moja działalność w europarlamencie będzie przysparzać korzyści dla Polki i Polaka - zapewnia w rozmowie z Wirtualną Polską Jolanta Szymanek-Deresz, liderka eurowyborczej listy SLD-UP w okręgu łódzkim.
21.05.2009 | aktual.: 22.05.2009 10:09
WP: Dominika Leonowicz: Co jako europosłanka zamierza Pani zrobić dla Polski?
Jolanta Szymanek-Deresz: Jestem doświadczonym politykiem i prawnikiem znającym nie tylko polskie realia, ale także realia europejskie i światowe. Fakt ten stwarza mi doskonałą okazję, aby działać w dwu zakresach. Pierwszy wyrażający się stwierdzeniem: co Unia Europejska może dać Polsce, drugi: co Polska powinna dać, co może wnieść do Unii Europejskiej.
Jest oczywiste, że w Parlamencie, jeżeli zostanę europosłanką, będę zdecydowanie reprezentowała pogląd Partii Europejskich Socjalistów, której naczelne hasło działania brzmi: po pierwsze – człowiek.
Moja działalność w Parlamencie będzie więc także, w pierwszym rzędzie, polegała na przysparzaniu, w wyniku dążenia do maksymalnego wykorzystywania unijnych możliwości, korzyści dla Polki i Polaka, choćby poprzez wykorzystanie funduszy unijnych dla rozwoju mojego łódzkiego regionu.
WP: Na jakim poziomie zna Pani język angielski oraz czy zna Pan inne obce języki?
- Jeśli zastosować kryteria od 1 do 5 to: angielski – 4,5, czeski –4, 5 , niemiecki – 3.
WP: Jakie jest Pani doświadczenie w polityce, w polityce europejskiej oraz w pracy w międzynarodowych instytucjach?
- Jestem wiceprzewodniczącą SLD i posłanką, z ramienia SLD, ostatnich dwu kadencji naszego Sejmu, w którym zostałam wybrana wiceprzewodniczącą sejmowej komisji spraw zagranicznych. Wcześniej pełniłam obowiązki szefa kancelarii prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego.
Wszystkie te funkcje pozwoliły mi, jako politykowi i prawnikowi zdobyć doświadczenie nie tylko w polityce europejskiej, ale także światowej. Miałam możliwość spotkania się i odbycia rozmów z czołowymi przedstawicielami życia politycznego i gospodarczego świata ( m.in. z cesarzem Japonii, prezydentami, premierami, ministrami spraw zagranicznych, przedstawicielami Parlamentu Europejskiego) .
Uczestniczyłam w dziesiątkach międzynarodowych sympozjów i narad poświęconych sprawom bezpieczeństwa, rozbrojenia, globalizacji, walki z głodem, walki o prawa człowieka, prezentując tam polski punkt widzenia na omawiane sprawy. Brałam także udział w obradach wielu socjaldemokratycznych partii europejskich ( choćby hiszpańskiej, portugalskiej, czeskiej, słowackiej), uczestniczyłam obradach frakcji europejskich socjalistów.
W Stanach Zjednoczonych, gdzie przebywałam na zaproszenie Departamentu Stanu USA, ukończyłam kurs dla liderów politycznych. Tak więc, obok doświadczenia politycznego zdobytego w Polsce, mogę mówić o znacznym doświadczeniu międzynarodowym.
WP: Czy któreś z unijnych praw, dyrektyw, ustaw bądź projektów ustaw mogą zagrażać Polsce? Jeśli tak, to jakie?
- Sądzę, iż najkrótszą odpowiedzią może być dokładne przestudiowanie Karty Praw Podstawowych, jednego z najważniejszych dokumentów Unii Europejskiej. Dokumentu mówiącego o godności ludzkiej, prawie do życia, prawie do integralności, wolności i bezpieczeństwa, wolności myśli i sumienia, nauki, prawie do własności, równości wobec prawa. Karta Praw Podstawowych jest więc uniwersalnym dokumentem, z którym się całkowicie zgadzam.
Jest karygodne, iż nie został on – mimo oficjalnego przyrzeczenia - przyjęty przez rząd Donalda Tuska. Może to dowodzić, iż obecny rząd, głosząc oficjalnie swój eurozapał, jest w rzeczywistości eurosceptykiem. Polski rząd boi się jednego z najważniejszych unijnych dokumentów. Czyżby uważał, że zagraża on Polsce? WP: Gdzie jest granica ingerencji prawa unijnego w polskie prawo krajowe? Jaki powinien być prymat tych praw?
- Prawo europejskie ma charakter autonomiczny w stosunku do prawa narodowego poszczególnych państw członkowskich. Akty prawne UE nie wymagają zatwierdzania przez te państwa. I nie mogą być przez nie uchylane. Państwa członkowskie przeniosły bowiem na UE część swoich suwerennych uprawnień.
Prawo europejskie jednocześnie określa, że żaden przepis prawa wewnętrznego nie ma pierwszeństwa nad prawem wspólnotowym, co określane jest jako zasada prymatu. Została ona sformułowana w orzecznictwie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, obejmuje wszystkie normy prawa wspólnotowego i wszystkie normy prawa krajowego, w tym normy konstytucyjne. Polega więc na tym, ze prawo polskie musi być zgodne z prawem unijnym, że, inaczej mówiąc, musi być do niego dostosowane.
WP: Czy Polska powinna walczyć w UE o pielęgnowanie chrześcijańskich korzeni Europy? Jeśli tak, to w jakiej mierze i w jaki sposób?
- Pytanie jest – moim zdaniem – postawione wadliwie. Wprawdzie Polskę będą reprezentowali w Parlamencie Polacy, ale to nie znaczy, iż będą we wszystkim zgodni. Dotyczy to także kwestii pielęgnowania wartości chrześcijańskich. Inaczej do tej kwestii będą w Parlamencie podchodzili przedstawiciele partii prawicowych, inaczej – lewicowych. W zależności od wyznawanej ideologii.
WP: Czy wciąż istnieje podział na tzw. nową i starą Unię? Jeśli tak, to gdzie jest on widoczny?
- Kryzys gospodarczy, jaki w ostatnim czasie ogarnął Unię Europejską omal nie przywrócił podziału na starą i nową Unię. A wszystko za sprawą nacjonalizmu ekonomicznego zaprezentowanego przez niektóre kraje zachodnie, w tym przede wszystkim przez Francję. W Unii rozgorzała ostra debata na temat przedkładania interesów państwowych nad interesy europejskie. Powstało przypuszczenie, że niektóre silne kraje mogą nie zważać na zasady UE, jak choćby jednolity rynek, uczciwa konkurencja czy otwarte rynki.
Na szczęście „kłótnia o protekcjonalizm” jest na ukończeniu, ale kryzys nadal trwa. Od jego pomyślnej likwidacji zależy w dużej mierze, czy niebezpieczeństwo podziału będzie istnieć, czy też już o nim zapomnimy.
WP: - Jaka powinna być polityka UE wobec Rosji? Czy możliwe jest uniezależnienie się od Rosji jako dostawcy potrzebnych Europie surowców?
- Powinna być skuteczna, ale także przyjazna. Unia, a w jej ramach Polska ( to ważne zadanie dla naszego kraju), musi dążyć do zbliżenia Moskwy z Brukselą. ale na jasnych zasadach, korzystnych dla obydwu stron. Bez dyktatu Moskwy.
Z Rosją trzeba prowadzić dialog, a nie wojnę. Polski rząd powinien być bardziej aktywny w naleganiu na Unię Europejską, by doprowadzić do uniezależnienia się naszego kraju wyłącznie od dostaw surowców rosyjskich. Mogą z tym być kłopoty, Niemcy i Francja prowadzą bowiem własną politykę w tym zakresie.
WP: Czy Turcja powinna zostać członkiem UE? Jaki powinien być klucz przyjmowania nowych państw członkowskich?
- Jak wiadomo ewentualne przystąpienie Turcji do Unii Europejskiej wzbudza wiele kontrowersji, choćby z uwagi na to, iż tylko 3% jej powierzchni leży w strefie geograficznej określanej jako Europa, w relatywnie słabej gospodarce, w spodziewanej fali migracji, w sporze o Cypr, w arabskim, islamskim kręgu kulturowym.
W ostatnim czasie Turcja czyni jednak usilne starania o wejście do UE, co należy poprzeć. Warunek jest jeden: Turcja musi spełnić surowe, liczne kryteria określone przez Unię Europejską. Obawiam się, że – niestety - nastanie to nieprędko. WP: Jakie jest Pani stanowisko w sprawie uprawy i sprzedaży produktów GMO?
- Do genetycznie modyfikowanej żywności podchodzę z największą ostrożnością. Podobnie zresztą jak większość Polaków ( ponad 70%) I podobnie jak polski rząd. Myślę, że w tej kwestii może wkrótce dojść do sporu między Warszawą a Brukselą.
WP: W jakich komisjach europarlamentu chciałaby Pani pracować i dlaczego?
- Biorąc pod uwagę moje wykształcenie, doświadczenie i predyspozycje chciałabym działać w zakresie problematyki międzynarodowej i promowania demokracji oraz praw człowieka ( w szczególności praw kobiet). Zamierzam także działać – mając na względzie region z którego pochodzę – na rzecz jego trwałego wzrostu gospodarczego, zmniejszania różnic rozwojowych pomiędzy regionami Europy. Inaczej mówiąc: chciałabym działać w komisjach spraw zagranicznych, rozwoju regionalnego i spraw konstytucyjnych.
WP: - Dlaczego wyborca powinien zagłosować właśnie na Panią? Co wyróżnia Panią spośród innych kandydatów?
- Jest oczywiste, że każdy z kandydatów do Parlamentu Europejskiego powinien posiadać wyższe wykształcenie, doświadczenie polityczne, osiągnięcia zawodowe, znajomość obcych języków, znajomość tematyki, w której chce działać. Powinien także mieć odpowiednie predyspozycje, wyrażające się w umiejętności prowadzenia negocjacji, nawiązywania kontaktów, koncyliacyjności, ale także uporu, pracowitości, zaangażowania.
Ja, jak wynika z mej dotychczasowej kariery, posiadam te wszystkie cechy, czym się właśnie wyróżniam wśród innych kandydatów.