ŚwiatSzwedzi w kolejce do polskich dentystów

Szwedzi w kolejce do polskich dentystów

Na jednej z reprezentacyjnych ulic Sztokholmu rozpoczęła pracę nowa przychodnia stomatologiczna. O jej uruchomieniu mówią niemal wszystkie szwedzkie media. Przychodnia "City Dental" zatrudnia wyłącznie polskich dentystów.

Parę dni przed otwarciem zapisało się do niej ponad 1500 szwedzkich pacjentów. Pierwszego dnia przyjęto 120 osób, drugiego ich liczba jeszcze wzrosła. Pacjentów przyciągnęła bardzo dobra renoma, jaką mają polscy stomatolodzy, oraz niższe o ponad połowę ceny usług. Przychodnia jest poza tym czynna od rana do wieczora oraz w weekendy.

Sztokholmski City Dental jest prywatnym przedsięwzięciem szwedzkiego biznesmena Mattiasa Santessona, który zapowiada otwarcie 25 podobnych przychodni w całym kraju. Nie ukrywa on, że jest to możliwe dzięki zatrudnieniu polskich lekarzy, których pensje są niższe od pensji ich szwedzkich kolegów. Nie podaje się oficjalnie wysokości płac, ale Santensson wypytywany przez szwedzkie media powiedział, że są one wyższe od średnich płac krajowych. W przychodni pracuje już 12 stomatologów, a niedługo zostanie zatrudnionych jeszcze pięcioro nowych.

Warunkiem podjęcia pracy w Szwecji jest znajomość angielskiego. W porozumiewaniu się z pacjentami pomagają, mówiące po angielsku, szwedzkie pielęgniarki i personel pomocniczy. Polscy lekarze reprezentują sobą jednoosobowe firmy zawierające umowy o świadczeniu usług szwedzkiemu przedsiębiorstwu. Dzięki temu firma Santessona dostarczająca lokale, sprzęt, materiały i pacjentów unika niszcząco wysokich opłat ponoszonych przez szwedzkich pracodawców. Polacy z kolei rozliczają swoje dochody z polskimi urzędami skarbowymi, płacąc im podatki dużo niższe niż w Szwecji.

Powodzenie przedsięwzięcia Santessona zbiega się z trudną sytuacją, w jakiej znalazła się szwedzka stomatologia. W ciągu ostatnich pięciu lat koszty usług dentystycznych wzrosły w Szwecji o 60%. Pensje dentystów w publicznych przychodniach podniosły się o 40%, wyprzedzając aż o 30% wzrost kosztów utrzymania.

Ten skuteczny nacisk na zarobki był możliwy z powodu braku na rynku wykształconych stomatologów i odbił się na cenach usług, których wzrost ponieśli pacjenci. Doszła do tego decyzja rządu, który kilka lat temu, ratując finanse systemu ubezpieczeń społecznych, wyłączył z niego w dużej mierze opiekę dentystyczną. To wszystko zmniejszyło ilość pacjentów, mogących pozwolić sobie na stałą opiekę stomatologiczną.

Kolejnym ogniwem tego łańcucha było bezrobocie, szczególnie wśród młodych dentystów i ich emigracja do Wielkiej Brytanii i Norwegii w poszukiwaniu pracy. Obecnie w Szwecji brakuje stomatologów a ci, którzy praktykują są bardzo drodzy. Mniej zarabiający pacjenci rezygnują z ich usług.

Szukając wyjścia z tego zamkniętego kręgu, Szwedzi odkryli Estonię i Polskę jako "raje dentystyczne". Pojawiły się biura podróży oferujące zbiorowe wyjazdy, głównie do Szczecina, z wizytami w gabinetach stomatologicznych. Odpowiednik polskiego FOZZ zwraca, po przedstawieniu polskich rachunków, koszta poszczególnych zabiegów, ale tylko w wysokości przewidzianej szwedzkimi przepisami. W Szwecji refundacja ta wystarczy zaledwie na ułamek kosztów, w Polsce pokrywa trzy czwarte.

Szwedzi leczący się w Polsce są zachwyceni poziomem usług oraz tym, że nie muszą miesiącami czekać na wizytę. Polscy lekarze, których ponad tysiąc praktykuje w Szwecji, mają tu bardzo dobrą renomę. Podobną opinię zdobywają teraz stomatolodzy. Na polskich uczelniach medycznych studiuje obecnie ponad 600 młodych Norwegów i Szwedów. To właśnie na dobrej opinii i na niższych kosztach pracy opiera się koncepcja tworzonej przez Mattiasa Santessona sieci przychodni City Dental.

Michal Haykowski

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)