Szwedzi: Putin był w klatce. W telewizji dobrze to zamaskowali
Władimir Putin pojawił się w miniony weekend przed dziesiątkami tysięcy ludzi na stadionie Łużniki w Moskwie. Szwedzcy obserwatorzy dostrzegli, że dyktator z Kremla stał w sześciometrowej, pancernej klatce ze szkła. Według gazety "Expressen" to znak, że despota obawia się strzału zamachowca.
22.03.2022 | aktual.: 22.03.2022 09:37
Występ Putina na wiecu poparcia, zorganizowanym w rocznicę aneksji Krymu przejdzie do historii za sprawą kurtki, w jakiej wystąpił dyktator i za sporawą specjalnej instalacji, jakiej zażyczył sobie, by stanąć przed tłumami. Włoska firma, która stoi za wyprodukowaniem ekskluzywnego okrycia, w którym prezydent Rosji pokazał się publiczności, ogłosiła, że "dystansuje się" od niego i że jest zaangażowana w pomoc dla narodu ukraińskiego. Firma wstrzymała dostawy swoich produktów do Rosji.
Kurtka, którą prezydent miał w piątek na Łużnikach, kosztowała 12 tysięcy euro, czyli równowartość 1,5 miliona rubli. Przeciętny Rosjanin musiałby na nią pracować ponad dwa lata.
Natomiast klatkę, która zapewniła Putinowi poczucie bezpieczeństwa, dostrzec można na zdjęciach wykonanych z trybun. W telewizyjnej relacji była ona dobrze zakamuflowana. Szwedzki dziennik "Expressen" donosi także o kuloodpornych osłonach, parasolach i towarzyszących przywódcy wyszkolonych ochroniarzach.
Ukraiński wywiad twierdzi, że ludzie z rosyjskiej elity planują zamordować swojego prezydenta poprzez otrucie. Tymczasem szwedzcy eksperci, pytani przez gazetę, nie dostrzegli znaków takich działań.
- Wydaje się, że Putin kontroluje stan Rosji, otaczając się zaufanymi ludźmi. Parlament to tylko marionetki, a prawdziwa opozycja jest w więzieniu lub została uciszona w inny sposób. Putin ma też dość szerokie poparcie społeczne - mówi Klas-Göran Karlsson, profesor historii i ekspert ds. Rosji na Uniwersytecie w Lund.
Naukowiec zwraca uwagę, że do organizacji puczu potrzebny jest udział zarówno policji bezpieczeństwa, jak i wojska. Według Klas-Görana Karlssona pałacowy zamach musi być zakorzeniony w przywództwie i biurokracji, a dokonany przez ludzi cieszących się zaufaniem grup przywódczych.
Kjell Engelbrekt, profesor nauk politycznych i ekspert ds. dyplomacji wielkomocarstwowej w Szwedzkim Kolegium Obrony Narodowej twierdzi, że z pewnością do wielu Rosjan dotarła już prawda o potwornościach wojny. - Ale cenzura nadal odfiltrowuje krytyczne głosy i mocne obrazy ofiar cywilnych i poległych rosyjskich żołnierzy, aby nie dotarły one do większości ludzi, którzy z kolei wywieraliby presję na grupy dysponujące zasobami władzy. Tym, którzy są wstrząśnięci wydarzeniami, trudno jest zorganizować się w coraz bardziej totalitarnej atmosferze panującej w kraju.
Z kolei Martin Kragh, wicedyrektor Ośrodka Studiów Europy Wschodniej w Instytucie Polityki Zagranicznej, ocenia, że Rosja jest "autokracją skoncentrowaną na osobie", a władza jest silnie skoncentrowana w rękach jednej osoby, prezydenta Władimira Putina.
Putin panicznie się boi? Był w szklanej klatce
- Przy takich rządach zmiana władzy odbywa się w sposób nagły i nieprzewidywalny. To zwykle jest śmierć przywódcy lub przewrót dokonany przez elity, lub powstanie z dołu. Ale świat zewnętrzny zobaczy oznaki zmiany, jeśli to w ogóle nastąpi, dopiero wtedy, gdy Putin już straci kontrolę - uważa ekspert.
I zwraca uwagę, że Związek Radziecki upadł w 1991 roku przede wszystkim dlatego, że wojsko nie było chętne do walki z własnym narodem.
Martin Krach uważa, że Putina otacza silna ochrona. Nikt niepowołany nie może się do niego zbliżyć, nie je on także niczego, co nie ma pewnego pochodzenia. Nie jest jasne, gdzie właściwie jest.
Według szwedzkiej gazety zmianę władzy w Federacji Rosyjskiej zauważmy dopiero wtedy, gdy w pierwszym kanale rosyjskiej telewizji pokazane zostanie "Jezioro Łabędzie". Tuż po spektaklu na ekranach pojawi się nowy przywódca Rosji.