Szwedzi powiedzieli "nie". Zgrzyt z Berlinem

Nie dojdzie do powołania międzynarodowego zespołu śledczego, który zajmie się sprawą tajemniczych uszkodzeń podmorskiej trakcji gazowej, do których doszło pod koniec września. Rząd federalny Niemiec ogłosił, że nie planuje w tej sprawie współpracy ze Szwecją i Danią i nad rozwiązaniem tej zagadki pracować będzie samodzielnie.

Zdjęcia wykonane z dronów po katastrofie na bałtyckiej infrastrukturze gazowej Nord Stream
Zdjęcia wykonane z dronów po katastrofie na bałtyckiej infrastrukturze gazowej Nord Stream
Źródło zdjęć: © Getty Images | 2022 Anadolu Agency

18.10.2022 | aktual.: 18.10.2022 11:17

Szwecja odrzuciła propozycję wspólnej pracy, uzasadniając to tym, że w grę wchodzą kwestie strategiczne, w których sprawie trudno dzielić się poufnymi informacjami na arenie międzynarodowej. Chodzi o cztery podwodne przecieki w dwóch rurociągach na Bałtyku w pobliżu wyspy Bornholm.

Jak podaje "Die Welt", wkrótce po odkryciu wycieków w rurociągach Nord Stream, Berlin zdecydował się zaangażować w poszukiwania sprawców i powołał zespół śledczy. Jednak Szwecja nie jest zainteresowana dzieleniem się własnymi ustaleniami.

Tuż po prawdopodobnej operacji dywersyjnej pod koniec września niemiecka policja federalna i wojsko wysłały dwa okręty, które miały zbadać miejsca wycieku. W tym celu wykorzystany został również podwodny dron Sea Cat. Szwecja wcześniej skontrolowała miejsce wycieku na południowy wschód od wyspy, także zabezpieczając dowody na dnie morskim.

Według niemieckiej gazety zdjęcia z podwodnego drona pokazują duży krater w miejscu uszkodzenia rurociągu. Może to świadczyć o potężnej podwodnej eksplozji. Sieć została przerwana na dłuższym odcinku.

Jedyne, co jest jasne, to fakt, że 26 września doszło do kilku potężnych podwodnych eksplozji gazociągów Nord Stream 1 i 2. Detonacje były tak gwałtowne, że kilka instytutów, które zwykle monitorują trzęsienia ziemi, odnotowały wybuchy na swojej aparaturze.

Niemcy zbadają to sami. Nie będzie wspólnego śledztwa w sprawie rurociągów Nord Stream

Ze względu na szczególne znaczenie sprawy Prokuratura Federalna w Niemczech wszczęła postępowanie przygotowawcze. Z punktu widzenia naczelnego organu śledczego jest to poważny, brutalny atak na dostawy energii, który może wpłynąć na bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne Niemiec.

Jak informuje "Der Spiegel", szwedzka prokurator Mats Ljungqvist powiedziała kilka dni temu, że doszło do kilku detonacji, które spowodowały poważne uszkodzenia gazociągów. Podejrzenie, że doszło do sabotażu, zostało potwierdzone poprzez zebrane na dnie morskim dowody.

Poszkodowane państwa nie połączą sił, choć Unia Europejska i NATO już od pierwszych chwil zakładały, że mogło dojść do sabotażu. Kreml odrzucił spekulacje na temat udziału Rosji jako "głupie i absurdalne". Sam prezydent Rosji Władimir Putin mówił jednak o "międzynarodowym ataku terrorystycznym", który miał uderzyć w Rosję i zaznaczył, że mogą za tym stać Stany Zjednoczone.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (191)