"Totalne otoczenie". Nagły zwrot dla Rosji

- Królewiec z cennego aktywa Rosji stał się problemem. Główne rosyjskie bazy floty Bałtyckiej są teraz totalnie otoczone - ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską szwedzki podpułkownik Joakim Paasikivi, wykładowca Szwedzkiej Akademii Obrony. Skandynawscy eksperci wskazują, że Rosja po rozszerzeniu NATO nie będzie już tak chętnie szachować Europy z tego kierunku.

Ppłk Joakim Paasikivi
Ppłk Joakim Paasikivi
Źródło zdjęć: © PAP, Swedish Defence University
Tomasz Waleński

Po wielu miesiącach negocjacji i przepychanek turecki prezydent Recep Tayyip Erdoğan dał w końcu zielone światło na przyjęcie Szwecji do NATO. W związku z decyzją Erdogana Szwecja stanie się wkrótce 32 członkiem Sojuszu Północnoatlantyckiego. Co prawda ostateczna data wejścia Sztokholmu do Sojuszu nie jest jeszcze znana, ale tureckie "tak" czyni to formalnością.

Co to oznacza dla Polski i regionu Morza Bałtyckiego? Znaczne wzmocnienie. Dla Rosji to problem - Królewiec - właśnie zyskał potężnego przeciwnika.

Były szef wywiadu Finlandii gen. Pekka Toveri - obecnie fiński parlamentarzysta - nie ma wątpliwości, że Szwecja w Sojuszu będzie szybko . - Myślę, że odbędzie się to jak w przypadku Finlandii. To prawdopodobnie kwestia tylko najbliższych tygodni - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską.

Wniosek o przystąpienie do NATO Sztokholm złożył razem z Helsinkami. Oficjalne dokumenty w tej sprawie przekazano już w kwietniu 2022 roku. Decyzja ta zakończyła ponad 200-letnią neutralność tego skandynawskiego kraju.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szwecja wchodzi do NATO. Co to oznacza dla regionu?

Co zatem przystąpienie Szwecji do najpotężniejszego sojuszu obronnego w historii oznacza dla naszego regionu i kraju?

- Wejście Szwecji do NATO wpływa na kooperację na północy. Umożliwia wspólne planowanie na poziomie NATO, wykorzystuje bliskość geograficzną. Wejście Szwecji zabezpiecza też wiele interesów Finlandii. To ułatwia nam życie - ocenia jednoznacznie gen. Toveri.

O ocenę tego historycznego kroku zapytaliśmy także szwedzkiego podpułkownika Joakima Paasikiviego, który wykłada obecnie na Szwedzkiej Akademii Obronnej.

- To nie tylko dobra wiadomość dla Szwecji, ale i dla całego Sojuszu, a w szczególności dla krajów regionu. Nasze wejście do NATO zatyka ostatnią lukę w zabezpieczeniach regionu bałtyckiego - mówi rozmówca Wirtualnej Polski.

- Byliśmy do tej pory ewentualnym punktem nacisku, miejscem dla agresywnej Rosji. Wejście do NATO oznacza, że będziemy mieli jedną wspólnotę - od Arktyki po Morze Czarne - dodaje.

Akcesja Sztokholmu będzie miała nie tylko pozytywny wpływ na bezpieczeństwo Wysp Alandzkich - archipelagu znajdującego się między Szwecją i Finlandią, na wejściu do Zatoki Botnickiej. Gen. Toveri wskazuję także na znaczenie powiększenia NATO w kontekście Królewca - rosyjskiej twierdzy w Europie.

Dla Rosji Królewiec zawsze był istotnym punktem militarnym. Wystarczy wspomnieć o zmodernizowanym lotnisku Czkałowsk. To jedno z największych lotnisk w Rosji, mogą na nim lądować największe wojskowe jednostki. Ledwie kilka lat temu Rosja zwiększyła liczbę hangarów, poszerzyła i wydłużyła pas startowy. Lotnictwo bojowe jest obecne w Królewcu.

W Czerniachowsku z kolei Rosjanie od lat trzymają rakiety Iskander - mające w zasięgu Polskę, Litwę, Estonię i Łotwę. Na miejscu jest też kilkadziesiąt wyrzutni typu S-400.

- Rolę twierdzy Królewiec pełni od zawsze w polityce zagranicznej Rosji. 30 proc. terenu obwodu jest niedostępne dla obcokrajowców ze względu na infrastrukturę wojskową. Nawet podróż z miasta Królewiec na lotnisko wiedzie autostradą otoczoną niedostępnymi miejscami. Mniej więcej co trzeci mieszkaniec jest w jakiś sposób powiązany z armią: albo sam jest w wojsku, albo ma w rodzinie wojskowego, albo pochodzi z takiej rodziny. W Królewcu, jedynym niezamarzającym rosyjskim porcie na Morzu Bałtyckim, stacjonuje Flota Bałtycka - tłumaczyła w rozmowie z Wirtualną Polską Iwona Wiśniewska, ekspertka Ośrodka Studiów Wschodnich i była kierowniczka wydziału ekonomicznego Ambasady RP w Moskwie.

Królewiec "od aktywu do problemu" Rosji

Twierdza ma jednak problem. W momencie wejścia Szwecji do NATO nie ma już krajów neutralnych w tym regionie. Wybrzeże Bałtyku - poza częścią rosyjską - w całości kontrolowane jest przez kraje Sojuszu.

Krok ten zdecydowanie obniża możliwości swobodnego operowania rosyjskiej Floty Bałtyckiej i powoduje, że Królewiec zostanie niejako otoczony przez kraje NATO-wskie. Rozmówcy WP podkreślają jednak, że nie należy lekceważyć w tej sytuacji rosyjskiego zagrożenia.

- Naturalnie Rosja posiada ciągle siły w rejonie Bałtyku. Królewiec to ciągle zagrożenie. Teraz możemy opracowywać jednak wspólne plany odpowiedzi na to zagrożenie w ramach NATO - tłumaczy generał z Finlandii.

- Bałtyk to jeden z najbardziej zatłoczonych morskich szlaków komunikacyjnych. Kraje w regionie są zależne od wszelkich transportów dostarczanych właśnie drogą morską. Królewiec, w którym Rosjanie trzymają rakiety dalekiego zasięgu, łodzie podwodne czy jednostki do stawiania min morskich, stwarza realne zagrożenie. To krytyczna kwestia, która musi zostać zneutralizowana w razie zagrożenia. Muszą istnieć plany na taki wypadek - podkreśla.

W podobnym tonie wypowiada się ppłk Paasikivi. - Królewiec, w mojej opinii - z bycia aktywem dla Rosji i miejscem wyjścia potencjalnej agresji, stał się pasywem. To miejsce jest odsłonięte i otoczone przez "morze NATO" - ocenia.

- Główne rosyjskie bazy floty Bałtyckiej w Królewcu i Kronsztadzie są teraz totalnie otoczone - podkreśla. Podobnie jest z samym Królewcem, który ppłk Paasikivi określa mianem "małego uzbrojonego obozu z bronią jądrową".

Wejście jego kraju do NATO pozbawia teraz Rosję ostatniego punktu nacisku nad Bałtykiem. - Teraz wszyscy jesteśmy członkami paktu, naciskanie na jednego członka, czy nawet atak, to agresja wobec wszystkich. To zdecydowanie zwiększa poczucie bezpieczeństwa i obniża ryzyko - dodaje.

- Odnosiliśmy wrażenie, że jesteśmy blisko NATO, ale nie będąc członkiem, kraje NATO miały zawsze możliwość powiedzenia "nie" jeśli bylibyśmy zagrożeni ze strony Rosji. To się teraz zmieni - podkreśla.

Szwedzkie wojska mają oczywiście już doświadczenie we wspólnych operacjach z oddziałami sojuszniczymi. Szwedzi służyli w Afganistanie, uczestniczyli także w wielu wspólnych manewrach. Teraz jednak dochodzi do integracji skandynawskich oddziałów z formacjami paktu. - Zmianie uległo jednak podstawowe pytanie, teraz brzmi ono nie kiedy, a jak to zrobić - zaznacza ppłk Joakim Paasikivi.

Zapytany, czy spodziewał się, że prezydent Erdogan zmieni zdanie, odpowiedział: - Powiem tak, byłem bardzo szczęśliwy. Cieszymy się, że będziemy sojusznikiem wschodzącej potęgi w regionie, Polski.

Tomasz Waleński, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie