Szturm Rosjan zakończony rzezią. Wszystko zaczęło się od wybuchu miny

Wojna w Ukrainie. Najważniejsze informacje w naszej RELACJI NA ŻYWO

Zdarzenie miało miejsce na odcinku frontu pod Nowomichajliwką, na południowy zachód od Doniecka, bronionego przez 79. Samodzielną Brygadę Desantowo-Szturmową Sił Zbrojnych Ukrainy.

Na nagraniu z drona widzimy, że rosyjski wóz bojowy piechoty BMP-3 jedzie, zbliżając się do uszkodzonego czołgu. Gdy znajduje się tuż przy wraku, sam eksploduje na minie. Ocaleńcy - nie jest jasne, czy uratowali się z BMP-3, czy też byli już wcześniej ukryci za wrakiem czołgu - dostają się pod ogień ukraińskiej artylerii.

Pewni, że za chwilę pocisk spadnie na nich, próbują się desperacko ratować i rzucają się do ucieczki przez otwarte pole. Tam jednak też spadają na nich ukraińskie pociski. Koniec końców zapewne niewielu z Rosjan, którzy brało udział w szturmie, przeżyło.

Jak podaje Instytut Badań nad Wojną (ISW) w najnowszym raporcie frontowym z Ukrainy, siły rosyjskie posunęły się ostatnio naprzód w pobliżu Nowomichajliwki. Geolokalizowane nagrania opublikowane 27 marca wskazują, że oddziały armii Putina niedawno posunęły się naprzód w centralnej części Nowomichajliwki i na polach na północ od osady.

"Pomimo pogarszającej się sytuacji (w Nowomichajliwce – red.), nie ma dowodów na odwrót jednostek Sił Zbrojnych Ukrainy. Wróg rekompensuje brak żołnierzy i sprzętu w wiosce, aktywnie wykorzystując drony-kamikadze i amunicję kasetową, co znacznie komplikuje ofensywę wojsk rosyjskich" - czytamy we wpisie Rybara, prokremlowskiego rosyjskiego blogera wojennego.

Źródło: ISW/Rybar