Szturm na Zakopane. Były rzecznik polskiej policji ocenia zachowanie funkcjonariuszy
- Spora część społeczeństwa, na przykładzie Zakopanego, odebrała luzowanie obostrzeń jako sygnał, że jest bezpieczniej i możemy pozwolić sobie na więcej. To sprawia, że policjanci są w bardzo trudnej sytuacji i muszą reagować na każdy przypadek indywidualnie - mówi WP Mariusz Sokołowski, były rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji.
15.02.2021 14:31
W ten weekend zakopiańscy policjanci mieli ręce pełne pracy. Wszystko dlatego, że w związku z poluzowaniem obostrzeń epidemicznych, do stolicy Tatr przyjechało bardzo wielu turystów.
Przypomnijmy, od 12 lutego w Polsce obowiązują nowe zasady dotyczące walki z pandemią. Rząd zdecydował, że działalność mogą wznowić hotele (maksymalne obłożenie 50 proc.). To sprawiło, że turyści tłumnie ruszyli do Zakopanego. Dodatkowo w miniony weekend odbywał się tam konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich, a 14 lutego świętowano walentynki.
- Pod Tatry przyjechało kilkadziesiąt tysięcy turystów. Wieczorami te parę tysięcy spotkało się na Krupówkach. To przełożyło się na więcej naszych interwencji. Podsumowując, w weekend tych interwencji przeprowadziliśmy blisko trzysta. Wylegitymowaliśmy około 500 osób. Nałożyliśmy łącznie 164 mandaty karne, w tym 121 tylko za to, że ludzie nie nosili maseczek. W 49 przypadkach skierowaliśmy do sądu wnioski ws. wykroczeń - mówi rzecznik prasowy zakopiańskiej policji asp. sztab. Roman Wieczorek.
Na udostępnionych w mediach społecznościowych filmikach widać, jak turyści śpiewali i tańczyli nie zachowując dystansu i nie mieli założonych maseczek. Dochodziło także do awantur. Policja zatrzymała dwie osoby za atak na policjantów, jeden z nich kopnął mundurowego.
W rozmowie z Wirtualną Polską były rzecznik polskiej policji Mariusz Sokołowski podkreśla, że dla interweniujących policjantów sytuacja była wyjątkowo trudna.
- Jeżeli przepisy mówią wyraźnie, że trzeba zachować restrykcje, to rolą policji jest to, żeby te restrykcje były przestrzegane. Jeśli prawne regulacje nie są respektowane, to funkcjonariusze mają prawo i obowiązek nakładania mandatów, kierowania wniosków do sanepidu i do sądu - mówi WP Mariusz Sokołowski.
Jego zdaniem, analizując sytuację z weekendu w Zakopanem, problemem jest coś innego. - Zarówno policja, jak i turyści, którzy licznie pojawili się na Krupówkach, mają obecnie inne postrzeganie wprowadzenia obostrzeń i restrykcji. Policja jest od egzekwowania prawa. Duża część społeczeństwa uważa natomiast, że te rygory są już niepotrzebne. Działania policji wywołują u nich uśmiech, niezadowolenie albo agresję. Jedni będą robić memy, inni będą coś pod nosem wypowiadać, a jeszcze inni będą szli na zwarcie z funkcjonariuszami - twierdzi Sokołowski.
Szturm na Zakopane. "Ludzie są już zmęczeni"
W jego ocenie spora część społeczeństwa, na przykładzie Zakopanego, odebrała luzowanie obostrzeń, jako sygnał, że jest bezpieczniej i można pozwolić sobie na więcej.
- I to widać nie tylko na Krupówkach, także na przykładzie kolejek do kin czy muzeów. Z socjologicznego punktu widzenia, ludzie pandemią są po prostu zmęczeni i mają jej dość. Chcą normalności. I chcą z niej w nieograniczony sposób korzystać. Spójrzmy na Warszawę. Co weekend na Trakcie Królewskim mamy setki, tysiące osób spacerujących obok siebie. Tłumy ludzi przedzierających się między sobą. Ale przecież policjanci nie nakładają mandatów karnych za samą obecność, ale za brak maseczki i za niezastosowanie się do poleceń funkcjonariuszy. W skrajnych przypadkach, tak jak na Krupówkach, za napaść na funkcjonariuszy - uważa były rzecznik polskiej policji.
Były policjant zwraca uwagę również na często słabą komunikację i objaśnianie luzowania obostrzeń przez państwo.
- Patrząc na cały proces pandemii od marca ubiegłego roku, można powiedzieć, że komunikaty płynące z rządu nie zawsze były spójne. Szczególnie w tym pierwszym okresie. Nie zostały odpowiednio przekazane, nie zostały odpowiednio zrozumiane, a co za tym idzie budziły społeczny sprzeciw - twierdzi Sokołowski.
- Wiele osób, które były w stolicy Tatr, będzie się tłumaczyć: przecież mi wolno było tam być. A niezachowanie odległości? Brak maseczek? Ludzie najczęściej usprawiedliwiają się wtedy: jeśli ktoś ma się dostosować do zaleceń, to nie ja, ale najlepiej jak to zrobi inna osoba. Z tego, że się przebywa w danym miejscu można się wytłumaczyć. Ale już nawoływanie przez policję do stosowania się do zaleceń, jest przez tych ludzi rozumiane w różny sposób. To sprawia, że policjanci są w bardzo trudnej sytuacji i muszą reagować indywidualnie na każdy przypadek. Trzeba stale komunikować ludziom, że luzowanie obostrzeń nie polega na tym, że wszystko wolno im od razu… - kończy Sokołowski.
Szturm na Zakopane. Wrócą regionalne obostrzenia?
Szturm turystów na Zakopane i nieprzestrzeganie restrykcji w ostrych słowach komentowali w poniedziałek przedstawiciele rządu.
- Ta sytuacja jest wyrazem absolutnego braku odpowiedzialności, obostrzenia zostały zniesione na dwa tygodnie, jeżeli sytuacja będzie się pogarszać, to jest zagrożenie, że one wrócą - mówił w RMF FM szef KPRM Michał Dworczyk.
- Apeluję do wszystkich o odpowiedzialność, która w tej sytuacji ma szczególne znaczenie. Nie chciałbym też, żeby wysiłek medyków został zniweczony przez tak głupie i nieodpowiedzialne zachowanie. Nie chciałbym, żeby Krupówki były początkiem trzeciej fali w Polsce - podkreślił minister.
I jak zapowiedział, jeśli wskaźniki epidemiczne będą się pogarszały, pewne obostrzenia będą przywracane regionalnie.