Szturm milicji w Kijowie - zginęły cztery osoby
Podczas szturmu milicji w Kijowie zginęły cztery osoby - podają ukraińskie media. Wcześniejsze informacje mówiły o trzech osobach, które zginęły w wyniku ran postrzałowych. Ukraińskie media potwierdziły tożsamość jednej z ofiar. To 20-letni Serhiy Nikoyan, który na początku grudnia przyjechał do Kijowa z Dniepropietrowska, żeby wziąć udział w antyrządowych protestach. Wiadomo, że jedna kula trafiła go w szyję, druga w głowę. Od rana w centrum ukraińskiej stolicy ponownie dochodzi do starć. Na miejscu cały czas słychać strzały i eksplozje, oraz syreny karetek pogotowia.
22.01.2014 | aktual.: 22.01.2014 13:40
Trzech demonstrantów miało zginąć od kul, jeden 22-letni - w szpitalu po tym, jak podczas starć z milicją spadł lub został zrzucony z 13-metrowej wysokości. Wcześniej miał zostać ciężko pobity przez milicję
„Zabijanie pokojowych demonstrantów jest następstwem bezkarności wykonawców przestępstw i winnych eskalacji terroru. Cztery postrzały w głowę i szyję (...) to nie samoobrona, lecz umyślne zabójstwo pokojowego demonstranta. Bezpośrednią odpowiedzialność za ten akt terroru wobec obywateli ponosi osobiście minister spraw wewnętrznych, krwawy zabójca Zacharczenko” – czytamy w oświadczeniu partii opozycyjnych.
"Precz z bandytą!"
Transporter opancerzony podjechał do kordonu milicji na ulicy Hruszewskiego w Kijowie. Pojazd pokazują stacje telewizyjne, które relacjonują te wydarzenia na żywo.
Wcześniej informowano, że transporter znajduje się przed siedzibą rządu, gdzie trwało posiedzenie Rady Ministrów.
Kordon milicyjny na Hruszewskiego wciąż jest atakowany przez demonstrantów. Palą oni opony samochodowe, rzucają w milicjantów kamieniami i koktajlami Mołotowa, oraz wykrzykują "Precz z bandytą!". Hasło to wymierzone jest w prezydenta Wiktora Janukowycza.
Berkutowcy starali się nie bić ludzi, manifestujący po prostu uciekali przed zbliżającymi się funkcjonariuszami z pałkami. Zatrzymali się kilkaset metrów od swojej poprzedniej barykady, przy hotelu Dnipro. Demonstranci podchodzili do pobliskiego placu Europejskiego, gdzie zatrzymali się milicjanci. Rzucali w nich kamieniami, znów słychać było eksplozje granatów hukowych. Są ranni. Później funkcjonariusze znów się cofnęli.
Cztery osoby nie żyją
Wiadomo już, kim jest pierwsza ofiara starć. To 20-letni Serhij Nihojan, aktywny uczestnik Euromajdanu - informuje "Ukraińska Prawda". Wiadomo, że jedna kula trafiła go w szyję, druga w głowę.
A name of one killed protester became known - Sergey Nigoyan from Dnipropetrovsk. Here's his photo pic.twitter.com/FIxOYam1RJ
— Alexey Yaroshevsky (@Yaro_RT) styczeń 22, 2014
Agencja Interfax-Ukraina, powołując się na anonimowego lekarza, pisze, iż mężczyzna zmarł w wyniku odniesionych ran postrzałowych. Lekarz ocenił, iż w ofiarę strzelał snajper.
Kolejne ofiary
Służba prasowa ukraińskiego MSW informuje tymczasem o "ciele człowieka" znajdującym się na ulicy Hruszewskiego. "Charakter odniesionych ran i uszkodzeń ciała nie został jeszcze ustalony" - oświadczono.
Mężczyzna podczas starć z milicją spadł lub został zrzucony z 13-metrowej wysokości. Niektóre ukraińskie media podają, że zanim się to stało, 22-latek został pobity pałkami przez milicję.
Ukraińskie media informują tez o czwartej osobie, która miała zginąć podczas starć.
Według opozycji, odpowiedzialny za ofiary jest minister spraw wewnętrznych Witalij Zacharczenko. Oponenci władz zaapelowali także do Ukraińców o masową mobilizację na wieczornej manifestacji w Kijowie. Premier Mykoła Azarow powiedział, że funkcjonariusze MSW nie mają broni palnej, dlatego też nie mogli oni doprowadzić do śmierci dwóch demonstrantów.
Szturm Berkutu:
Szykują się do ataku
Gdy informacja o zgonie pierwszego manifestanta rozeszła się, oddziały specjalne Berkut zaatakowały barykady oponentów władz i zaczęły je rozbierać. Co najmniej kilka osób zostało zatrzymanych. Demonstranci zostali odsunięci na pewien czas z całej ulicy Hruszewskiego aż do placu Europejskiego. Po krótkim ataku Berkut wycofał się, a demonstranci wrócili na swoje poprzednie pozycje. Milicja rzuca granaty hukowe, protestujący pokazują także śruby, które lecą w ich stronę. Mają one pochodzić z granatów. Opozycjoniści pokazują także łuski od broni myśliwskiej, z której strzelają funkcjonariusze.
Tymczasem Majdan szykuje się do ataku. Na barykadach, w szczególności tej od ulicy Hruszewskiego, zostały wzmocnione siły samoobrony. Przebywa tam kilkuset aktywistów. Według informacji świadków, w stronę centrum jadą autobusy, prawdopodobnie, z tak zwanymi tituszkami, czyli dresiarzami na usługach władz.
Demonstrujący atakują funkcjonariuszy, a ci odpowiadają strzałami z broni gładkolufowej i petardami hukowymi.
Według ostatnich informacji Berkut przypuścił szturm na demonstrantów zgromadzonych na Majdanie. Barykada została odbita.
Sytuacja w Kijowie na żywo:
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz polecił przeprowadzenie rzetelnego śledztwa w sprawie śmierci uczestników antyrządowych protestów w Kijowie - poinformowała administracja prezydencka.
Prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz zgodził się spotkać w środę z przywódcami opozycji w związku z sytuacją w Kijowie - poinformował jeden z przywódców opozycji, Arsenij Jaceniuk.
Skandal - pokazali zmontowany film
Tymczasem skandalem zakończyło się spotkanie ambasadorów zachodnich państw z ministrem spraw zagranicznych Leonidem Kożarą. Szef MSZ mówił przez 67 minut, nie dając możliwości powiedzenia ani słowa dyplomatom. Przedstawicielom państw Zachodu zaprezentowano także zmontowany film pokazujący agresję manifestujących. Wywołało to ich oburzenie. Zwrócili oni także uwagę na to, że przedstawiciele władz nie wyrazili ani jednego słowa żalu z powodu śmierci dwóch osób. Ambasada Stanów Zjednoczonych poinformowała tymczasem, że anulowała wizy wszystkim osobom, które miały związek z brutalnym zachowaniem milicji na Majdanie w listopadzie i grudniu. Nie ujawniła jednak, o kogo konkretnie chodzi.
Duma wzywa Zachód do nieingerowania na Ukrainie
Duma Państwowa, niższa izba rosyjskiego parlamentu, w środę wezwała kraje zachodnie do niezaostrzania sytuacji na Ukrainie przez ingerencję w jej sprawy wewnętrzne, a opozycję ukraińską - do dialogu z władzami.
Duma uczyniła to w specjalnej uchwale o zaostrzeniu sytuacji na Ukrainie.
Uchwałę podjęto głosami trzech klubów parlamentarnych: prokremlowskiej Jednej Rosji oraz opozycyjnych - Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej (KPRF) i socjalistycznej Sprawiedliwej Rosji. Druga z prokremlowskich frakcji - nacjonalistycznej Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji (LDPR) - nie wzięła udziału w głosowaniu.
Izba wyraziła zaniepokojenie z powodu tego, że "fala wewnętrznego konfliktu zalewa bratnią Ukrainę" i mają tam miejsce "próby obalenia prawowitych władz przy użyciu siły".
"Sytuacja na Ukrainie została zdestabilizowana; są poszkodowani tak po stronie protestujących, jak i wśród funkcjonariuszy organów ochrony prawa. Godne ubolewania jest to, że wszystko to jest prowokowane i wykorzystywane przez przedstawicieli opozycji, którzy cynicznie nazywają siebie stronnikami demokracji" - oznajmiła Duma.
Odpowiedzialnością za zaostrzenie sytuacji na Ukrainie izba niższa parlamentu Rosji obarczyła "ekstremistyczną część opozycji" i "zachodnich polityków, brutalnie ingerujących w sprawy wewnętrzne Ukrainy i występujących na wiecach opozycji z pogróżkami pod adresem legalnych organów władzy".
"Duma Państwowa raz jeszcze ostrzega, że niedopuszczalna jest zewnętrzna presja na Ukrainę, sztuczne narzucanie jej geopolitycznego wyboru na rzecz stowarzyszenia z Unią Europejską" - głosi uchwała.
Źródło: WP.PL/PAP/TVN24/RMF FM/pravda.com.ua/http://rt.com/IAR