Szturm antyterrorystów. Niemcy popełnili ogromny błąd
Małżeństwo z Niemiec przeżyło chwile grozy, bo policja pomyliła mieszkania. Antyterroryści wtargnęli do nich bladym świtem w poszukiwaniu szefa Hells Angels i innych przestępców.
Pod koniec lipca, jak podawał niemiecki "Bild", policja przeprowadziła naloty w Bielefeld na siedzibę klubu motocyklowego Hells Angels i prywatne mieszkania jego członków. Funkcjonariusze ze specjalnej grupy zadaniowej do walki z terroryzmem (SEK) ścigali trzech podejrzanych m.in. o pozbawienie wolności i spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Głównie chodziło im o szefa gangu, 39-letniego Dürmasa Y., pseudonim "Stone" (w tłum. kamień). Operacja zakończyła się jednak fiaskiem, a ścigany szef Hells Angels z Bielefeld i jego koledzy najprawdopodobniej wcześniej uciekli do Turcji.
Obezwładnili niewinnego. Teraz przepraszają
Kilka dni po akcji antyterrorystów na jaw wyszło, że w trakcie operacji funkcjonariusze specjalnej jednostki policji dokonali szturmu na niewłaściwy lokal. Jak wyjaśnia "Bild", mieszkanie Dürmasa Y. znajdowało się na drugim piętrze kamienicy, podczas gdy zamaskowani i uzbrojeni policjanci bladym świtem wtargnęli do mieszkania na pierwszym piętrze. W środku zastali niewinnych i przestraszonych ludzi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Około godziny 6 rano funkcjonariusze niemieckich sił specjalnych siłowo weszli do mieszkania 35-letniego mężczyzny i bez słowa rzucili się na niego, obezwładniając niewinnego człowieka. Jak pisze "Bild", w wyniku napaści 35-latek został ciężko ranny, a jego 34-letnia żona przeżyła szok.
Od tamtej pory małżonkowie przebywają podobno w hotelu, bo we własnym mieszkaniu nie czują się już bezpiecznie. Szef policji w Bielefeld, Sandra Müller-Steinhauer osobiście ich przeprosiła. Wewnętrzne dochodzenie ma wyjaśnić, w jaki sposób doszło do fatalnej pomyłki.