Szpital w Pszczynie już wcześniej miał problemy. "Miażdżące wyniki kontroli"
Śmierć ciężarnej 30-latki w szpitalu w Pszczynie zwróciła uwagę na tę placówkę. Okazuje się, że już cztery lata temu kontrola w szpitalu miała wykazać nieprawidłowości.
Po śmierci 30-letniej Izabeli postępowanie w tej sprawie prowadzi prokuratura, a oddzielną kontrolę w szpitalu w Pszczynie wszczął Narodowy Fundusz Zdrowia.
Do myślenia daje fakt, że kilka lat temu "Gazeta Wyborcza" donosiła o "miażdżących" wynikach kontroli NFZ w tym szpitalu - zauważa fakt.pl. Chodzi o materiał "GW" z 2017 roku, który mówił m.in. o tym, że "chorzy byli często pozbawieni opieki lekarza i pielęgniarki".
"Na intensywnej terapii przez kilkanaście dni dyżurował tylko jeden lekarz, choć powinno być dwóch" - pisała cztery lata temu "GW".
Dziennikarze "GW" dotarli do raportu z kontroli, który miał wskazywać, że na chirurgii ogólnej były dyżury, gdy pracował tylko jeden lekarz, choć szpital wykazywał NFZ czterech. Brak w personelu kontrolerzy stwierdzili też na neurologii i ginekologii.
Zobacz też: Referendum o prawie aborcyjnym? Adam Bodnar tłumaczy
"Noworodki zostawały na wiele godzin bez opieki, bo lekarki schodziły do poradni. Na internie pracowała tylko jedna pielęgniarka ze specjalizacją, choć miały być dwie" - pisali dziennikarze "GW" w 2017 roku.
Szpital w Pszczynie już wcześniej miał problemy. "Miażdżące wyniki kontroli"
Kontrola NFZ miała wykazać też, że dokumentacja medyczna była prowadzona w sposób nieuporządkowany, a uwagi te dotyczy też bloków: porodowego i operacyjnego. W raporcie miały znaleźć się również zapisy dotyczące awarii i braku sprzętu.
Kontrola sprzed czterech lat zakończyła się nałożeniem na szpital ponad miliona złotych kary - wyjaśnia fakt.pl.
Przeczytaj też: