PolskaSzokujące słowa Rafała Ziemkiewicza. Usprawiedliwia gwałt?

Szokujące słowa Rafała Ziemkiewicza. Usprawiedliwia gwałt?

"No cóż, kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej, niech rzuci pierwszy kamień... Ale jak zakonnik to kara konieczna" - ten wpis Rafała Ziemkiewicza na Twitterze, interpretowany jako usprawiedliwianie gwałtu, wywołał burzę. W ten sposób publicysta odniósł się do sprawy trójmiejskiego zakonnika, który został wyrzucony z zakonu za łamanie ślubów posłuszeństwa oraz wykorzystanie seksualne nietrzeźwej 19-latki. Teraz pisarz postanowił się wytłumaczyć: "Jeśli już da się w moim wpisie znaleźć przyznanie do czegokolwiek, to najwyżej, że zdarzało mi się w życiu uprawiać seks z kobietami (wyłącznie płci przeciwnej, zaznaczę) niekoniecznie w stanie pełnej trzeźwości". I uściśla: "Przeprosić mogę najwyżej za to, że nie wziąłem słowa 'wykorzystać' w cudzysłów, co uprościłoby zrozumienie zdania przewrażliwionym i utrudniło sfałszowanie go złośliwym. Ale to raczej siebie samego, względnie kolegów z redakcji".

23.09.2014 | aktual.: 23.09.2014 15:40

- Jeżeli pan Ziemkiewicz próbuje w ten sposób usprawiedliwiać gwałty, których się dopuszczał, to przez fakt, że inni też gwałcili, jego czyn nie staje się mniej przestępczy i godny potępienia - komentowała specjalnie dla WP.PL wypowiedź Ziemkiewicza prof. Monika Płatek z Instytutu Prawa Karnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Kontrowersyjne słowa Ziemkiewicza wywołały oburzenie na Twitterze. "Czy świętoje... R A Ziemkiewicz przyznał się w ten sposób do wykorzystania nietrzeźwej? Ja rzucam kamień, bo gwałt mnie nie kreci... Sorry" - napisał Szymon Dylo. Tomasz Piasecki: "To ma być przyznanie się do gwałtu? A może myśli nowoczesnego endeka?". "Fajnie Pan piszesz, ale czasem pier... Pan babola. Po co to?" - pyta Witold Tomczyk. A Jens Pihl stwierdza: "Ja nigdy nie wykorzystałem nietrzeźwej. Kompromituje się Pan codziennie swoimi tłitami". Michał Zeliszewski: "To ja pana Ziemkiewicza zapraszam do kamieniołomu. Żeby mi kamieni nie zbrakło - za niewykorzystane nietrzeźwe". Dziennikarka "Gazety Prawnej" Ewa Ivanova nie kryje zażenowania: "Nie rozumiem tej narracji. Miało być śmieszno? Bo wyszło straszno". A później dodaje: "Kolejna szczera i głęboka refleksja. W stylu 'że zawsze się troszeczkę gwałci'".

- Takie zaproszenie do ukamienowania jest zachętą do stosowania przemocy, w związku z czym ja się uchylę. Natomiast, jeżeli pan Ziemkiewicz nie rozumie, że bez entuzjastycznej zgody na seks, mamy do czynienia z gwałtem, to dowód na to, jak bardzo jest nam potrzebne uchwalenie Konwencji o zwalczaniu i zapobieganiu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Wykorzystanie osoby pijanej, bez względu na płeć, to gwałt, ponieważ nie ma możliwości na wyrażenie tego typu zgody - stwierdzała prof. Monika Płatek. Prawniczka dodaje, że wpis pisarza świadczy o jego świadomości powszechności zjawiska, jakim jest gwałt w naszym społeczeństwie, a ta powszechność dodatkowo sprawia, że panuje większe przyzwolenie na tego rodzaju czyny karalne.

Ziemkiewicz zanim wydał oświadczenie na bieżąco reagował na dyskusję, która rozgorzała pod jego wpisem. "Pytanie do oburzonych tłitem o wykorzystaniu nietrzeźwej kobiety: a jak facet rano trzeźwieje obok kaszalota też ma prawo skarżyć ją o gwałt?" - napisał. A ponieważ głosy oburzenia nie ucichły dodał jeszcze: "A teraz, drodzy hejterzy, by do cna pognębić prawicowego gwałciciela, kupcie każdy po 'Ciele Obcym', albo idźcie na nie do Teatru Żelaznego" oraz "O, kawały o mnie chodzą: ulubiony pornos RAZ-a? 'Śpiąca Królewna'". Wśród komentujących nie zabrakło tych popierających stanowisko pisarza - Konrad Gawroński: "Wie Pan za co Pana lubię? Za to spoko podejście do życia".

"Jestem osobą publiczną, dla wielu wrogiem, obiektem różnie motywowanej nienawiści - nie mogę się skarżyć, że montuje się przeciwko mnie nagonki czy rozkręca hejty, bo to tak, jakby bokser na ringu skarżył się, że chcą mu dać w zęby. Ale wyciągam z tej sprawy naukę: Wielu ludzi dobrej woli daje się w takich wypadkach porwać internetowemu owczemu pędowi. Na manipulacje i propagandę w tradycyjnych mediach już się trochę uodpornili, wobec 'marketingu sieciowego' są bezbronni. Jeśli, metodą Goebbelsa, stu userów powtórzy, że ten a ten powiedział, uznają to za fakt, zamiast sprawdzić, czy naprawdę powiedział i o co w ogóle chodzi.

Tą drogą dajemy się wprowadzać w dziedzinę tęczowego absurdu. Pozwalamy hulać po naszym życiu idiotom i idiotkom od 'marszów szmat', 'parad równości', 'edukacji seksualnej', odbierania dzieci rodzicom pod pozorem klapsa i nagonek pod pretekstem 'molestowania seksualnego' - którzy chcą przeorać nasze życie, odwrócić do góry nogami proste pojęcia, wleźć między mężczyznę a kobietę, męża a żonę, rodziców a dzieci, z urzędem, z absurdalnymi przepisami, z buciorami. W imię ideologii, zwanej potocznie Polityczną Poprawnością. Czy jest przed tym obrona? Tak. Zdrowy rozsądek! Przekonałem się na własnej skórze, że muszę stworzyć jakieś miejsce - blog, ambonę, trybunę - broniące zdrowego rozsądku przed agresją postępowych barbarzyńców. Coś, co będzie obrzydliwie 'seksistowskie', konserwatywne i 'heteronormatywne', i nie będzie dotyczyło polityki, ale spraw prostych, codziennych, szczególnie tych męsko-damskich" - napisał w swoim "Niezwykle ważnym oświadczeniu w sprawie burzy w szklance wody", który o godz. 15:06
opublikował na Facebooku.

W poniedziałek Gazeta.pl opisała historię dominikanina z gdańskiego klasztoru, który został wyrzucony z zakonu za łamanie ślubów posłuszeństwa i ubóstwa, a także seks z kobietą. O wydaleniu Andrzeja W. zadecydował dekretem z 9 lipca br. generał zakonu ojciec Bruno Cadore. Miesiąc później decyzję potwierdziła watykańska kongregacja ds. instytutów życia konsekrowanego i stowarzyszeń.

Wydalenie zakonnika było skutkiem skandalu, jaki wybuchł pod koniec lipca zeszłego roku, w czasie jarmarku dominikańskiego. Andrzeja W. zamknięto w areszcie po tym, jak 19-letnia gdańszczanka zgłosiła policji, że została wykorzystana seksualnie. Para wybrała się razem na piwo. Kiedy dziewczyna mocno się upiła, Andrzej W. wynajął pokój w hotelu i zaproponował nocleg. Nie chciała seksu, pijana zasnęła. Ocknęła się w trakcie zbliżenia.

- Ktoś może powiedzieć, że kobieta powinna była się spodziewać, co z tego wyniknie - mówiła rok temu "Gazecie Wyborczej" prok. Małgorzata Popadiuk, zastępca szefa Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Śródmieście. - Z prawnego punktu widzenia ważne jest, czy czyn miał miejsce i czy doszło do tego bez zgody tej kobiety. Tę panią przesłuchał prokurator z wieloletnim doświadczeniem. Decyzję podjął nie tylko na podstawie treści zeznań, ale też zachowania kobiety. Sąd uznał, że przyjęta przez nas kwalifikacja prawna jest trafna, i przychylił się do wniosku o zastosowanie aresztu. Ostatecznie 19-latka uznała, że nie ma siły na upokarzające pytania adwokata i wracanie przed obliczem sądu do traumatycznej sytuacji. Sprawa została umorzona.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1102)