Szok na Słowacji. 500 euro dla każdego. Jest jeden warunek
Były premier Słowacji chce zapłacić 500 euro każdemu, kto zdecyduje się spełnić swój obywatelski obowiązek i weźmie udział w nadchodzących wyborach. Propozycja została nazwana "szaloną formą populizmu".
15.02.2023 | aktual.: 15.02.2023 12:50
Pomysł lidera konserwatywnej partii politycznej OĽaNO Igora Matoviča, byłego szefa rady ministrów na Słowacji wywołał niemałe poruszenie. "Nový Čas" uznał pomysł za kuriozalny. Słowacki polityk chciał w ten sposób znaleźć rozwiązanie na to, by jak najwięcej osób zagłosowało we wrześniowych przedterminowych wyborach parlamentarnych.
Poruszenie na Słowacji. 500 euro za pójście do urny
Według szacunków "szalony" pomysł Matoviča - a więc wypłata równowartości 500 euro każdemu, kto zagłosuje w tegorocznych wyborach - mogłoby kosztować państwo nawet dwa miliardy euro. Jednak zdaniem polityka maksymalnie wysoka frekwencja jest kluczowa dla przyszłości państwa.
"Istnieje realne zagrożenie, że po wyborach Słowacja zostanie wyrwana ze struktur europejskich oraz euroatlantyckich i zwiąże się z Rosją. Jeśli Słowacja ma zdecydować się na taką samobójczą misję, to słuszne jest, aby wszyscy potencjalni wyborcy zdecydowali o możliwej zasadniczej zmianie orientacji Słowacji" - argumentował Matovič.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Polityk zaznaczył jednocześnie, że nie jest to forma korupcji. Swoją propozycją nie zachęca bowiem, by głosować konkretnie na jego partię. Chodzi mu jedynie o sam udział w wyborach.
Motywacja, jaką wykorzystał lider partii OĽaNO, zdaje się nie przekonywać opozycji.
- Proponowanie komuś 500 euro tylko za udział w wyborach to nonsens, o jakim nie słyszałem w żadnym kraju na świecie - skomentował pomysł Peter Pellegrini, szef opozycyjnej partii Głos.
Prawnik Peter Kresák poszedł w swojej ocenie jeszcze dalej, stwierdzając, że "monitorowanie udziału obywateli w wyborach może być postrzegane jako niedopuszczalna ingerencja w podstawowe prawa i wolności, nie mówiąc już o pośredniej korupcji w przypadku oferowanych wynagrodzeń".
Kresák jednoznacznie stwierdził, że większa frekwencja w wyborach wcale nie musi przynieść oczekiwanych rezultatów.
"Szalona forma populizmu". Wrzawa na Słowacji
To nie pierwsza propozycja Matoviča, która została okrzyknięta mianem populizmu. Wcześniej polityk zachęcał do tego, by znieść część podatków względem państwa. Pomysł ten jednak nie znalazł aprobaty podczas obrad w parlamencie.
- To populizm doprowadzony do absurdalnej perfekcji. To jest bezprecedensowe. Pierwsza propozycja, która dotyczyła rezygnacji z części opłat na rzecz państwa, być może miała jakieś racjonalne uzasadnienie. Ale to jest bezprecedensowe i z pewnością przejdzie do podręczników jako szalona forma populizmu (...) Są inne sposoby na motywowanie ludzi. A fakt, że więcej osób przyjdzie na głosowanie, nie oznacza, że nie wygra ekstremizm - tłumaczył Kresák.