Szmajdziński dla WP: to był trudny rok dla SLD
„To był rok odnajdywania się w roli opozycji i próby wyciągnięcia wniosków z wyborów 2005. Polityka w 2006 roku przez taśmy z sypialni pani Renaty Beger i seksaferę sięgnęła dna. I dotyczy to wszystkich uczestników życia publicznego, które stało się bardzo, bardzo brudne” – komentuje specjalnie dla Wirtualnej Polski przewodniczący klubu parlamentarnego Sojuszu Lewicy Demokratycznej Jerzy Szmajdziński.
Jaki to był rok dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej?
Jerzy Szmajdziński: To był trudny rok. Rok odnajdywania się w roli opozycji i próby wyciągnięcia wniosków z wyborów 2005 roku. 2006 to był też rok, w którym Sojusz Lewicy Demokratycznej razem z innymi partiami lewicowymi stworzył koalicję Lewica i Demokraci.
To największy sukces SLD w mijającym roku?
- Tak z pewnością. To był najważniejszy projekt i spełnienie oczekiwań wyborców lewicy, że w wyborach kolejnych, w tym przypadku samorządowych, będziemy zjednoczeni, a nie podzieleni. Stworzenie takiego komitetu koalicyjnego, czyli połączenie wysiłków partii lewicowych i partii demokratycznych to największy polityczny sukces, który przyniósł dobry wynik w tych wyborach samorządowych. Ponad 20 prezydentów ze 106 prezydenckich miast i zmobilizowanie 85% elektoratów, które w antagonistyczny sposób brały udział w wyborach 2005 roku to też niewątpliwie sukces tego projektu.
Niepowodzenie, którego nie udało się uniknąć?
- Myślę, że takim niedosytem jest praktycznie wszystko to, co dzieje się w życiu publicznym. Polityka przez taśmy z sypialni pani Renaty Beger i seksaferę sięgnęła dna. I dotyczy to wszystkich uczestników życia publicznego, które stało się bardzo, bardzo brudne. Jest problem z polskim życiem publicznym.
Plany polityczne SLD na najbliższe dwanaście miesięcy?
- Wzmacnianie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, który powinien być organizatorem szerokiego porozumienia partii lewicowych, demokratycznych, związków zawodowych organizacji społecznych i stowarzyszeń. Rozpoczęcie prac programowych i prezentacja wspólnego stanowiska tego szerokiego frontu wobec takich spraw jak nasza polityka zagraniczna, obecność w Unii Europejskiej, nasz stosunek do euro i do tego wszystkiego co dotyczy gospodarki. Po prostu potrzebne jest oddzielenie bieżącego komentowania codziennych afer i zdarzeń od prezentacji alternatywy programowej wobec PiS-u i Platformy Obywatelskiej. To będzie dla nas najważniejsze zadanie w 2007 roku.
Czyli o koalicji PO-SLD możemy zapomnieć?
- Trudno mówić o koalicji z Platformą, która jest bisem PiS i jest PiS-em z ludzką twarzą. Dzisiaj trudno mówić o podobieństwie programowym z Platformą Obywatelską, tak jak nie ma podobieństwa programowego z Prawem i Sprawiedliwością, Samoobroną, czy Ligą Polskich Rodzin. Pozostaje nam twarda opozycja i integrowanie środowisk lewicowych i demokratycznych, a także przygotowywanie i prezentowanie alternatywy programowej.
Z Jerzym Szmajdzińskim rozmawiał Marek Grabski, Wirtualna Polska