Szeremetiew oskarżony o korupcję
Warszawska prokuratura oskarża wiceszefa resortu obrony w rządzie Jerzego Buzka między innymi o korupcję. Romualdowi Szeremietiewowi grozi do dziesięciu lat więzienia. Z nieoficjalnych informacji wynika, że zarzuty nie dotyczą afery z udziałem asystenta wiceministra, Zbigniewa Farmusa - pisze "Gazeta Wyborcza".
Jak ujawniła w roku 2001 "Rzeczpospolita", Farmus miał żądać od producenta haubic stu tysięcy dolarów w zamian za wygraną jego oferty w przetargu i dwudziestu tysięcy za dostęp do informacji niejawnych. Jak dowiedziała się "Gazeta Wyborcza", prokuratura zarzuca Romualdowi Szeremietiewowi, że w zamian za kontrakt na dostawę samochodów Fiat dla polskiej armii, przyjął od właściciela spółki Auto-Hit z Tych samochód Lancia Kappa. Według mediów miał on kosztować 125 tysięcy złotych, a Szeremietiew zapłacił 60 tysięcy. Sprawa była już raz umarzana.
Inny zarzut dotyczy Wojskowych Zakładów Lotniczych w Bydgoszczy. Według zeznań jednego z byłych członków dyrekcji Szeremietiew zabiegał o kontrakt na dostawy części do remontowanych samolotów MiG-29 i Su-22 z Białorusi. Pośrednikiem w kontrakcie miała być firma bydgoskiej bizneswoman radnej AWS Małgorzaty S. Wiceminister zbierał cegiełki na rzecz fundacji popierającej przemysł obronny. Miał jakoby żądać prowizji za transakcję.
"Głupio jest w takiej sytuacji mówić, że jestem niewinny, ale ja naprawdę jestem niewinny" - twierdzi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Romuald Szeremietiew. "Widać, że po sprawie Orlenu prokuratura musi mieć teraz jakiegoś przestępcę z prawicy" - komentuje w rozmowie z dziennikiem. (IAR)