Szef policji w Łodzi ma dosyć obojętności wobec zwierząt
Pobity pies, wygłodzony kot, otrute ptaki. Ich oprawcy czują się bezkarni, bo policja traktuje te doniesienia jak sprawy mniejszej wagi. Z tym jednak koniec - komendant główny postanowił uwrażliwić mundurowych w całym kraju na sprawy zwierząt i opracował dla nich instrukcję, jak mają postępować w takich przypadkach. Historie, jak ta z Łodzi, już się nie powtórzą - pisze "Polska Dziennik Łódzki".
Wychudzony bernardyn mieszkał sam na działce przy ulicy Zimnej. Właściciel zapomniał o jego istnieniu. Pies ledwie stał na nogach. Ludzie chcieli pomóc, dokarmiali, ale zbyt krótki łańcuch, na którym pies był uwiązany, przysparzał mu mnóstwo cierpienia. Pani Małgorzata z kamienicy obok dwa razy była w komisariacie, prosząc policjantów o interwencję. I nic. Policja miała ważniejsze sprawy.
- Funkcjonariusz odpowiedział, że pewnie pies jest stary i dlatego nie może się podnieść - mówi Małgorzata Andrysiak. Do sprawy włączyło się w końcu łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami.- Wspólnymi siłami udało się uratować psa. Policja wzięła udział akcji, ale dopiero po mojej drugiej prośbie. Zagroziłam, że pójdę do komendanta ze skargą na bezczynność funkcjonariuszy i to podziałało - mówi Ewa Nawalny, prezes Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Takich sytuacji jest więcej. Policjanci uważają, że mają ważniejsze sprawy niż ratowanie zwierząt. Często nawet jak idą z nami na interwencję, stoją naburmuszeni i zdegustowani.
Łódzka policja już otrzymała instrukcje od komendanta głównego. - Trafiły do nas dwa dokumenty. Jeden określa postępowanie w przypadku maltretowanego zwierzęcia. Drugi opisuje krok po kroku, jak ma zachować się policjant w konfrontacji z agresywnym zwierzęciem - tłumaczy Joanna Kącka z biura rzecznika komendy wojewódzkiej z Łodzi.
Komendant dokładnie opisał, co powinni zrobić policjanci, jakie informacje ustalić już przez telefon, a także kogo powiadomić - np. weterynarza lub służbę leśną. Komendant precyzuje też, jakie działania, wynikające z ustawy o ochronie zwierząt policjant może podjąć, np. odebrać maltretowane zwierzę właścicielowi za zgodą wójta czy prezydenta i przekazać do schroniska lub ogrodu zoologicznego.
Do tej pory funkcjonariusze nader chętnie zrzucali z siebie obowiązek szybkiego reagowania na krzywdę zwierząt na barki wolontariuszy z organizacji opieki nad zwierzętami, ale teraz będą musieli się zająć agresywnym psem sąsiada, czy maltretowanym kotem. Instrukcje trafiły do wszystkich komisariatów w Polsce. - Policjanci będą się do nich stosować w codziennej służbie - zapewnia Kącka.
Przyczyną opracowania tych instrukcji była nie tylko chęć uwrażliwienia policjantów, ale i poprawy statystyk. Policja wykrywa bowiem niewiele ponad połowę sprawców maltretowania zwierząt.
- Impulsem dla komendanta były sygnały o dużej obojętności i braku wrażliwości w stosunku do zwierząt. Wyrazem tego jest znacząca liczba przypadków okrucieństwa i znęcania się nad nimi. Chcemy uniknąć sytuacji, w której policjant nie podejmuje działania po zgłoszeniu o maltretowanym zwierzęciu, a potem dochodzi do tragedii - tłumaczy aspirant Maria Gołaszewska z wydziału prasowego KGP.
W zeszłym roku policja wszczęła w Polsce prawie 1800 spraw o znęcanie się nad zwierzętami. Ale przypadków okrucieństwa było znacznie więcej.