Szef PE po wypowiedzi Korwin-Mikkego: przypadek dla służb medycznych
Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz ostro ocenił europosła Janusza Korwin-Mikkego (KNP), który mówił o tym, że nasi wrogowie nie są w Moskwie, lecz w meczetach. - To raczej przypadek, który trzeba przedstawić służbom medycznym - stwierdził szef PE.
14.01.2015 | aktual.: 14.01.2015 16:47
O reakcję na wypowiedź Korwin-Mikkego szef PE był pytany przez jednego z zagranicznych dziennikarzy na wspólnej konferencji z premier Łotwy Laimdotą Straujumą.
Schulz powiedział, że są członkowie Parlamentu, w tym Korwin-Mikke, którzy ciągle próbują "testować granice i przesuwać je, żeby zobaczyć, jak daleko mogą się posunąć w prowokacjach". - Muszę stale analizować takie wypowiedzi, ale to nie jest dla mnie łatwe. Nie możemy bronić wolności wypowiedzi na świecie, a jednocześnie zbyt rygorystycznie ograniczać jej w PE. Dlatego jestem zazwyczaj dość liberalny - powiedział.
- Jednak wypowiedź polskiego europosła z pewnością jest czymś, czemu przewodniczący powinien się przyjrzeć. Forma wypowiedzi wywołała zdumienie w parlamencie - przyznał szef PE.
- W mojej opinii jest to raczej przypadek, który trzeba przedstawić służbom medycznym - dodał Schulz. Nie podjął na razie żadnej decyzji o ewentualnych konsekwencjach wobec Korwin-Mikkego.
We wtorek Korwin-Mikke zabrał głos w trakcie debaty z szefem Rady Europejskiej Donaldem Tuskiem. - Nasi wrogowie nie są w Moskwie. Są w meczetach w Paryżu, w Marsylii - powiedział polski eurodeputowany. - Powinniśmy walczyć z socjalizmem, aby nie niszczył gospodarki. Powinniśmy zniszczyć ten system zasiłków, który przyciąga do Europy niewłaściwe osoby, demoralizując Europejczyków".
- Powinniśmy wprowadzić znowu karę śmierci. Nie wygramy wojny, kiedy oni nas zabijają, a my nie możemy ich zabić. Jeżeli mamy przetrwać, to powinniśmy odrzucić całe "acquis", wszystkie przepisy europejskie. Dlatego też uważam, że Unię Europejską należy zniszczyć - oświadczył eurodeputowany.
Niemiecki europoseł Zielonych Reinhard Buetikofer powiedział, że wypowiedź o wrogach w meczetach jest podżeganiem do nienawiści i zażądał reakcji szefa PE.
Schulz zapewnił, że starannie przeanalizuje wystąpienie Korwin-Mikkego. - Moim zdaniem była to wypowiedź haniebna - oświadczył.
We wrześniu ub.r. Korwin-Mikke został już ukarany przez władze PE odebraniem dziesięciu diet poselskich, czyli 3 tys. euro, za nazwanie bezrobotnych młodych ludzi w UE "Murzynami Europy".
"Nie jestem Charlie"
Korwin-Mikke wywołał konsternację także w poniedziałek, gdy PE czcił pamięć 17 ofiar ubiegłotygodniowych zamachów we Francji na redakcję tygodnika satyrycznego "Charlie Hebdo" oraz sklep żydowski. Wielu europosłów przyszło na salę obrad w Strasburgu z czarnymi tabliczkami z napisem "Je suis Charlie" ("Jestem Charlie"). Tymczasem Korwin-Mikke na ekranie swojego laptopa wyeksponował napis: "Nie jestem Charlie. Jestem za karą śmierci".
We wtorek tłumaczył dziennikarzom, że publikacje francuskiego tygodnika były bluźniercze i niektóre powinny oburzać również chrześcijan. - Atak na redakcję "Charlie Hebdo" to nie był atak przeciwko wolnemu słowu. Był to atak przeciwko niedopuszczalnym moim zdaniem publikacjom tego pisma. Ci ludzie nie byli bojownikami o wolne słowo, tylko bojownikami o to, żeby zniszczyć wartości europejskie" - powiedział Korwin-Mikke.
Jego zdaniem redakcja "Charlie Hebdo", wyśmiewając się m.in. z porządku, policji i armii, walczyła przeciwko wszystkim wartościom europejskim. - Nie można być jednocześnie Europejczykiem i popierać Charlie. Absolutnie nie jestem Charlie. Jestem anty-Charlie, natomiast jestem przeciwko mordowaniu ludzi - powiedział polski polityk.