Szef MON spotkał się z żołnierzem, który powstrzymał atak na bazę w Iraku
Minister obrony narodowej Aleksander Szczygło spotkał się w Warszawie z mongolskim żołnierzem, który w 2004 r. powstrzymał atak irackich rebeliantów. Zamierzali oni wjechać na teren obozu Wielonarodowej Dywizji Centrum - Południe w Al Hilla ciężarówkami wypełnionymi materiałami wybuchowymi i doprowadzić do ich eksplozji.
18 lutego 2004 roku st. sierżant Gambold Azzaya pełnił służbę na wieży wartowniczej bazy Charlie. Około godz. 7.15 bazę zaatakowały dwa samochody-pułapki wypełnione materiałami wybuchowymi. Żołnierz z odległości ok. 100 metrów zastrzelił kierowcę pierwszego pojazdu, który eksplodował, niszcząc fragment muru bazy. Azzaya strzelał także do drugiego samochodu - cysterny. Gdy ranny terrorysta wyskoczył z szoferki, samochód, w którym było ok. 700 kg materiału wybuchowego, eksplodował.
W wyniku wybuchu zginęło 6 mieszkających nieopodal bazy Irakijczyków, a 44 zostało rannych. Odłamki szkła raniły też 12 polskich żołnierzy, którzy trafili do szpitala. Innych żołnierzy opatrzono na miejscu.
Sierżant uratował życie wielu, wielu żołnierzy koalicji - podkreślał płk Piotr Patalong - obecny szef GROM, a w czasie II zmiany PKW dowódca polskiej batalionowej grupy bojowej, która stacjonowała w zaatakowanym obozie.
Azzaya, który w Polsce jest po raz pierwszy przekonywał dziennikarzy, że nie czuje się jak bohater. Pytany czy bał się odparł, że wszystko zdarzyło się tak szybko, że dopiero po jakimś czasie przyszedł czas na refleksję.