Szef MON do "ludzi pracy": dziękuję za oddanie Krabów przed terminem
• Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz odebrał pierwsze dziewięć sztuk armatohaubic Krab
• "Nie ukrywam, że najbardziej cieszę się z tego, że te armatohaubice Krab mają donośność ponad 40 kilometrów"
• Jak powiedział minister, to daje "rzeczywiście możliwość skutecznej obrony"
• Wartość całego kontraktu dostawy 96 armatohaubic, przekracza 4 mld zł
18.11.2016 | aktual.: 18.11.2016 19:53
- Nie chodzi o bicie rekordów. Chodzi o to, żeby sprostać narastającemu zagrożeniu, które nad Polską wisi - mówił minister obrony Antoni Macierewicz, odbierając pierwsze dziewięć armatohaubic Krab. - Te dziewięć - odebranych na pół roku przed terminem - sztuk Kraba najlepiej świadczy o tym, z jaką determinacją, z jaką gotowością jak najszybszego wyposażenia Polski w najsprawniejszy i najskuteczniejszy sprzęt, jak dobrze pracujecie, jak dobrze pracuje Huta Stalowa Wola - ocenił Macierewicz, dziękując - jak się wyraził - "ludziom pracy".
- W imieniu wojska odbieram pierwsze dziewięć armatohaubic Krab, które zapoczątkowują wielki kontrakt przekraczający 4 mld zł, który będzie lokowany w HSW - oświadczył w Stalowej Woli szef MON Antoni Macierewicz. Rzecznik Huty Stalowa Wola Bartosz Kopyto powiedział dziennikarzom, że minister zapowiedział koniec negocjacji ws. dostaw dla wojska 96 Krabów, co jest największym do tej pory kontraktem w krajowej zbrojeniówce.
Macierewicz na konferencji prasowej powiedział, że z dumą patrzy na wyroby HSW, w tym na armatohaubicę Krab i samobieżny moździerz Rak. Dodał, że cieszy się z możliwości eksportowych firmy. - Ale nie ukrywam, że najbardziej cieszę się z tego, że te armatohaubice Krab mają donośność ponad 40 kilometrów. To daje nam rzeczywiście możliwość skutecznej obrony. A o to chodzi - powiedział szef MON.
Minister powiedział, że w przekazaniu Krabów na pół roku przed terminem nie chodzi o bicie rekordów. - Chodzi o to, żeby sprostać narastającemu zagrożeniu, które nad Polską wisi. Chodzi o to, żeby nasi potencjalni wrogowie wiedzieli, że my jesteśmy gotowi i że nigdy się nie poddamy; tak jak wy, przygotowując się do pracy, nigdy się nie poddawaliście - powiedział Macierewicz, zwracając się do załogi i kierownictwa HSW.
- To, co się zdarzyło w ciągu ostatniego roku, to determinacja, by te prace były przede wszystkim realizowane polskimi rękoma, byśmy tutaj w Polsce rozwijali przemysł obronny i by stał się on głównym nośnikiem nowoczesności i rozwoju nowoczesnej Polski - powiedział szef MON.
Pierwsze egzemplarze armatohaubicy - jej wieża jest produkowana na brytyjskiej licencji - otrzymały krajowe podwozie, które okazało się wadliwe. W 2012 r. armia otrzymała osiem wozów. W trakcie prób eksploatacyjnych w blachach pojawiały się pęknięcia, kłopoty sprawiał układ paliwowy, przegrzewał się silnik. HSW miała dostarczyć poprawione wozy, ale kolejne próby ze zmodyfikowanym podwoziem wykazały nowe problemy. W grudniu 2014 r. główny producent armatohaubicy - należąca do Polskiej Grupy Zbrojeniowej Huta Stalowa Wola - podpisała umowę z południowokoreańską firmą Samsung Techwin w sprawie integracji wieży w koreańskim podwoziem K9.Ze 120 Krabów 36 miało otrzymać podwozia wyprodukowane w Korei, podwozia dla kolejnych 84 miało być wytworzonych na licencji w Polsce.
W piątek w Stalowej Woli Macierewicz oświadczył: - To podwozie nie jest z tektury, ono jest prawdziwe. Ono jest na licencji, ale jest realizowane ostatecznie tutaj.
Prezes zarządu i dyrektor generalny HSW Bernard Cichocki przemawiając do zgromadzonych, w tym także załogi HSW przypomniał, że w przyszłym roku przypada 80. rocznica powstania Centralnego Okręgu Przemysłowego, który stworzył podwaliny rozwoju gospodarczego Rzeczpospolitej Polskiej.
- Oto dzisiaj, tutaj w Stalowej Woli, w podwalinie i sercu Centralnego Okręgu Przemysłowego w II Rzeczpospolitej uruchamiamy na nowo potencjał polskiego przemysłu. Mówiono nam od szeregu lat, że to jest niemożliwe, że tego się nie da zrobić, że stojące za nami perły polskiego przemysłu obronnego, które będą wielkim hitem eksportowym, że tego się nie da zrobić, że to będzie za wiele lat i że i tak trzeba będzie dokupić za granicą. Otóż nie, one są robione w Polsce, już dzisiaj poszukiwane na całym świecie - mówił Cichocki.
(oprac. Bartosz Lewicki)
Zobacz także: