Szef ABW o kontaktach z Łapińskim
Szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Andrzej Barcikowski odrzuca tezę, jakoby ABW wiedziała o aferach w Ministerstwie Zdrowia i nic nie zrobiła, by je wyjaśnić.
Andrzej Barcikowski odniósł się w ten sposób do rewelacji tygodnika Newsweek, który twierdzi, że informacje o możliwej korupcji współpracownika ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego ABW uzyskała kilka miesięcy przed jej ujawnieniem w prasie i milczała.
28.06.2004 | aktual.: 28.06.2004 15:29
Wtedy, kiedy uzyskaliśmy wiedzę, wtedy zaczęliśmy prowadzić śledztwo - powiedział Andrzej Barcikowski dodając, że nie ma mowy o jakiejkolwiek "skrywanej wiedzy" w tej sprawie.
Nie bardzo wiem, jakiego typu zarzutem są telefony Mariusza Łapińskiego do mnie - stwierdził szef ABW podkreślając, że ocenia swe kontakty z Mariuszem Łapińskim jako naturalne. Dodał, że wszystkie kontakty z byłym ministrem zdrowia polegały na tym, iż informował on o nieprawidłowościach w zakresie działania koncernów farmaceutycznych oraz o powiązaniach z nimi - jak powiedział - niektórych osób publicznych. To były normalne kontakty - podsumował Andrzej Barcikowski wyjaśniając, że podobne kontakty miał z następnymi ministrami zdrowia.
W najnowszym wydaniu "Newsweek" pisze o częstych kontaktach byłego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego z kierownictwem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Z informacji tygodnika wynika, że pomiędzy końcem lutego a końcem maja 2003 roku - gorącym okresie tzw. afery lekowej - Łapiński 10 razy dzwonił do szefa ABW Andrzeja Barcikowskiego i blisko 70 razy do jego zastępcy Pawła Pruszyńskiego. Kilkakrotnie też odwiedzał kierownictwo ABW.
W maju 2003 roku "Rzeczpospolita" poinformowała, że Waldemar D. - były szef gabinetu politycznego byłego ministra Łapińskiego - żądał milionów dolarów łapówki od firmy farmaceutycznej w zamian za pomoc w umieszczeniu leku na liście refundacyjnej.