Szczyt gospodarczy sparaliżuje Warszawę?
Strefy bezpieczeństwa wyznaczone na czas szczytu gospodarczego w niekontrolowany sposób rozlewają się na całą Warszawę - pisze "Gazeta Wyborcza".
Do strefy zero należą hotele Sofitel Victoria i Sheraton, Pałac Prezydencki, Sejm i Senat, Teatr Wielki i Łazienki - nikt poza gośćmi szczytu nie będzie miał tu wstępu. Ale dla warszawiaków niedostępne będą firmy i instytucje znajdujące się w strefie pierwszej (mogą tu wejść tylko zameldowani mieszkańcy, pracownicy z zaświadczeniami, uczniowie), a nawet te spoza stref.
- Widziałam relacje w telewizji z innych szczytów. To istna tragedia - mówi Maria Radziszewska, właścicielka spożywczego przy ul. Mazowieckiej (strefa pierwsza). Antyglobaliści nie będą mieli tu wstępu. - Ale dzielnicowy powiedział, że nie ma takiego kordonu, którego nie da się przerwać - mówi Janina Kuniec, pracownica salonu kosmetycznego Peggy Sage przy ul. Świętokrzyskiej (granica strefy pierwszej). Salon będzie zamknięty. - Szefowa obmyśla już, jak deskami zabić okna - dodaje Kuniec. - Przecież gdyby zbili szybę, zniszczyliby nasze nowe solarium, a kredyt niespłacony.
Zamknięty będzie też sklep Inter-Armo przy ul. Mazowieckiej 12 (strefa pierwsza). Michał Krasoń sprzedaje tu broń. - Mamy dobre zabezpieczenia, ale policja każe nam na czas szczytu wynieść do magazynów nie tylko broń, ale i całą amunicję - mówi Michał Krasoń. - Na trzy dni zamykamy interes - informuje "Gazeta Wyborcza".