Szczyt bez Dziesięciu
(Archiwum)
Zgodnie z prawem Unii Europejskiej, kraje kandydujące nie powinny brać udziału w poniedziałkowym szczycie UE poświęconym Irakowi - powiedział grecki dyplomata w Brukseli.
Dyplomata wyjaśnił, że dziesięciu przyszłych nowych członków uzyska prawo do udziału w spotkaniach unijnych w charakterze "aktywnych obserwatorów" dopiero po podpisaniu Traktatu Akcesyjnego, co zaplanowano na 16 kwietnia.
Jednocześnie cytowany dyplomata przyznał, że nie ma jeszcze potwierdzenia, czy na wtorkowe spotkanie przyjadą premierzy wszystkich 13 krajów kandydujących.
Wiadomo jednak na pewno, że z powodu wizyty w Azji premier Leszek Miller nie przyjedzie i przyśle ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza. Dyplomaci czescy i węgierscy twierdzili, że ich premierzy przyjadą do Brukseli.
Przedstawiciele UE nie kryją, że głównym powodem niezaproszenia kandydatów na właściwy szczyt była obawa Grecji, że wzmocnią oni obóz krajów popierających twarde stanowisko Stanów Zjednoczonych wobec Iraku i skłonnych poprzeć interwencję zbrojną nawet bez wyraźnej zgody Rady Bezpieczeństwa ONZ.
Na czele tego obozu stoją w Unii Wielka Brytania i Hiszpania, a należą też Włochy, Dania i Portugalia. Na przeciwległym biegunie są Francja, Niemcy i Belgia, którym po cichu kibicuje Grecja. Jako przewodnicząca Unii musi ona jednak zabiegać o kompromis między obu skłóconymi obozami.
Dodatkowo Grecja czuje się dotknięta "listem ośmiu", nieskonsultowanym z nią jako przewodniczącą Unii, wyrażającym solidarność z USA i podpisanym przez przywódców Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Włoch, Danii i Portugalii oraz Polski, Czech i Węgier.