Szczęśliwy tata obwieścił to całemu światu. "Jadę po córkę!"
To nie był spokojny tydzień dla pana Krzysztofa i jego narzeczonej. Komplikacje związane z ciążą sprawiły, że lekarze musieli błyskawicznie podjąć decyzję o cesarskim cięciu. Świeżo upieczony tata chciał wynagrodzić przyszłej żonie szpitalne nerwy, a jego starania docenili nawet przypadkowi przechodnie.
Zdjęcia iście bajkowego transportu pojawiły się w czwartek w mediach społecznościowych. Ozdobiony balonami i różowymi napisami samochód przemierzał ulice Poznania.
W oknach pojazdu przeczytać można było: "jadę po córkę" oraz imię "Julka" ozdobione serduszkami. Wirtualnej Polsce udało się skontaktować ze świeżo upieczonym tatą.
Jak przyznaje pan Krzysztof, zdobienie samochodu miało być rodzajem niespodzianki i próbą zrobienia przyjemności przyszłej żonie, zwłaszcza, ze przeszła przez ciężki poród.
- Przez ostatnie 3 tygodnie dziecko nie przybierało na wadze i lekarze zdecydowali się na wywołanie porodu. Po 4 godzinach podawania oksytocyny skurcze stały się tak silne, że małej bardzo spadło tętno i została podjęta szybka decyzja o cesarce - opowiada.
Na szczęście, zarówno córeczka, jak i narzeczona pana Krzysztofa, są całe i zdrowe.Świeżo upieczona mama i mała Julka są już w domu, a ich różowy transport na pewno zapadnie w pamięć wielu mieszkańcom Poznania.
Zobacz też: Nie nosisz maseczki? Miej się na baczności! Policja dostała jasny sygnał