Szczepić się czy nie szczepić
Czy szczepienia przeciw grypie przynoszą rzeczywiste korzyści pacjentom, czy tylko wielkie dochody koncernom farmaceutycznym?
Coraz więcej osób kicha i kaszle. Grypa to czy zwykłe przeziębienie? Ludzie idą do lekarza, a jeszcze częściej pytają w aptekach o leki i szczepionki przeciwko grypie - tej sezonowej i tej u nas zwanej świńską. W czerwcu Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) oświadczyła, że można mówić o pandemii nowej grypy. W wielu krajach świńska grypa jest tematem numer jeden w wiadomościach. U naszych zachodnich sąsiadów rozpoczęła się największa akcja masowych szczepień w historii RFN, za wschodnią granicą - na Ukrainie ogłoszono stan epidemii. A u nas? W Polsce o świńskiej grypie było głośno latem, gdy notowano pierwsze przypadki zachorowań. Ale kiedy się okazało, że u nas ludzie na nią nie umierają, żądne krwi media o grypie zapomniały. Mało kto wie, że do 28 października na tzw. świńską grypę, czyli wywołaną wirusem A/H1N1, zachorowało w naszym kraju 171 osób. Nikt nie zmarł, bo nowa odmiana grypy okazała się łagodniejsza od "zwykłej", sezonowej. Powtórnego zakażenia też u nas nie zanotowano, a na zastanawianie się
nad tym, czy szczepić się przeciwko niej, czy nie szczepić, mamy czas, bo nie wiadomo, kiedy szczepionka będzie dostępna i dla ilu osób jej wystarczy.
Pozostaje nam grypa sezonowa. W poprzednich latach chorowało na nią od kilkuset tysięcy do kilku milionów Polaków. W sezonie 2008-2009 zarejestrowano 543 tys. zachorowań. Były jednak okresy dużo gorsze, np. przełom lat 1995/1996, kiedy to chorych było 3 mln. I nie są to dane absolutnie precyzyjne, gdyż nie wszyscy chorzy zgłaszali się do lekarza i nie wszyscy lekarze wysłali odpowiednie raporty do Krajowego Ośrodka ds. Grypy. Epidemiolodzy zalecają więc ostrożność, bo nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak się zachowają krążące wirusy.
A jest ich co najmniej cztery. Trzy są sezonowe i jeden całkiem nowy - A/H1N1.
Propagatorzy i sceptycy
Grypa, po łacinie influenza, jest ostrą chorobą wirusową, która rozprzestrzenia się drogą kropelkową. Charakterystyczny jest gwałtowny początek choroby. Już po 48 godzinach od zakażenia pojawiają się pierwsze objawy: wysoka gorączka, nawet do 39,5 st., dreszcze, bóle mięśni i stawów, ogólne osłabienie, silne bóle głowy i karku, suchy, męczący kaszel. W Polsce sezon grypy przypada między grudniem a kwietniem, a szczyt zachorowań następuje zwykle w lutym i marcu. Zaszczepić się można w dowolnym okresie, ale im wcześniej, tym lepiej - tak przynajmniej twierdzą lekarze akceptujący stanowisko resortu zdrowia w kwestii grypy.
W aptekach mamy w tej chwili dwa rodzaje szczepionek na grypę sezonową: Vaxigrip produkowany przez Aventis Pasteur i Influvac firmy Solvay Pharma. Aby je kupić, wymagana jest recepta od dowolnego lekarza, nawet dentysty. Refundacji nie ma żadnej, a szczepionka kosztuje ok. 30-40 zł. Jednak w wielu regionach szczepionki np. dla emerytów finansują samorządy; bywa też, że zakłady pracy sponsorują szczepienia dla swoich pracowników. Bo w przypadku grypy świadomość społeczna w Polsce jest jeszcze dosyć wątła.
Do liderów walki z tą chorobą zalicza się Krajowy Ośrodek ds. Grypy w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego - Państwowym Zakładzie Higieny, uznawany przez WHO i kierowany przez prof. Lidię Brydak. Pani profesor jest także współzałożycielką i wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Wakcynologii, członkinią Zarządu Głównego Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej, autorką wielu prac naukowych w renomowanych czasopismach krajowych i zagranicznych oraz członkinią zagranicznych towarzystw naukowych, m.in. Europejskiej Naukowej Grupy ds. Grypy (ESWI). Jako pierwsza w Polsce zapoczątkowała badania nad celowością szczepień przeciw grypie, zwłaszcza u pacjentów z grup podwyższonego ryzyka. Jest autorką książki "Grypa i jej profilaktyka", a także inicjatorką i współautorką wydawnictw dla lekarzy, propagujących tematykę szczepień oraz omawiających najistotniejsze zagadnienia dotyczące grypy. Uświadamia w nich, jakie mogą być skutki infekcji i powikłań pogrypowych.
Może to dziwne, ale ekspert tej rangi nie dla wszystkich jest autorytetem w tej dziedzinie. Ba, nawet wśród ludzi z branży medycznej, wśród specjalistów z dziedziny epidemiologii znaleźli się tacy, którzy kwestionują jeśli nie wszystko, to przynajmniej sporą część tego, co głosi prof. Brydak. Są wśród nich przeciwnicy umiarkowani, są także radykałowie. Do tych łagodniejszych zalicza się dr Zbigniew Hałat, epidemiolog, założyciel Medycznego Centrum Konsumenta, obecnie niezależny ekspert, a niegdyś wiceminister zdrowia. Do radykałów natomiast zaliczyć można prof. Marię Dorotę Majewską, kierowniczkę Katedry Marii Curie Komisji Europejskiej i Zakładu Farmakologii i Fizjologii Układu Nerwowego w Instytucie Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. Pani prof. Majewska jest neurobiologiem. Przez 25 lat pracowała w czołowych instytucjach naukowych USA (na Uniwersytecie Missouri, Uniwersytecie Harvarda oraz w Narodowym Instytucie Zdrowia pod Waszyngtonem). W 2006 r. wróciła do Polski w celu realizacji projektu badawczego
Komisji Europejskiej.
W obecnym "krajobrazie przedgrypowym" III RP da się zatem wyodrębnić trzy stanowiska wobec grypy: pierwsze, które można określić hasłem "Szczepcie się koniecznie!", drugie: "Szczepienie nic nie daje" i trzecie: "Szczepionka może być dla ciebie groźna!".
Opcja I: Szczepcie się koniecznie!
Warto przedstawić argumenty reprezentantów owych trzech opcji, bo obecnie większość z nas nie tylko nie zaszczepiła się jeszcze przeciwko grypie, ale nawet nie wie, co o tym wszystkim sądzić. Oczywiście jednym z podstawowych powodów nieprzyjmowania szczepień jest ich cena, owe 30-40 zł za jeden zastrzyk. Ekonomiści wyliczają, że to niewiele w porównaniu z kosztami leczenia, jakie ponosi chory na grypę, ale każdy liczy przecież na to, że jego choroba nie dopadnie, a jeśli nawet już, to będzie miała łagodny przebieg. Prof. Lidia Brydak propaguje szczepienia przeciwko grypie już od 1992 r. - Od 9 maja 1997 r., tj. od pierwszego złamania bariery gatunkowej (kiedy wirus ze zwierzęcia przeniósł się na człowieka i wywołał chorobę), WHO zaleciła wzrost wyszczepialności. W Polsce w sezonie epidemicznym 2008/2009 zaszczepiło się przeciwko grypie sezonowej zaledwie 5,2% populacji.
Kto będzie chciał się zaszczepić przeciwko wirusowi A/H1N1? - Obecnie - informuje prof. Brydak - Krajowy Komitet ds. Pandemii Grypy wytypował cztery grupy, które będą szczepione w pierwszej kolejności przeciwko grypie wywołanej wirusem A/H1N1. Są to pracownicy ochrony zdrowia, kobiety w ciąży o podwyższonym ryzyku, ze wskazania lekarza, dzieci powyżej szóstego miesiąca życia z grupy podwyższonego ryzyka oraz służby ważne dla państwa, m.in. policja, wojsko, transport. Dla tych grup szczepionki zakupi budżet państwa. Szczepionka, zawierająca tylko ten jeden antygen, będzie też dostępna w aptekach. Obecnie prowadzone są jeszcze pertraktacje na temat jej ceny oraz firmy, od której szczepionkę zakupimy. Jej skuteczność została już przebadana.
Minister zdrowia Ewa Kopacz zapowiedziała, że Polska sprowadzi 4 mln szczepionek. Na europejski rynek zgodnie z zaleceniami Europejskiej Agencji ds. Leków (EMEA) dopuszczone zostały trzy szczepionki przeciwko nowej grypie A/H1N1: Pandemrix produkowany przez koncern GlaxoSmithKline, Focetria koncernu Novartis i Celvapan firmy Baxter. W tej chwili nie wiadomo jednak, kiedy i która z tych szczepionek trafi do naszych aptek.
Ogólny wniosek z rozmowy z prof. Lidią Brydak brzmi: wszyscy powinni się szczepić w każdym sezonie grypowym, bo to najskuteczniejszy sposób zapobiegania grypie. WHO chce doprowadzić go tego, by szczepienia stały się metodą profilaktyki przeciwgrypowej, stosowaną masowo, a w Polsce niestety odbiegamy daleko od tych zalecanych standardów.
Opcja II: Szczepienie nic nie daje
Reprezentant opcji łagodnego sprzeciwu, dr Zbigniew Hałat, uważa, że podejmowane przez władze państwowe decyzje o środkach zapobiegawczych są słuszne. Chodzi tu zarówno o szczepienia przeciwko nowej odmianie grypy, jak też o rozporządzenia higieniczne - np. sanepid już teraz apeluje m.in. do rodziców, aby dawali dzieciom chusteczki, w które mogłyby kaszleć i kichać, aby nie rozsiewać wirusa na innych uczniów.
- W przypadku zagrożenia atakiem nowego szczepu grypy przede wszystkim należy chronić słabszych, tzn. dzieci, kobiety ciężarne, ludzi w podeszłym wieku, przewlekle chorych, którzy mają obniżoną odporność.
Jednak wobec masowego, powszechnego szczepienia ludności przeciwko każdej grypie sezonowej dr Hałat żywi umiarkowany sceptycyzm. - Nie udało się na czas przygotować antygenu przeciwko ostatniej grypie sezonowej - mówi - i tamte szczepienia były bez sensu, bo ludzie i tak nie uzyskali odporności. Sezonowa grypa może położyć do łóżek wiele osób, a ja nie mam przekonania, że u zaszczepionych podniosła się odporność na tę chorobę. Te szczepienia to humbug. Dają spory dochód i pozorne uczucie zabezpieczenia. Zalecałbym raczej zdrowe odżywianie się, niezatruwanie organizmu alkoholem, ruch na świeżym powietrzu. Co do wirusa grypy A/H1N1 istnieją poważne podejrzenia, że to "uciekinier" z jakiegoś laboratorium, może nawet wojskowego. Trzeba więc brać pod uwagę różne scenariusze, a prawdopodobnie władze wiedzą na ten temat dużo więcej, więc zaufajmy im. W każdym jednak przypadku należy zwiększyć ochronę u osób, które mają obniżoną naturalną odporność organizmu.
Opcja III: Szczepionka może być groźna!
Wreszcie ekstremalne opinie o szczepieniach prezentuje prof. Maria Dorota Majewska. - Uważam, że sezonowe szczepienia przeciw grypie są zbędne w odniesieniu do wszystkich grup wiekowych. Są one nieskuteczne zwłaszcza dla dzieci i osób starszych, a nawet mogą być zabójcze. Z jednej z amerykańskich baz danych o powikłaniach poszczepiennych wynika, że szczepionki te zabiły w USA od 6 tys. do 60 tys. ludzi i spowodowały dziesiątki tysięcy poważnych powikłań.
Także osobiste doświadczenia prof. Majewskiej ze szczepionkami pokazują, że bardziej one szkodzą, niż pomagają. - Najciężej chorowałam na grypę właśnie tuż po zaszczepieniu - dodaje. - Na pewno dla nikogo szczepionki nie są bezpieczne.
W kwestii zagrożenia grypą A/H1N1
prof. Majewska mówi: - Nie ma żadnych dowodów, że szczepionki przeciw grypie sezonowej mogą chronić przed świńską. Są nawet wyniki badań kanadyjskich, które wykazują, że szczepionki sezonowe zwiększają ryzyko zachorowania na grypę świńską oraz ryzyko ciężkich powikłań. Szczepionka jest silnym stresem dla organizmu, więc osłabia go w walce z innymi patogenami.
- Jeśli szczepionki przeciw grypie są nieskuteczne (w co wierzę) - kontynuuje pani profesor - wtedy szczepienie się jest zbędnym wydawaniem pieniędzy. Być może niektórym pomagają one na zasadzie placebo. Takich osób nie chcę zniechęcać.
Co zatem mamy robić, gdy zachorujemy? - Najważniejsza jest terapia łóżkowa w cieple bez stosowania żadnych leków obniżających temperaturę - radzi prof. Majewska. - Spożywanie dużych ilości płynów, witaminy C, D, czosnku. Po dwóch-trzech dniach na ogół wychodzi się z grypy. A gdyby przyplątały się dodatkowe infekcje bakteryjne, medycyna dysponuje arsenałem antybiotyków, żeby je skutecznie zwalczyć. Uważam, że w dłuższej perspektywie coroczne szczepienia przeciw grypie mogą zdewastować układ immunologiczny i cały organizm, a zwłaszcza mózg. Po prostu nie warto! Po to mamy układ immunologiczny, żeby nas chronił, musimy tylko o niego dbać.
Profesorski wersal
Zapytaliśmy panie profesor, oponentki w sprawie szczepień, co sądzą nawzajem o sobie. Prof. Maria Majewska powiedziała: - Żadne stosunki nie łączą mnie ani nie dzielą z Krajowym Ośrodkiem ds. Grypy i panią prof. Lidią Brydak. Nie znam tej pani i nigdy nie miałam z nią żadnego kontaktu. Widziałam tylko w telewizji jej reklamy szczepionek i - jak się wydaje - lobbing w interesie przemysłu szczepionkowego.
Prof. Lidia Brydak stwierdziła zaś: - Co do rewelacji na temat szczepienia przeciw grypie, jakie upowszechniają media, w tym wypowiedzi prof. Marii Doroty Majewskiej, dziwię się, że tego typu informacje są nagłaśniane i że żadne gremium naukowe, poza Polskim Towarzystwem Wakcynologii, ani organizacja zawodowa, jak Naczelna Rada Lekarska, nie zajęły się tą sprawą. Przecież to jest jawne działanie na szkodę społeczną.
Obie panie zajmują miejsca po przeciwnej stronie areny i stosują wobec siebie różne kąśliwości, od posądzania o nieuczciwy lobbing po próbę oskarżenia o antyspołeczny sabotaż. Tymczasem nikt nie wie, jaką niespodziankę szykuje nam Matka Natura. Jeśli powtórzy się sytuacja z grypą ptasią, która nie nadeszła, będziemy sobie dworować z alarmistycznych sygnałów dotyczących odmiany świńskiej. Jeśli jednak będzie inaczej (oby nie), to przeciwnicy i zwolennicy szczepień zostaną cudownie pogodzeni w żelaznym uścisku pandemii. Wszak pesymistyczne prognozy zakładają, że zachorować może nawet 5 mln Polaków.
Jedna dawka wystarczy
Wszystkie trzy dopuszczone na europejski rynek szczepionki przeciwko grypie A/H1N1 zawierają inaktywowany (zabity) ten sam typ wirusa. Celvapan, w przeciwieństwie do dwóch pozostałych preparatów, Pandemriksu i Focetrii, nie zawiera adiuwantu (substancji wzmacniającej działanie szczepionki). Choć producenci zalecają podanie dwóch dawek szczepionki, szefowa grupy badawczej WHO, zajmującej się szczepieniami, Marie-Paule Kieny, poinformowała, że przeprowadzone badania wskazują, że wystarczającą ochronę powinna zapewniać już jedna dawka.
Kto powinien się szczepić?
Przede wszystkim osoby zawodowo narażone na grypę, pracujące w służbie zdrowia, pomocy społecznej, nauczyciele, przedszkolanki, kierowcy, ekspedienci itd. oraz osoby o obniżonej odporności ustrojowej - łatwo ulegające zakażeniom wirusowym i powikłaniom grypowym. Są to dzieci powyżej szóstego miesiąca życia, a także osoby między 50. a 65. rokiem życia oraz przewlekle chore (choroba wieńcowa i choroby serca, astma, cukrzyca, przewlekła obturacyjna choroba płuc itp.). Wskazane jest także szczepienie kobiet ciężarnych, ponieważ chroni ono również noworodka przez kilka pierwszych miesięcy życia.
Kto nie może się szczepić?
Osoby mające stwierdzone uczulenie na białko jajka kurzego, które jest pożywką do hodowli unieczynnionych wirusów grypy, a także uczulone na inne składniki szczepionki. Nie powinny też być szczepione osoby, u których po poprzednim podaniu szczepionki wystąpiły objawy niepożądane.
Szczepionkowy biznes
Według szacunków WHO, w pierwszym roku może się rozejść ok. 2 mld szczepionek przeciwko grypie wywołanej wirusem A/H1N1. Amerykański rząd już zadeklarował chęć kupna 600 mln szczepionek. Brytyjczycy w pierwszej transzy zamawiają 90 mln szczepionek, Francuzi i Niemcy - po 50 mln, Australijczycy - 20 mln, Belgowie - 12,6 mln, Szwajcarzy - 10 mln, Finowie - 5,3 mln, Polska przymierza się do 4 mln.
W kolejnych latach produkcja wzrośnie do 4,9 mld szczepionek. Każda ma kosztować co najmniej 10-15 dol. Przyjmując nawet tę najniższą cenę, biznes liczony jest więc na 20-50 mld dol. rocznie. W tej chwili cały rynek szczepionek szacowany jest na 18,7 mld dol.
Jak się chronić przed wirusem?
Na razie sytuacja nie jest alarmująca, jednak niezależnie od tego, czy już się zaszczepiliśmy przeciw grypie, czy też nie zamierzamy tego w ogóle robić, powinniśmy pamiętać o przestrzeganiu zasad higieny, które mogą nas uchronić przed złapaniem wirusa:
• w czasie kaszlu czy kichania zakrywać nos i usta chusteczkami jednorazowymi,
• po użyciu tych chusteczek każdorazowo myć ręce wodą i mydłem lub dezynfekować je np. serwetkami nasączonymi roztworem alkoholu,
• myć ręce po wyjściu z toalety, korzystaniu ze środków komunikacji, pobycie w miejscach, gdzie gromadzi się dużo ludzi,
• w miarę możliwości unikać bliskiego kontaktu twarzą w twarz z osobami podróżującymi z nami autobusem lub pociągiem,
• unikać dotykania rękami np. uchwytów, siedzeń, poręczy, klamek itp. w środkach komunikacji i miejscach publicznych.
Epidemia na Ukrainie
Minister zdrowia Ukrainy Wasyl Kniazewycz oświadczył, że w tym kraju rozpoczęła się epidemia świńskiej grypy. Dwa laboratoria potwierdziły, że 11 spośród 33 osób, które zmarły w ostatnim czasie na Ukrainie w wyniku powikłań po grypie i wirusowym zapaleniu płuc, padło ofiarą wirusa A/H1N1. Większość zachorowań miała miejsce w zachodniej części Ukrainy, w pobliżu granicy z Polską. W związku z tym zaostrzono kontrolę na przejściach granicznych. Najpierw wjeżdżających będą badali lekarze. W całym kraju zamnięto na trzy tygodnie wszystkie placówki oświatowe.
Bronisław Tumiłowicz