Sytuacja Polski jest coraz gorsza [OPINIA]
Jesteśmy w głębokim, ciemnym lesie, tak zajęci konfliktem wewnętrznym, że niezdolni do weryfikacji i zmiany własnej polityki zagranicznej. Sytuacja staje się zaś coraz trudniejsza i coraz bardziej niepokojąca - pisze dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
28-punktowy plan pokojowy Trumpa jest, co dla mnie oczywiste, nie do przyjęcia dla znajdującej się w bardzo trudnej sytuacji Ukrainy. Jego odrzucenie zaś może mieć - bo w pewnych kwestiach nawet opowiadająca się po jej stronie Europa nie jest w stanie zastąpić USA - dramatyczne skutki.
Sytuacja Polski zaś, jaka wyłania się z zapisów tego planu, a także z kolejnych związanych z nim wydarzeń, także staje się moim zdaniem coraz gorsza. Gdy wybuchła wojna (doszło do jej eskalacji) w 2022 roku byliśmy istotnym podmiotem wydarzeń, który - nawet nieco powyżej swoich możliwości - realnie wpływał na stan gry. I to nie tylko dlatego, że udziela schronienia setkom tysięcy uciekinierom i pokazuje, czym jest solidarność (to zasługa ludzi), ale także dzięki zjednoczeniu politycznemu i skutecznej akcji dyplomatycznej - działaniach prezydenta, premiera i opozycji.
Czytaj również: MAGA myśli tak jak Tucker Carlson. Polska miłość do tego ruchu to czysta głupota [OPINIA]
Afera korupcyjna w Ukrainie. "Najbardziej pogrąży Zełenskiego"
To był nasz ogromny sukces, który - jak to niestety często bywało w naszej historii politycznej - nie został "dowieziony do końca". W dobiegającym końca czwartym roku wojny z ważnej figury staliśmy się pionkiem, a może nawet po prostu przedmiotem gry, w której stawką jest nie tylko wolność Ukrainy, ale także nasza własna i naszej części Europy suwerenność.
USA zgadzają się z wizją Putina
28-punktowy plan pokojowy przygotowany przez administrację Trumpa absolutnie jednoznacznie wskazuje, że USA są skłonne zgodzić się z wizją świata prezentowaną przez Putina. Oznacza to być może, że nawet jeśli uznaje, że Polska znajduje się po jej stronie (pozwala na stacjonowanie u nas "europejskich" samolotów), to już wyraźnie widać, że takiego statusu nie przyznaje państwom bałtyckim.
Istotne jest także to, że w tej wizji świata, nie ma miejsca na samodzielne aspiracje poszczególnych państw i narodów, nie ma przestrzeni na działanie prawa międzynarodowego, które obowiązywałoby wszystkich. Silniejsi nie tylko mogą wszystko, ale też biorą premię za zbrodnie.
Jeśli tak ma wyglądać pax Americana, to nie ma w nim miejsca dla w pełni suwerennej Polski. Nasz kraj ma być albo całkowicie zależny od dobrej woli (lub jej braku) USA, albo… oddany - wiele wskazuje na to, że bez większego żalu, Rosji. Oczywiście prezydent Trump nie będzie rządził wiecznie, ale… jeśli uważnie wsłuchać się w słowa choćby jego potencjalnego następcy J. D. Vance'a, to znajdziemy w nim dokładnie takie same opinie, tyle tylko, że lepiej wyrażone i głębiej przemyślane. A to jest rzeczywiście śmiertelnie niebezpieczne dla naszego kraju.
Zobacz także: To by była symboliczna klęska Ukrainy. To Moskwa pogrzebała własny język i Cerkiew [OPINIA]
Pax Americana, który proponują wyborcom politycy prawicy, na skutek działań USA stał się czymś całkowicie nieakceptowalnym z perspektywy polityki suwerennego państwa i szerzej rozumianego interesu narodowego. PiS powinien więc, bynajmniej nie zrywając swoich niezłych relacji ze środowiskiem prezydenta Trumpa, przepracować swoje podejście i zamiast ślepo bronić każdej, nawet najbardziej absurdalnej decyzji prezydenta USA lub milczeć, zacząć pokazywać inne kierunki polskiej polityki zagranicznej.
Bez Europy, a jasno pokazuje to amerykański prezydent, nie da się zbudować przestrzeni bezpieczeństwa dla naszego kraju.
Uczciwie trzeba jednak powiedzieć, że polityka w strukturach europejskich także nie przynosi nam wielkich sukcesów. Owszem premier będzie rozmawiał z przywódcami europejskimi w Angoli (24 listopada 2025 r. - red.), ale już nie będzie uczestniczył w innych rozmowach, w który uczestniczą przedstawiciele Unii Europejskiej, bo to miejsce jest zarezerwowane dla Francji i Niemiec.
I nie, nie przekonuje mnie argument, że to są europejskie potęgi (choć oczywiście znaczenie polityczne i gospodarcze tych krajów jest o wiele większe niż Polski). A nie przekonuje mnie to, bo bez Polski ogromna większość pomocy idącej do walczącej Ukrainy, nie mogłaby po prostu do niej dotrzeć.
Trudne wyzwania przed Polską
Jest też oczywiste, że model zakończenia tej wojny, potencjalne ustalenia pokojowe, mają gigantyczne znaczenie dla naszego kraju i jego przyszłości. Zapisy w umowach będą wpływały nie tylko na poziom bezpieczeństwa i suwerenności naszej części świata, ale też na naszą przyszłość demograficzną. Jest wysoce prawdopodobne, że po zawieszeniu broni część z weteranów armii ukraińskiej przyjedzie do Polski… A to oznacza, przy ogromnym szacunku dla ich walki, potężną falę wyzwań, z jakim będzie się mierzył nasz kraj.
Potencjalne zapewnienie bezpieczeństwa także będzie istotnym elementem, w którym Polska będzie odgrywać istotną rolę. To wszystko jest oczywiste, a jednak… wyraźnie nie dopuszcza się nas do stołu rozmów, ograniczono nasze prawa w rozmowach. I to także jest niebezpieczne i stawia pytanie o to, na ile skutecznie potrafimy realizować nasz interes narodowy i państwowy.
Trzy pytania do Tuska
I to jest pytanie do obecnej koalicji rządowej. Czy pochłonięci walką z opozycją i prezydentem politycy koalicji są w stanie prowadzić bardziej asertywną politykę? Czy nasz czas i nasze szanse nie zostały już realnie przegrane? I o co możemy i powinniśmy jeszcze grać?
Tempo wydarzeń, zmian akcji w Białym Domu jest oczywiście błyskawiczne, ale od polityków i ich analityków oczekiwałbym - jeśli nie przedstawienia, to przynajmniej przygotowania poważnej analizy sytuacji, w jakiej jesteśmy. Scenariusze - najgorsze i najlepsze - powinny już leżeć na stole, a politycy wszystkich opcji powinni naprawdę na poważnie rozmawiać o tym, jak je realizować.
Licytacja na to, kto jest bardziej antyputinowski, kto jest taki naprawdę, a kto jedynie pozornie, bynajmniej nie pomaga nam realizować naszej polityki, i wcale nas nie wzmacnia.
W tej sprawie, tak jak na początku eskalacji wojny w 2022 roku, konieczna jest współpraca ponad podziałami partyjnymi. Bez niej czeka nas tylko pogłębiające się uprzedmiotowienie i marginalizacja, i to w kwestiach, które nie tylko są dla nas egzystencjalnie ważne, ale i w takich, w których działać potrafiliśmy.
Dla Wirtualnej Polski Tomasz Terlikowski
Tomasz P. Terlikowski jest doktorem filozofii religii, pisarzem, publicystą RMF FM i RMF 24. Ostatnio opublikował "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", a wcześniej m.in. "Czy konserwatyzm ma przyszłość?", "Koniec Kościoła, jaki znacie" i "Jasna Góra. Biografia".