Syryjska opozycja publikuje nagrania z nalotów Rosjan. "Zabici i ranni cywile"
Moskwa zaprzecza, jakoby rosyjskie lotnictwo zbombardowało w Syrii cywilne cele. Rzecznika MSZ Marija Zacharowa twierdzi, że to element wojny informacyjnej wymierzonej w jej kraj po tym, jak rosyjskie samoloty dokonały pierwszych nalotów na pozycje terrorystów z Państwa Islamskiego. Z kolei rosyjski resort obrony poinformował, że "lotnictwo
Rosji przeprowadziło ok. 20 lotów nad Syrią, rażąc w punktowych atakach osiem celów
dżihadystycznego Państwa Islamskiego".
30.09.2015 | aktual.: 30.09.2015 20:56
Według resortu rosyjskie lotnictwo zniszczyło m.in. posterunki dowódcze Państwa Islamskiego w górzystym rejonie. Ataki nie uderzyły w cywilną infrastrukturę ani jej okolice - twierdzi ministerstwo. Rzecznik resortu gen. Igor Konaszenkow dodał, że zaatakowane zostały m.in. składy broni i amunicji oraz sprzętu wojskowego.
Według źródeł w syryjskich siłach bezpieczeństwa, rosyjskie samoloty dokonały ataków w prowincjach Hama, Homs i Latakia. Minister obrony Rosji Siergiej Szojgu informował wcześniej, że bombardowano pozycje, w których znajduje się sprzęt bojowy terrorystów, ich punkty dowodzenia i węzły łączności. Tymczasem według syryjskich opozycjonistów, rosyjskie naloty były wymierzone w ich pozycje, a w ich trakcie zginęło także ponad 30 cywilów, w tym dzieci.
Kilka godzin po tej operacji pojawiły się doniesienia, że w jej wyniku zginęli i ranni zostali cywile. Syryjska opozycja opublikowała filmy z nalotów na Homs. Agencja Reutera uznała nagrania za wiarygodne.
Zacharowa, która przebywa w Nowym Jorku, gdzie trwa sesja Zgromadzenia Ogólnego NZ, określiła te doniesienia jako "informacyjny atak".
- Jeszcze Rosja nie zdołała rozwinąć działań przeciwko IS, które jak wielokrotnie wskazywano podjęte zostały na wniosek Damaszku, jeszcze nie ucichły pierwsze słowa szefa MSZ Siergieja Ławrowa w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, kiedy pojawiły się liczne "wrzutki" w mediach o tym, że w czasie rosyjskiej operacji giną cywile" - mówiła rzeczniczka, którą cytuje agencja TASS.
Szef MSZ Francji Laurent Fabius potwierdził w środę dziennikarzom w Nowym Jorku, że są "doniesienia, według których celem rosyjskich uderzeń nie jest Daesz" (Daesh - arabski akronim IS). Podkreślił, że "trzeba zweryfikować, jakie faktycznie są cele" rosyjskiego lotnictwa.
O tym, że Rosjanie w Syrii atakują obszary, które nie znajdują się w rękach Państwa Islamskiego, informowały wcześniej anonimowe źródła amerykańskie i francuskie.
Fabius zaznaczył na konferencji prasowej, że międzynarodowe ataki powinny koncentrować się na Państwie Islamskim i "innych ugrupowaniach terrorystycznych, a nie być prowadzone przeciwko ludności cywilnej i umiarkowanej opozycji".
- Trzeba zweryfikować, czy rosyjskie uderzenia spełniają ten warunek - podkreślił, dodając, że jest to jeden z wymogów przystąpienia do rozszerzonej koalicji przeciwko dżihadystom w Syrii. Wśród innych warunków wymienił zakończenie prowadzonych przez siły syryjskie bombardowań, których celem padają przypadkowe ofiary, i zajęcie się "syryjskim kryzysem u korzeni". - Mieszkańcy nie mogą ograniczać się do straszliwej alternatywy: albo przestępczy reżim prezydenta Baszara el-Asada, albo barbarzyński terroryzm - kontynuował.
Za zgodą senatu prezydent Władimir Putin wydał rozkaz zaatakowania pozycji Państwa Islamskiego na terytorium Syrii. Zgoda parlamentu dotyczy tylko lotnictwa i wyklucza na razie udział wojsk lądowych, a wydana została na wniosek prośbę syryjskich władz.