Syria: wyciekło nagranie z porwanym dziennikarzem. Kto za nim stoi?
W sieci pojawiło się nagranie z amerykańskim dziennikarzem Austinem Tice'em, który zaginął w Syrii w połowie sierpnia. Wideo jest pierwszym dowodem na to, że 31-letni reporter najprawdopodobniej wciąż żyje - poinformował internetowy serwis "The Washington Post".
47-sekundowy klip opublikowano na YouTube 26 września, jednak szerszy rozgłos zyskał dopiero w poniedziałek, gdy został umieszczony na koncie w serwisie Facebook, prowadzonym przez zwolenników syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada.
Klip przedstawia uzbrojonych, zamaskowanych mężczyzn, wyglądających na islamistycznych bojowników, którzy prowadzą dziennikarza na wzgórze, wołając "Allahu Akbar". Następnie popychają Amerykanina, który modli się po arabsku i kilka razy wzywa po angielsku Jezusa, dalej nagranie się urywa.
Ludzie Asada przebrani za islamistów?
Eksperci, zajmujący się tematyką islamskiego ekstremizmu, poddają w wątpliwość autentyczność nagrania i wysuwają tezę, że mogła to być mistyfikacja reżimu. Na dowód wskazują znaczące różnice pomiędzy filmem z uprowadzonym dziennikarzem a klipami publikowanymi przez syryjskich ekstremistów.
Jospeh Holliday, który zajmuje się badaniem syryjskich grup rebelianckich, w rozmowie z "The Washington Post" stwierdził, że "to byłby pierwszy przypadek, w którym syryjscy rebelianci noszą takie ubrania". Amerykanin wskazywał przede wszystkim na fakt, że ich stroje były skrojone na afgańską modłę, a do tego były czyste i świeże.
- To wygląda jak karykatura dżihadystów. Tak, jakby ktoś włączył internet, obejrzał zdjęcia afgańskich mudżahedinów i ich skopiował - mówił Holliday, wskazując, że ekstremiści z reguły wygłaszają swoje oświadczenia wprost do kamery. Tymczasem na nagraniu z dziennikarzem słychać jedynie pokrzykiwania, a całość została sfilmowana ze starannością, by nie pokazać żadnych twarzy.
- Gdyby to byli dżihadyści, to najpewniej chcieliby przypisać sobie zasługi za porwanie, używać uprowadzenia w celach propagandowych, budować pozycję grupy i wysuwać żądania - mówiła w rozmowie z "WP" Rita Katz, współzałożycielka SITE Intelligence Group, organizacji, która bada internetową aktywność organizacji terrorystycznych.
Kto porwał Austina Tice'a?
Wcześniejsze informacje wskazywały, że Austin Tice został porwany z przedmieść Damaszku przez syryjskie siły rządowe. Czeska ambasador w Syrii jeszcze pod koniec sierpnia twierdziła, że to ludzie Baszara al-Asada przetrzymują amerykańskiego reportera. Na podobne tropy wskazywali dziennikarze obecni na miejscu.
- Zagraniczni dziennikarze są ważnym celem sił Asada od czasu wybuchu powstania, a wraz z nim stałych prób powstrzymywania obiegu informacji i utrudniania dokumentowania brutalności reżimu wymierzonego w Syryjczyków - tłumaczył w rozmowie z serwisem politico.com członek Syryjskiej Organizacji Emigrantów.
Austin Tice od marca 2011 roku przebywał w Syrii. Był "wolnym strzelcem", pracował m. in. dla dziennika "The Washington Post", anglojęzycznego kanału Al-Dżazira i francuskiej agencji prasowej AFP. Wcześniej służył w marines; jest absolwentem prawa na Uniwersytecie Georgetown.