Syria: atak chemiczny w Idlib
Co najmniej kilkanaście osób zmarło, a kilkaset jest rannych, po ataku chemicznym na syryjskie miasto w prowincji Idlib przy granicy z Turcją. Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że liczba ofiar wzrosła do 58 osób. Wcześniej podawano, że w wyniku ataku zmarło co najmniej 20 osób. Ofiary ataku przetransportowano do szpitali, ale jak podaje AFP, po godz. 12 zostały one zbombardowane.
04.04.2017 | aktual.: 04.04.2017 16:27
Według pracowników zaatakowanego rano szpitala w kontorlowanej przez rebeliantów miejscowości Chan Szajchun do ataku użyto sarinu. Aktywiści podejrzewają o użycie broni chemicznej wojska wierne Baszarowi Al-Asadowi.
Agencja Reutersa podała, że atak przeprowadziły z powietrza wojska syryjskie lub rosyjskie. Rząd w Damaszku błyskawicznie zaprzeczył, że stoi za atakiem w prowincji Idlib. Źródło w syryjskiej armii oświadczyło, że wojsko "nie stosuje, ani nie stosowało" broni chemicznej w przeszłości. Również rosyjskie ministerstwo obrony zaprzecza doniesieniom o bombardowaniu miasta przez rosyjskie samoloty.
Libcza rannych i zabitych cały czas rosnie. Początkowo informowano o 20 zabitych. Teraz mowa jest o 58 ofiarach śmiertelnych. Wśród nich jest jedenaścioro dzieci. Według różnych źródeł rannych zostało od 200 do 300 osób, które miały np. problemy z oddychaniem.
Bomardowania ofiar ataku
Według pierwszych informacji, ranni zostali przewiezieni do okolicznych szpitali, które nie ucierpiały w wyniku ataku. Wśród ofiar są dzieci.
Jak podała Agencja AFP, na szpital z ofiarami pierwszego ataku spadła rakieta.
Raport ONZ
W styczniu ONZ i Organizacja ds. Zakazu Broni Chemicznej (OPCW) po raz pierwszy uznały, iż odpowiedzialność za użycie broni chemicznej w Syrii ponosi prezydent tego kraju Baszar Al-Asad i jego brat. Z raportu wynikało, że za serię ataków z użyciem gazów bojowych, do których doszło w latach 2014-2015, odpowiada prezydent Syrii, jego młodszy brat Maher Al-Asad, który dowodzi elitarną 4. Dywizją Pancerną, a także minister obrony, szef wywiadu wojskowego oraz spora grupa wysokiej rangi oficerów, w tym czterech dowódców sił powietrznych.
Apel o zwołanie Rady Bezpieczeństwa ONZ
Minister spraw zagranicznych Francji Jean-Marc Ayrault ostro potępił atak chemiczny w syryjskiej prowincji Idlib nazwając go "odrażającym aktem". "W obliczu tak poważnych działań, które zagrażają bezpieczeństwu narodowemu, zwracam się do wszystkich, by nie uchylali się od odpowiedzialności. Mając to na uwadze, wnoszę o pilne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ" - napisał szef francuskiej dyplomacji.
Atak w prowincji Idlib potępiła również szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini. Oświadczyła, że "główną odpowiedzialność" za atak chemiczny ponosi syryjski reżim Baszara Al-Asada. - To tragiczne przypomnienie, że sytuacja na miejscu wciąż jest dramatyczna w wielu miejscach Syrii - powiedziała dziennikarzom podczas konferencji na temat odbudowy Syrii w Brukseli.