Syn prokuratora podejrzany o płatną protekcję
Sąd aresztował syna prokurator Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie pod zarzutem płatnej protekcji. Chodzi o wyłudzenie 1,5 mln zł z urzędu skarbowego. Prokuratura milczy na temat szczegółów śledztwa, pisze "Gazeta Wyborcza".
Co wykryła policja? Już latem wpadła na ślad szajki, która zajmowała się wyłudzaniem nienależnego podatku VAT. Niezwykłość tej sprawy polega na tym, że wśród aresztowanych są: urzędniczka urzędu skarbowego Monika O., były policjant Grzegorz Ł., pracownik banku inwestycyjnego Robert Ł. i Piotr B., syn znanej prokurator. Były policjant według informacji "Gazety Wyborczej" był mózgiem oszukańczej operacji.
To on zajmował się wyszukiwaniem firm (głównie budowlanych), które korzystają z wysokich zwrotów VAT. Monika O. udostępniła mu dane firmy B. Na podstawie podrobionych dokumentów w zachodnim banku inwestycyjnym (od kilkunastu lat obecnym w Polsce) zmieniony został numer rachunku firmy. Sąd aresztował byłego policjanta pod zarzutem oszustwa i posłużenia się sfałszowanymi dokumentami. Na uruchomienie błyskawicznego przelewu pieniędzy na zmieniony numer konta miał naciskać syn prokurator.
Prokurator B. jak dotąd chluby prokuraturze nie przynosi - stwierdza "Gazeta Wyborcza". To ona nie potrafiła skutecznie oskarżyć przed sądem Grzegorza Wieczerzaka, byłego prezesa PZU Życie. Oskarżenie oparła na opinii biegłej wyliczającej straty ubezpieczyciela. Biegła skompromitowała siebie i prokuraturę przed sądem (sprawę Wieczerzaka sąd zwrócił do śledztwa). Dziś biegła ma zarzut składania fałszywych zeznań. Natomiast prokurator B. awansowała do prokuratury apelacyjnej. Zajmuje się nadzorowaniem śledztw!
Ta sytuacja może sprawić, że sprawa oszustwa na 1,5 mln zł zostanie przekazana innej prokuraturze daleko od stolicy. (PAP)