Syn posłanki PiS zaatakował dziewczynę. Kaczyński zabrał głos
Po ujawnieniu, że syn Iwony Arent miał uczestniczyć w pobiciu byłej dziewczyny, posłanka PiS zawiesiła swoją aktywność polityczną. Wcześniej w kontrowersyjny sposób próbowała usprawiedliwiać 29-latka. - My nie przypisujemy pani Arent działań jej syna (…). Natomiast w pewnym momencie powiedziała ona coś, czego absolutnie nie powinna powiedzieć - powiedział w rozmowie z "Super Expressem" prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Do zdarzenia miało dojść 24 czerwca w Olsztynie. Mężczyzna spotkał się wówczas ze swoją byłą dziewczyną. W pewnym momencie miał zaatakować kobietę. - Syn przyznał, że ze złości szarpnął ją za włosy i opluł. To wszystko. Nie pobił żadnej dziewczyny - próbowała później tłumaczyć posłanka.
Teraz pod znakiem zapytania stoi polityczna przyszłość Iwony Arent. - Nie chcę na razie rozstrzygać, czy pani Iwona Arent będzie na listach czy nie, choć wypowiedź pani Arent była nieszczęśliwa. My nie przypisujemy pani Arent działań jej syna. To jest przecież 29-letni mężczyzna. I trudno go traktować jako kogoś, kto działa na odpowiedzialność swojej matki. Natomiast w pewnym momencie powiedziała ona coś, czego absolutnie nie powinna powiedzieć - stwierdził pytany o tą sprawą Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS oświadczył ponadto, że agresja wobec kogokolwiek "jest czymś niedopuszczalnym".
Iwona Arent wydała oświadczenie
Na początku lipca we wpisie w mediach społecznościowych posłanka poinformowała, że "poświęcenie trudnym sprawom rodzinnym uniemożliwia jej prowadzenie działań społecznych i wymaga skupienia się wyłącznie na roli matki".
- Jestem wstrząśnięta ostatnimi informacjami medialnymi. Wymagają one pełnego wyjaśnienia i w żaden sposób nie mogą być usprawiedliwione. Absolutnie żadna forma fizycznej czy psychicznej przemocy nie powinna mieć miejsca w stosunku do nikogo, szczególnie kobiety - napisała.
Zobacz też: Kaczyński: idziemy dobrą drogą. Prof. Orłowski: prezes PiS zakupów sam nie robi i nie zna cen
Źródło: "Super Express"