Sygnalista dowiedział się, co napisali nauczyciele. "Druzgocąca informacja"
Nauczyciel-sygnalista, który ujawnił skandaliczne zachowanie innego pedagoga wobec uczennic, sam został zaatakowany przez kadrę szkoły - dowiedziała się WP. Nauczyciele w liście do kuratorium bronili dyrektorki, która wiedziała o relacjach seksualnych nauczyciela z uczennicą, a nie zawiadomiła o tym organów ścigania.
Jak pisaliśmy w reportażu WP 9 września, uczennice (niektóre już byłe) Zespołu Szkół Odzieżowo-Włókienniczych w Lublinie w końcu wyznały, że jeden z nauczycieli utrzymywał z nimi relacje seksualne. Wszystko to miało się dziać w chwili, kiedy jeszcze uczył w szkole, a dziewczyny były niepełnoletnie. Sprawę zgłosiły do prokuratury.
Postępowanie ws. dyrektorki badane osobno
Postępowanie w tej sprawie wciąż trwa. Jest prowadzone w kierunku art. 199 Kodeksu karnego, czyli wykorzystania stosunku zależności i doprowadzenia do obcowania płciowego. Nadal nikomu nie postawiono zarzutów. Ale jak dowiaduje się WP, wątek braku reakcji dyrektorki na zgłoszenie w sprawie zachowania nauczyciela będzie badany w osobnym postępowaniu.
- Do prokuratury wpłynęły dwa zawiadomienia ws. rzekomego niedopełnienia obowiązków przez panią dyrektor. Ten wątek będzie teraz badany osobno - mówi WP prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
Fiasko edukacji zdrowotnej? W Sejmie ocenili minister Nowacką
Chodzi o sytuację z października 2022 roku. Absolwentka liceum przyszła po wakacjach do szkoły i postanowiła opowiedzieć o swojej relacji seksualnej z nauczycielem, z którym nawet mieszkała, kiedy uczyła się w szkole. W rozmowie z WP relacjonowała, że do ujawnienia tego skłoniła ją rozmowa z koleżanką, która wciąż była uczennicą tej szkoły.
- Powiedziała, że dostaje od tego nauczyciela takie sms-y jak ja wcześniej. Wyznała, że nie wie, co z tym zrobić, a boi się sama to zgłosić, bo będzie mieć jeszcze egzamin zawodowy. Przestraszyłam się, że to, co spotkało mnie, może się powtarzać i mogę nie być jedyna. Dlatego poszłam to zgłosić - opisywała w rozmowie z WP.
Dziewczyna razem ze swoją byłą wychowawczynią poszły do dyrektor Haliny Rybczyńskiej. Opowiedziała, co łączyło ją z nauczycielem, który w tym momencie wciąż pracował w szkole. Wysłała też dyrektorce screeny wiadomości o podtekście seksualnym, które od niego dostawała. Halina Rybczyńska powinna zawiadomić o sprawie kuratorium oświaty i prokuraturę, ale tego nie zrobiła. Po miesiącu nauczyciel spokojnie odszedł ze szkoły, uczył potem w innej placówce.
Dopiero presja i liczne publikacje o tym skandalu sprawiły, że dyrektor szkoły Halina Rybczyńska od 29 września jest zawieszona w obowiązkach służbowych przez prezydenta Lublina. Urząd Miasta tłumacząc decyzję, stwierdził, że pojawiły się nowe okoliczności w sprawie Zespołu Szkół.
Nauczyciele bronią dyrektorki. Atakują sygnalistę
Tymczasem informacje o jej zaniechaniu dotarły do kuratorium i Urzędu Miasta Lublin już w maju. Wysłał je jeden z nauczycieli szkoły, Michał Patroń, z którym skontaktowały się poszkodowane uczennice. Choć zareagował jak każdy dorosły powinien, stał się celem ataków ze strony niemal wszystkich nauczycieli szkoły. Dowodem na to jest list, który 11 czerwca wpłynął do Lubelskiego Kuratora Oświaty. Pismo podpisało 54 nauczycieli szkoły. To około 80 proc. ówczesnej kadry.
Nauczyciele piszą w liście, że "wyrażają swoją dezapropatę" wobec zachowania Michała Patronia na radzie pedagogicznej 20 maja. Tego dnia nauczyciel poinformował ich o zawiadomieniu w tej sprawie do Rzecznika Praw Dziecka, kuratorium i Urzędu Miasta.
Oto jak całą sprawę zrelacjonowali kuratorowi nauczyciele:
"Incydent miał miejsce na początku roku szkolnego 2022/2023. Uczennica, która zgłosiła rzekome dowody, była już absolwentką szkoły i miała ukończone 18 lat. Zgłosiły się jeszcze dwie uczennice, którym zależało na dyskrecji. Pani dyrektor odizolowała nauczyciela od uczennic, zapewniając im bezpieczeństwo. Uczennice kontynuowały naukę w szkole, a nauczyciel złożył podanie o rozwiązanie umowy o pracę za porozumieniem stron. Uczennice zaakceptowały takie rozwiązanie, ukończyły szkołę i uznały sprawę za zakończoną" - czytamy w liście.
"Chcielibyśmy podkreślić, iż naszym zdaniem, sprawa została rozwiązana przez panią dyrektor Halinę Rybczyńską prawidłowo i z wielkim wyczuciem" - podkreślają nauczyciele.
Alina Czyżewska: Druzgocąca informacja o stanie moralnym kadry
- To jest dla mnie druzgocąca informacja o stanie moralnym, etycznym i świadomości prawnej tej kadry. Osoby, które to podpisały, nie powinny być w ogóle nauczycielami. Wobec nich wszystkich powinno się wszcząć postępowanie dyscyplinarne za uchybienie godności zawodu nauczyciela - uważa aktywistka Alina Czyżewska, która dotarła do listu wysłanego do kuratorium przez nauczycieli szkoły.
Dodaje, że zdaje sobie sprawę, że część osób podpisała to w wyniku nacisku, albo strachu przed niepodpisaniem. - Tego typu lojalki w tzw. obronie władzy, w takich sytuacjach bardzo często się pojawiają - dodaje Czyżewska, która zajmuje się prawami człowieka w szkole.
- Jestem bardzo zniesmaczony tym, że osoby, które się tam podpisały, jednocześnie udowadniają, że kompletnie nie znają prawa ani oświatowego, ani zapisu w Karcie Nauczyciela, ani podstawowych artykułów z kodeksu karnego - komentuje treść listu Michał Patroń.
Nauczyciele zarzucili mu, że "nie potrafił odpowiedzieć pani dyrektor, dlaczego teraz przypomina zdarzenie sprzed trzech lat oraz w jakim celu podjął działania".
- Wiele osób też mnie o to pyta, łącznie z kuratorium. To była bardzo trudna decyzja, żeby coś takiego ujawnić, ponieważ wiedziałem, że spotkam się z tym, z czym się właśnie spotykam: z totalnym ostracyzmem środowiskowym, z mobbingiem, z nagonką na moją osobę, ze stosowaniem różnych rzeczy, typu pisma dyscyplinarne - odpowiada dziś Michał Patroń w rozmowie z WP.
Równocześnie podkreśla, że szczegóły sprawy poznał dopiero w maju tego roku. Wtedy od razu zaczął działać. Podkreśla, że ofiarami w całej sytuacji są dzieci, a nie on. Ale nie kryje rozgoryczenia, że wciąż dostaje się właśnie jemu.
- To, co się dzieje od kilku miesięcy, ma wpływ na moją rodzinę, na moje relacje, na wszystko. Ja nie powinienem być jakimś szeryfem, ja jestem zwykłym nauczycielem fotografii. A za to, co zrobiłem w dobrej wierze, wylewa się na mnie pomyje - mówi Michał Patroń.
Halina Rybczyńska nie odpowiedziała na prośbę WP o komentarz.
Dyrektor wycofuje się z konkursu, a po chwili wraca
W liście do kuratora nauczyciele zwrócili jeszcze uwagę, że Michał Patroń zajął się sprawą na kilka miesięcy przed nowym konkursem na dyrektora szkoły.
"Niezwykle zaskakujący jest termin wystąpienia przypominającego zdarzenie sprzed trzech lat, tuż przed konkursem na stanowisko dyrektora naszej szkoły oraz w czasie rekrutacji" - zaznaczają nauczyciele w swoim liście.
- To jest zbieg okoliczności, ale myślę, że się to dobrze złożyło, bo taka osoba nie powinna w żaden sposób kierować placówką szkolną - odpowiada Michał Patroń.
Jak pokazują wydarzenia sprzed kilku miesięcy, stało się jednak inaczej. Alina Czyżewska dotarła do dokumentów, które wskazują, że na stanowisko dyrektora szkoły odbyły się aż dwa konkursy. Pierwszy, który zorganizowano w lipcu, pozostał nierozstrzygnięty. Trwało już wtedy postępowanie wyjaśniające wobec Haliny Rybczyńskiej prowadzone przez rzecznika dyscyplinarnego ds. nauczycieli. Właśnie dlatego urzędująca dyrektor wycofała się z konkursu, a była jedyną kandydatką. Ale już 28 lipca rzecznik dyscyplinarny ds. nauczycieli podjął decyzję o umorzeniu postępowania wobec dyrektor, bo od rzekomego zaniechania minęły już dwa lata.
- To pokazuje, jak bardzo te wszystkie organy, czyli kuratorium, prezydent i rada pedagogiczna również ze sobą współdziałały, żeby zamieść sprawę pod dywan i pani dyrektor wyszła bez szwanku z całej tej sytuacji - ocenia Alina Czyżewska.
Do drugiego konkursu, który został ogłoszony 28 sierpnia, Halina Rybczyńska mogła już przystąpić z czystą kartą.
Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl