WAŻNE
TERAZ

Rosyjskie drony naruszyły przestrzeń powietrzną Polski

18+
Uwaga!
Ta strona zawiera treści przeznaczone
wyłącznie dla osób dorosłych.
Wróć
 © WP

Nauczyciel "miłości". Przedmiot miał prowadzić po godzinach, szkoła wiedziała i milczała

Paweł Buczkowski

"Zrzuciłbym z ciebie płaszcz, przyciągnąłbym blisko, chwytając za te zgrabne biodra i oparłbym cię o blat, namiętnie całując" - Natalia pokazuje SMS-a od M., swojego nauczyciela. Nie była jedyna. O sprawie opowiedziała dyrektorce szkoły, ale potrzeba było dopiero miesięcy i sygnalisty, który podniósł alarm. Dziś to on ma największe kłopoty.

  • M., nauczyciel Zespołu Szkół Odzieżowo-Włókienniczych w Lublinie, miał nawiązywać seksualne relacje z uczennicami.
  • Dyrektorka w obawie o wizerunek szkoły nie poinformowała o sprawie ani policji, ani prokuratury. M. nie został zwolniony dyscyplinarnie. Sam odszedł. Potem miał nadal spotykać się z jedną z uczennic.
  • Alarm podniósł dopiero nauczyciel sygnalista. Teraz ma w szkole kłopoty, bo rzekomo zaszkodził placówce.
  • Dyrektorka nie poniosła kary za przemilczenie sprawy. Jej czyn się przedawnił. Niedawno powołano ją na kolejną kadencję.
  • - Zdecydowałam się zeznawać, bo przez cały czas odczuwałam niepokój, że on jest na wolności i może nadal robić krzywdę - mówi jedna z dziewcząt, która była w związku z M.

Początek października 2022 roku. W gabinecie Haliny Rybczyńskiej, dyrektorki Zespołu Szkół Odzieżowo-Włókienniczych im. Władysława Reymonta w Lublinie, buzują emocje. Jest ona, jedna z wychowawczyń i dziewczyna, która właśnie ujawniła skrywaną od kilku lat tajemnicę. To Natalia*.

- Przedstawiłam moją historię, część screenów wiadomości, które wysyłał mi M. Pani dyrektor była bardzo zszokowana. Spytała mnie, czy miałam z nim kontakt seksualny. Odpowiedziałam twierdząco. Ona stała i wtedy aż musiała usiąść, bo słabo się jej zrobiło - tak Natalia wspomina tamtą rozmowę.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Publikuje w internecie. Mówi, jak postrzegane w nim są kobiety

Dyrektorka prosi ją o przesłanie screenów rozmów na jej szkolną skrzynkę mailową. Natalia pokazuje mi kopię wiadomości z soboty 8 października 2022 roku:

"Witam, przesyłam zrzuty ekranu wiadomości, które mają posłużyć jako dowód w sprawie. Jeżeli chodzi o mnie, mogę zjawić się w szkole już w poniedziałek, aby podjąć dalsze działania".

Dziewczyna po przejściach i czuły powiernik

Rok 2018. Zespół Szkół Odzieżowo-Włókienniczych (ZSOW) im. Władysława Reymonta w Lublinie obchodzi właśnie 100-lecie. Szkoła już dawno nie kształci wyłącznie szwaczek. Nadal dominują w niej dziewczęta, ale teraz mogą zdobyć umiejętności technika przemysłu mody, fryzjerstwa czy fotografii i multimediów.

M. - jeden z nauczycieli - w materiałach promujących jego przedmiot ze swadą opowiada o szkole. Lubią go uczniowie, lubią nauczyciele. Uważają go za uczynnego, dobrego kolegę, angażującego się w życie ZSOW.

Wśród dziewcząt rozpoczynających wtedy naukę jest Natalia. Jak wspomina, nie miała wówczas najlepszych relacji z rodzicami. Leczyła się na depresję, zdarzało się jej samookaleczać, była niestabilna emocjonalnie. Od samego początku miała zajęcia z M. Już w drugim miesiącu nauki uczniowie pojechali na wycieczkę do Łodzi.

- To właśnie wtedy M. zdobył mój numer telefonu i tak zaczął się ten kontakt. Miałam 16 lat - opowiada Natalia.

Dziewczyna mówi, że M. bardzo szybko zdobył jej zaufanie i równie szybko rozkochał w sobie.

- Najpierw były jakieś prezenty, słowa, wysłuchanie. On wiedział, że nie mam kogoś, komu mogę opowiedzieć o swoich problemach. Budował wsparcie - opisuje dziewczyna. - Bardzo powoli posuwał się dalej. Był ostrożny. Upewniał się, że każdy kolejny krok jest dla mnie w porządku. Byłam bardzo zakochana. Zaufałam mu.

Z czasem pojawia się relacja seksualna. Najpierw przez tzw. sexting w SMS-ach, potem regularne stosunki seksualne w mieszkaniu nauczyciela.

- Zaczął na spotkaniach dotykać moją ręką swojego penisa, najpierw przez spodnie, potem z każdym spotkaniem warstw było coraz mniej. Pytał, czy mi się podoba. Zawsze oczekiwał twierdzącej odpowiedzi. Zaczął masturbować się moją ręką - wspomina Natalia jedno ze spotkań.

Z długiej relacji, którą ze szczegółami opisuje dziewczyna, wynika, że do pierwszego stosunku doszło, kiedy miała 17 lat.

- Sexting wciąż trwał, pojawiła się prośba z jego strony o moje nagie zdjęcia. Po namowach i zachęceniu mnie komplementami, zaczęłam wysyłać mu swoje nagie zdjęcia, które zaczął kolekcjonować. Pisał, jak bardzo go podniecam - opisuje Natalia.

W końcu dziewczyna wprowadza się do swojego nauczyciela. Jest wtedy w drugiej klasie, wciąż niepełnoletnia. Mieszka z M. już do końca szkoły. Do czerwca 2022 roku.

- Rodzicom najpierw mówiłam, że mieszkam u koleżanki, ale potem dowiedzieli się, gdzie naprawdę jestem. Ale przedstawiałam im to inaczej, nie mówiłam, że mam z nim takie kontakty. Z ich perspektywy wyglądało to tak, że tam jest oddzielny pokój dla mnie. O tym, co mnie łączyło z M., dowiedzieli się, dopiero kiedy się od niego wyprowadziłam - przekonuje Natalia.

Spotkania towarzyskie przy winie

Czy o relacji między uczennicą a nauczycielem wiedzieli inni pracownicy szkoły? Natalia pokazuje zdjęcie - za stołem ona siedzi obok M., a po lewej jakaś kobieta. To nauczycielka z tej samej szkoły, która wznosi toast. Na stole pusta butelka, prawdopodobnie po winie, kilka innych pustych kieliszków. M. szeroko się uśmiecha. Na zdjęciu jest jeszcze inna uczennica.

- Ta nauczycielka po prostu nas do siebie zapraszała. Mnie, M. i tę drugą dziewczynę. Co jakiś czas jeździliśmy tam towarzysko, posiedzieć, pogadać. Był alkohol. Na tym spotkaniu nie zachowywaliśmy się z M. jak para, to było ukrywane - relacjonuje Natalia.

Również w szkole nikt oficjalnie się nie zainteresował, dlaczego uczennica tak często jest widywana z nauczycielem.

- Często było tak, że po szkole szliśmy gdzieś razem. To, że spędzaliśmy wspólnie dużo czasu, było widoczne. Kiedyś byliśmy na zakupach i spotkaliśmy któregoś z nauczycieli. Teraz, jak na to patrzę, to się dziwię, że nikt nigdy nie wziął mnie na rozmowę, żeby zapytać, dlaczego tak się dzieje - opowiada Natalia.

Z czasem relacja uczennicy z nauczycielem się psuje. Dziewczyna ma problemy z odżywianiem, jest oschła, nie ma ochoty na zbliżenia. Dowiaduje się też o zdradach ze strony M. Zaczyna rozumieć, że mogła zostać zmanipulowana.

Dyrektorka chce "na spokojnie"

W czerwcu 2022 roku Natalia kończy szkołę i równocześnie wyprowadza się z mieszkania M. Kontakty się zrywają. Ona chce zapomnieć o wszystkim, ale okazuje się, że to niemożliwe.

- Chciałam to zostawić, bo było mi wstyd się przyznać - tłumaczy. - Wtedy przyszła do mnie po pomoc jedna z koleżanek. Ona wciąż była uczennicą tej szkoły i opowiedziała, że dostaje od M. takie SMS-y, jak ja wcześniej. Powiedziała mi, że nie wie, co z tym zrobić, a boi się sama to zgłosić, bo będzie mieć jeszcze egzamin zawodowy. Przestraszyłam się, że to, co spotkało mnie, może się powtarzać i mogę nie być jedyna. Dlatego poszłam to zgłosić.

Najpierw dziewczyna otworzyła się przed swoją byłą wychowawczynią. Od razu poszły do Haliny Rybczyńskiej. To na tym spotkaniu dyrektorce, według Natalii, zrobiło się słabo. Dziewczyna zgodnie z umową przesłała jej screeny rozmów z M.

Wśród nich jest m.in. taki:

"A będziesz bardzo urażona, jak napiszę, że szkoda, że nie ma Cię teraz w Lublinie, bo mam ogromną ochotę się z Tobą kochać! I wziąć cię tak, jak tylko zechcę!".

Wiadomości jest znacznie więcej, ale nie nadają się do cytowania. Po kilku dniach Natalia ponownie poszła do dyrektorki. Tym razem z dwiema innymi dziewczynami, ówczesnymi uczennicami szkoły. One również dostawały wiadomości od M.

- Na pierwszym spotkaniu myślałam, że pani dyrektor faktycznie zajmie się sprawą. Na drugim zaczęła mówić, żeby tego nie rozpowiadać, żeby to się nie rozniosło - opowiada Natalia. - Ja zaproponowałam, że mogę z tym pójść na policję, tylko nie wiem, co powinnam zrobić. Dyrektor powiedziała, że to trzeba tak na spokojnie, bo trzeba też zadbać o szkołę i ona się tym zajmie.

14 października 2022 roku była wychowawczyni Natalii pisze do niej na Messengerze. Pyta, czy dyrektorka rozmawiała już z Natalią i jej koleżankami.

Dziewczyna odpisuje: "Tak, rozmawiała, byłam też przy tej rozmowie. P. Dyrektor wciąż się zastanawia, jak najlepiej to rozegrać, jednakże jej główny pomysł to po prostu rozmowa z p. M. i jego własnowolne odejście ze szkoły".

Wychowawczyni: "Myślę, że tak postąpiłby każdy dyrektor, w końcu chodzi o wizję [wizerunek - red.] szkoły w środowisku".

"Niestosowne zachowanie". I tyle

Na policję nikt zatem nie idzie. Około miesiąca później M. odchodzi ze szkoły. Dla innych nauczycieli to duże zaskoczenie. Sam M. przekonuje, że po prostu znalazł lepszą pracę. Z ZSOW znika z dnia na dzień.

Halina Rybczyńska nie odpowiedziała na pytania Wirtualnej Polski, czy M. został zwolniony dyscyplinarnie, ale wszyscy moi rozmówcy przekonują, że stało się to na jego życzenie.

Była wychowawczyni Natalii też nie pracuje już w tej szkole. Pytam, czy rzeczywiście dyrektorka dowiedziała się od byłej uczennicy, co ją spotkało ze strony nauczyciela. Potwierdziła.

- To było tak, że pani dyrektor powiedziała, że się tą sprawą zajmie. Jak najbardziej poprosiła uczennicę o wszelkie informacje, które mogła jej przekazać. Pani dyrektor podała swój mail, żeby przesłać jej informacje - mówi była wychowawczyni Natalii.

Halinę Rybczyńską pytam jeszcze o to, jak zareagowała na informacje, które otrzymała od Natalii.

Odpisuje: "O niestosownym zachowaniu nauczyciela dowiedziałam się od pełnoletniej absolwentki szkoły w październiku 2022 r. Niezwłocznie po otrzymaniu tej informacji, został rozwiązany stosunek pracy z nauczycielem. Od listopada 2022 r. nauczyciel ten nie pracuje w szkole".

A czy dyrektorka poinformowała o sprawie policję lub prokuraturę? Na to pytanie Halina Rybczyńska już nie odpowiedziała.

"Stwierdził, że się o mnie chce troszczyć"

Po czasie wiadomo, że to był moment, kiedy można było przerwać działania M., który po odejściu ze szkoły miał być już w zupełnie nowej relacji seksualnej z Magdaleną*, kolejną uczennicą tego samego ZSOW.

Magdalena, podobnie jak Natalia, również uczy się u M. Poznaje go 2021 roku. Ma wtedy 15 lat.

- Zaczęło się od skracania dystansu i dwuznacznych komentarzy w klasie. Jakieś słowa związane np. z oglądaniem porno. Takie uwagi wrzucane w konwersację. Uznałam, że jest po prostu obrzydliwym gościem i byłam zdystansowana - opowiada Magdalena.

Pierwsza alarmująca sytuacja pojawiła się pod koniec pierwszej klasy.

- Na osobności powiedział mi, że czytał moją kartotekę. Chorowałam wtedy na depresję, brałam dużo leków, byłam w szpitalu, byłam bardzo pogubionym dzieckiem. Zaniepokoiło mnie, że miał dostęp do takich informacji. Ale on już stamtąd znał mój adres, bo też się tym pochwalił - mówi Magdalena. - Spojrzał na moją rękę, przejechał palcami po bliznach, które miałam po samookaleczaniu. Stwierdził, że się o mnie chce troszczyć.

Innych niepokojących kontaktów w tym roku już nie było. Magdalena dopiero później dowie się, że w tamtym czasie M. był jeszcze w związku z Natalią.

"Słabo by było, jakbym nie zdała egzaminów"

- W drugiej klasie zaczęło się już w pierwszym tygodniu szkoły. Było bardzo dużo podtekstów. Na jednej lekcji skomentował mój wygląd. Zrobiło mi się przykro i powiedziałam, że sobie tego nie życzę - wspomina.

- W przerwie między jedną a drugą lekcją wszyscy wyszli z sali, ja też chciałam wyjść na papierosa. Zatrzymał mnie, złapał za rękę i pociągnął. Poprosił, żebym usiadła na ławce, on siedział naprzeciwko mnie. Przekomarzał się ze mną, przepraszał za sytuację z lekcji, prosił, żebym mu wybaczyła - opisuje Magdalena. - Potem powiedział, że obserwował mnie od dłuższego czasu i wie, że mi się takie rzeczy podobają, że on mnie zaczepia, że prowokuje. Wyznał mi też, że się we mnie zakochał. Wtedy powiedziałam, że to jest popi...olone i nie rozumiem, co tu się dzieje. Wybiegłam z sali. Myślałam, że da mi spokój.

Magdalena opisuje, że przez następne dwa tygodnie była nagabywana przez M. na szkolnym korytarzu. Słyszy, że rozmowa nie została dokończona. W końcu M. wciska jej swoją wizytówkę z numerem telefonu. Następnego dnia mówi dziewczynie, że chyba nie umie korzystać z SMS-ów.

- Zapadło mi też w pamięć, jak powiedział, że słabo by było, jakbym nie zdała egzaminów. A on był przecież egzaminatorem podczas naszych egzaminów zawodowych - opowiada Magdalena.

Dziewczyna w końcu uległa i napisała do nauczyciela. Spytała, czego oczekuje. W następnych dniach wymieniają SMS-y.

- Bardzo szybko rozmowy przeszły na kwestie seksualne, najpierw subtelnie, ale potem opisywał, jak nasz stosunek mógłby wyglądać. Mówił, że podoba mu się moje ciało. Równocześnie czasami zwracał uwagę na to, że to, co robimy, jest niewłaściwe. Ale w końcu zaprosił mnie na spotkanie - opowiada Magdalena.

To było w październiku 2022 roku, gdy Natalia już zgłosiła dyrektorce sprawę swoich relacji z nauczycielem. W szkole zaczęło huczeć od plotek. Informacja dociera również do Magdaleny, do której nauczyciel nie przestaje pisać erotycznych SMS-ów.

- Ale jak zobaczyłam, że nikt nie zareagował na zgłoszenie w sprawie M., to spanikowałam i stwierdziłam, że nie mam wyjścia z tej sytuacji. Naprawdę było o tym wtedy w szkole głośno. Miałam takie poczucie, że jakbym ja to teraz też zgłosiła i powiedziała, że jestem właśnie teraz w takiej sytuacji i potrzebuję pomocy, to odwrócono by to tak, że się sama prosiłam - mówi Magdalena. - Zacisnęłam więc zęby i postanowiłam, że sama muszę sobie z tym poradzić.

"To była jego decyzja"

W końcu dziewczyna spotyka się z M.

- On mieszkał bardzo blisko szkoły, spotkaliśmy się na ławce wieczorem. Rozmawialiśmy. Nagle powiedział, że jest zimno i zaprosił mnie do siebie. Siedzieliśmy na łóżku. W pewnym momencie mnie podniósł, posadził sobie na kolanach i zaczął całować. Nie zapytał o zgodę, a ja cała zesztywniałam. Powiedział, że czuje się winny, bo ma wrażenie, jakby trzymał lalkę. Nie doszło do stosunku, ale mnie obmacywał. Potem, szczerze nie pamiętam, jak się skończył ten wieczór. On zawsze miał taki zwyczaj, że po tych wszystkich rzeczach seksualnych chciał słuchać dużo muzyki, miał kolekcję płyt w salonie. Potem zamówił mi taksówkę i wróciłam do domu. Od tamtego momentu pisaliśmy do siebie codziennie.

Tak więc w październiku 2022 roku po szkole rozchodzą się informacje o M., a on wciąż pracuje w szkole. Wie o zgłoszeniu Natalii, ale cały czas odbywa spotkania z Magdaleną.

- Szydził z tego, że szkoła z tym nic nie robi. Naśmiewał się, że może robić, co chce - relacjonuje dziewczyna. - Bywałam u niego na weekendy, a potem musiałam z zaciśniętymi zębami udawać, że nic się nie dzieje, kiedy prowadził zajęcia w szkole, bo jeszcze przez miesiąc mnie uczył.

Przez miesiąc, bo w listopadzie M. odchodzi w końcu z ZSOW.

- Pewnego dnia powiedział mi, że dyrektorka już z nim rozmawiała, że są takie zgłoszenia, że widziała screeny, ale namówiła go, żeby sam złożył wypowiedzenie. To nie było tak, że został zwolniony, tylko właśnie złożył wypowiedzenie. To była jego decyzja - twierdzi Magdalena.

Po odejściu ze szkoły M. dalej spotykał się z Magdaleną.

- Bardzo się cieszył, że jestem dzieckiem. Często przytaczał "Lolitę" Nabokova. Każde spotkanie zaczynało się i kończyło tak samo. Kupował bardzo dużo alkoholu, chociaż wiedział, że miałam problem z alkoholem. Potem dochodziło do przeróżnych aktów seksualnych. Do penetracji nigdy nie doszło, bo powiedziałam, że boję się ciąży - mówi Magdalena.

Zaczyna się pożar. Dyrektorka pisze: to "dość pilne"

Dziewczyna miała w końcu dość podwójnego życie. Zdecydowała o rozstaniu. Postanowiła, że będzie milczeć, ale w 2023 roku o tym, co miał robić z nią M., napomknęła na szkolnym korytarzu innemu nauczycielowi.

Mężczyzna, z którym rozmawiała Magdalena, mówi Wirtualnej Polsce, że wcześniej - tak jak prawdopodobnie wielu innych - nie znał szczegółów, a jedynie plotki. Być może dlatego sprawy w swoje ręce wziął dopiero po rozmowie na korytarzu. Dlaczego tak późno?

- Człowiek, który porusza takie sprawy w swojej szkole, jest skazany na totalny ostracyzm środowiskowy. Wiem, o czym mówię, bo właśnie teraz tego doświadczam. Bardzo dużo mnie kosztowało, żeby to w końcu ujawnić. Miałem jednak ogromne wyrzuty sumienia, że nikt z tym nic nie robi - przyznaje nauczyciel.

O tym, co się dzieje w szkole, napisał do Kuratorium Oświaty w Lublinie. Sprawa trafia do rzecznika dyscyplinarnego dla nauczycieli. Na prośbę kuratorium nauczyciel kontaktuje się z dziewczynami, które doświadczyły kontaktów z M. Na zeznania zgadzają się trzy. Ale to prawdopodobnie nie wszystkie, które miały kontakty z M. Dwie inne już nie chcą do tego wracać.

Zanim jeszcze dochodzi do przesłuchań w kuratorium, 16 maja 2025 roku dyrektorka Halina Rybczyńska nagle próbuje ponownie skontaktować się z Natalią. Wysyła jej maila ze swojego prywatnego adresu.

"Dzień dobry! (...) Mam do Ciebie prośbę. Chciałabym się z Tobą skontaktować i porozmawiać w pewnej sprawie. To dla mnie bardzo ważne" - pisze Rybczyńska. Podaje swój numer komórki i dodaje, że to "dość pilne".

Podobną wiadomość Natalia dostaje na Messengerze. Domyśla się, o co może chodzić. Po konsultacji z pełnomocniczką prawną nie reaguje.

Rzeczniczka dyscyplinarna: "Takie są procedury"

W czerwcu 2025 roku Natalia idzie zeznawać przed rzecznikiem dyscyplinarnym dla nauczycieli przy lubelskim kuratorium. Sprawdzane są tam dwa wątki: zachowań samego nauczyciela M., ale także braku reakcji dyrektorki na zgłoszenie. To właśnie w tym drugim wątku najpierw zeznaje Natalia.

- W pewnym momencie do tego pokoju, w którym zeznawałam, zapukał M. i on mnie tam zobaczył. To był pierwszy raz, kiedy ja o tej całej sytuacji opowiadałam komuś oficjalnie po trzech latach, więc poczułam się strasznie - relacjonuje dziewczyna.

Marzenna Grzeszczyk, rzecznik dyscyplinarny Kuratorium Oświaty w Lublinie, w rozmowie z WP mówi, że nie pamięta tej sytuacji. Przekonuje: - Byłam skupiona na pisaniu tego, co ona [Natalia - red.] mówi.

Na kolejne zeznania, tym razem w sprawie swojego byłego nauczyciela, Natalia w ogóle się nie stawia, bo dowiaduje się, że jej relacji miałby się przysłuchiwać sam M. razem ze swoim obrońcą. A ona miałaby być tam sama.

- Musiałabym o wszystkim opowiedzieć, siedząc tuż przed nim. Nawet nie mogłam wziąć ze sobą pełnomocnika. Dlatego nie poszłam, napisałam do kuratorium, że się nie zjawię i podałam przyczynę - wyjaśnia Natalia.

Dwie pozostałe dziewczyny zrobiły tak samo.

- Do rzeczniczki zadzwoniła nawet nasza prawnik, podkreślając, że jesteśmy ofiarami. Usłyszała taką samą odpowiedź. Dlatego uznała, że nie ma sensu, abyśmy tam szły i narażały się na kolejne zetknięcie z tym człowiekiem twarzą w twarz - mówi Natalia.

Rzeczniczka Marzenna Grzeszczyk mówi, że takie są procedury.

- W tej sprawie świadkowie są już pełnoletni, więc osoba, wobec której toczy się postępowanie, ma prawo być obecna na sali wraz z obrońcą. W przypadku osób niepełnoletnich może być jeszcze psycholog i opiekun prawny. Świadek pełnoletni zeznaje sam - mówi mi rzeczniczka.

Wiadomo już, że Kuratorium Oświaty w Lublinie nie ukarze w żaden sposób dyrektorki Zespołu Szkół Odzieżowo-Włókienniczych. Postępowanie wobec Haliny Rybczyńskiej zostało umorzone 28 lipca ze względu na przedawnienie. Zgodnie z Kartą Nauczyciela, postępowanie dyscyplinarne nie może być wszczęte po upływie dwóch lat od popełnienia czynu.

O sprawie w maju dowiedział się Urząd Miasta Lublin, który jest organem prowadzącym szkołę. Urzędnicy natychmiast zawiadomili prokuraturę. 27 sierpnia przeprowadzili też konkurs na dyrektora szkoły. Wynik - od 1 września 2025 do 31 sierpnia 2030 r. ZSOW ponownie będzie kierować Halina Rybczyńska.

Nowa praca pana M.

Doniesienie złożone do prokuratury dotyczy trzech dziewczyn. Trzecia z nich nie zgodziła się na rozmowę ze mną. W jej przypadku chodziło o wymianę wiadomości o zabarwieniu seksualnym. Innych kontaktów z M. nie było.

Po złożeniu doniesienia, w drugiej połowie sierpnia odbyło się przesłuchanie Natalii. Wcześniej do dziewczyny przyjechali policjanci i zabezpieczyli telefon z wiadomościami od M.

- Postępowanie toczy się w kierunku art. 199 Kodeksu karnego, czyli wykorzystania stosunku zależności i doprowadzenia do obcowania płciowego - mówi WP prokurator Agnieszka Kępka, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie.

W postępowaniu badany jest także wątek braku reakcji dyrektorki na zgłoszenie od Natalii. Dyrektorka nie odpowiedziała na pytania WP o to, dlaczego nie zawiadomiła organów ścigania. Jak wskazuje Biuro Rzecznika Praw Dziecka, dyrektorka powinna to zrobić.

- Co do zasady, w sytuacji powzięcia informacji o naruszeniu przez nauczyciela praw i dobra dziecka, dyrektor szkoły powinien niezwłocznie podjąć działania przewidziane w Standardach Ochrony Małoletnich (m.in. objąć dziecko stosowną pomocą psychologiczno-pedagogiczną, podjąć współpracę z rodzicami), zawiadomić Rzecznika Dyscyplinarnego dla Nauczycieli oraz w przypadku takiej zasadności zawiadomić organy ścigania i wymiaru sprawiedliwości - przekazała WP Anna Lewicka z Biura Rzecznika Praw Dziecka.

Nauczyciel M. po odejściu z ZSOW miał czystą kartotekę. Rozpoczął pracę w nowej szkole. Jej dyrektor odpowiedział, że już go tam nie ma, bo nie było naboru na przedmiot, którego uczył. Również rzecznik Kuratorium Oświaty w Lublinie Artur Pawłowski przekazał, że z jego informacji wynika, że "obwiniony w ww. sprawie nie prowadzi zajęć z uczniami w tej szkole".

M. pracował też w jednej z lubelskich fundacji. Kierująca nią osoba przekazała nam: - Został zwolniony z dniem 1 września 2025 r.

M. nie chciał odpowiedzieć na żadne pytanie związane z kontaktami ze swoimi uczennicami. - Nie będę komentował - stwierdził i się rozłączył.

Sygnalista musi się bronić

Nauczyciel, który zaalarmował kuratorium i urząd miasta, ma teraz problemy w szkole. Inni nauczyciele zawnioskowali o jego ukaranie dyscyplinarne. Mężczyzna nie może mówić o szczegółach, bo wniosek złożono na radzie pedagogicznej, a posiedzenia są tajne. Nauczyciele przekonują, że to, co zrobił, szkodzi ich zasłużonej szkole. On sam zamierza zgłosić sprawę do Państwowej Inspekcji Pracy.

Halina Rybczyńska urywa kontakty. W odpowiedzi na pytania stwierdziła jedynie, że "ze względu na to, iż całe wydarzenie zaistniało w odległym czasie, wszelkie działania medialne w chwili obecnej nie służą dobru szkoły, ani jej uczniom".

Magdalena wciąż uczy się w ZSOW. W tym roku będzie pisać maturę. Boi się, że po tym, jak zdecydowała się opowiedzieć o panu M., będzie miała problemy.

- Nadal czuję ogromny ból i ciężar. Ale zdecydowałam się zeznawać, bo przez cały czas odczuwałam niepokój, że on jest na wolności i może nadal robić krzywdę. W tej chwili różna jest młodzież, nie radzą sobie z wieloma rzeczami, jest mnóstwo samobójstw - mówi Magdalena. - To, że ja i Natalia dałyśmy radę, to duży wyczyn, ale wiem, że mogłoby paść na osobę, która by chciała zakończyć życie po czymś takim. To mnie najbardziej zmotywowało.

*Imiona dziewczyn, bohaterek naszego tekstu, zostały zmienione. Nazwiska nauczyciela sygnalisty nie podajemy na jego prośbę.

© WP

Paweł Buczkowski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Napisz do autora: pawel.buczkowski@grupawp.pl

Najciekawsze śledztwa, wywiady i analizy dziennikarzy WP. Konkretnie i bez lania wody. Nie przegapisz tego, co najważniejsze!

Wybrane dla Ciebie

"Działanie celowe". Szefowa unijnej dyplomacji o dronach nad Polską
"Działanie celowe". Szefowa unijnej dyplomacji o dronach nad Polską
"Prowokacja na dużą skalę". Szef MON zabrał głos
"Prowokacja na dużą skalę". Szef MON zabrał głos
Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Jest reakcja NATO
Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Jest reakcja NATO
Szczątki w Czosnówce. "Obiekt z oznaczeniami pisanymi cyrylicą"
Szczątki w Czosnówce. "Obiekt z oznaczeniami pisanymi cyrylicą"
Drony wleciały do Polski. Jest reakcja MSZ Litwy
Drony wleciały do Polski. Jest reakcja MSZ Litwy
Pilne posiedzenie rządu. Tusk zabrał głos
Pilne posiedzenie rządu. Tusk zabrał głos
Minister energii: Infrastruktura energetyczna w Polsce bezpieczna
Minister energii: Infrastruktura energetyczna w Polsce bezpieczna
"Co najmniej 8 dronów". Zełenski reaguje na naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej
"Co najmniej 8 dronów". Zełenski reaguje na naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej
Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Jest reakcja prokuratury
Naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej. Jest reakcja prokuratury
Operacje lotnicze po naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej. Najnowszy komunikat
Operacje lotnicze po naruszeniach polskiej przestrzeni powietrznej. Najnowszy komunikat
Rzecznik MSZ: Polska odpowie na naruszenia przestrzeni powietrznej przez drony
Rzecznik MSZ: Polska odpowie na naruszenia przestrzeni powietrznej przez drony
Ukraińcy pokazali mapę. Tak mogły poruszać się drony
Ukraińcy pokazali mapę. Tak mogły poruszać się drony