Świętokrzyskie SLD przed decyzją ws. Długosza
W środę po południu na nadzwyczajnej
sesji zbierają się władze świętokrzyskiego SLD - Rada Wojewódzka
oraz Zarząd, które mają zdecydować o dalszych losach szefa Rady
Henryka Długosza. W opinii niektórych liderów partii, w związku z
tzw. aferą starachowicką Długosz powinien podać się do dymisji.
Takiego zdania jest m.in. świętokrzyski senator Sojuszu Jerzy Suchański. Jak powiedział, nie chodzi o to, że przegrał on z Długoszem walkę o fotel szefa Rady Wojewódzkiej, lecz o to, że "trzeba zmienić styl sprawowania władzy w organizacji".
W opinii senatora Długosz jest częściowo odpowiedzialny za to, co się dzieje w strukturach partii w województwie. Dodał, że odnosi się krytycznie do stylu kierowania organizacją, a nie człowieka.
Długosz nie jest organem władzy
Natomiast sekretarz generalny SLD Marek Dyduch podkreśla, że Długosz "jednoosobowo" nie jest organem władzy. "Jest nim Zarząd i Rada, i w tych kategoriach należy rozpatrywać odpowiedzialność za to, co dzieje się w świętokrzyskim SLD. Zarząd i Rada muszą się zastanowić, co robić dalej, aby nie dochodziło do takich sytuacji jak w Starachowicach" - powiedział Dyduch.
Według sekretarza Rada Wojewódzka sprawuje najwyższą władzę w wojewódzkim Sojuszu między konwentami i jest jak najbardziej kompetentnym organem do tego, by decydować w sprawie pozostawienia lub odwołania przewodniczącego ze stanowiska.
Z kolei rzecznik dyscypliny partyjnej SLD Włodzimierz Nieporęt uważa, że głosowanie w świętokrzyskiej Radzie w sprawie wotum zaufania dla Długosza budzi wątpliwości. "Rada nie ma takich kompetencji" - powiedział Nieporęt w "Sygnałach Dnia".
Rada powinna ocenić
Zdaniem Nieporęta Rada powinna dokonać oceny sytuacji politycznej swojej organizacji i podjąć decyzję, czy istnieje potrzeba zwołania zjazdu nadzwyczajnego bądź konwencji, czy nie.
"Właśnie odpowiedź na to pytanie byłaby w pewnym stopniu odpowiedzią, czy Rada uważa, że Henryk Długosz powinien dalej kierować organizacją, czy też nie" - powiedział Nieporęt. Dodał, że Długosz, tak jak szef każdej organizacji, ponosi "jakąś część odpowiedzialności za to, co się dzieje. I w tej sytuacji Rada mogłaby tę rzecz rozstrzygnąć".
Według rzecznika dyscypliny w SLD ocena sytuacji politycznej w świętokrzyskim Sojuszu nie może być tylko i wyłącznie podjęta przez pryzmat organizacji starachowickiej.
Jaskiernia nie komentuje
Na temat decyzji Rady w sprawie Długosza nie chce się wypowiadać kielecki poseł SLD, szef klubu parlamentarnego Sojuszu Jerzy Jaskiernia, bo - jak podkreślił, jego wypowiedź mogłaby być uznana za wywieranie presji. "Tymczasem mam szacunek dla osób z tego gremium, to oni powinni się szczegółowo zapoznać ze wszystkim, co jest istotne, i podejmować stosowne decyzje" - powiedział Jaskiernia.
W ubiegłym tygodniu Zarząd Krajowy SLD rozwiązał zarząd i radę powiatową SLD w Starachowicach. Starachowicki starosta i ówczesny wiceprzewodniczący rady (obaj z SLD) zostali z kilkunastoma innymi osobami zatrzymani w marcu przez Centralne Biuro Śledcze i aresztowani przez sąd. Staroście postawiono zarzut usiłowania wyłudzenia ubezpieczenia, a byłemu wiceprzewodniczącemu rady powiatu - wyłudzenia i łapówkarstwa.
4 lipca "Rzeczpospolita" ujawniła, że policja podsłuchała, iż Andrzej Jagiełło, były już poseł SLD, zadzwonił do jednego ze starachowickich samorządowców podejrzewanych o związki z gangami i ostrzegł go przed planowanym zatrzymaniem przez Centralne Biuro Śledcze. Jagiełło miał powoływać się na informacje od wiceministra spraw wewnętrznych Zbigniewa Sobotki.