Świadkowie myśleli, że to porachunki gangów
Właścicieli posesji, na teren której wjechało
auto ostrzelane przez poznańskich policjantów w 2004 roku zeznali na procesie funkcjonariuszy, że mieli wrażenie, iż
obserwują porachunki gangów.
Przed sądem w Poznaniu trwa ponowny proces czterech policjantów, oskarżonych w sprawie strzelaniny w Poznaniu, w której zginął 19- latek, a jego rówieśnik został ranny.
Policjanci, którzy zatrzymywali auto w którym jechali dwaj 19- latkowie byli w cywilnych ubraniach. Według jednego ze świadków, w chwili zdarzenia myślał, że ma do czynienia z porachunkami gangów. Jak stwierdził, nawet gdy jedna z osób pokazała mu policyjną legitymację nie rozwiało to jego wątpliwości.
Wcześniej również poszkodowany w zdarzeniu Dawid Lis zeznawał przed sądem, że sądził iż zatrzymujący go mężczyźni to gangsterzy i kazał koledze, który prowadził auto, uciekać.
W 2004 roku policjanci z Poznania ostrzelali auto, którym poruszali się dwaj postronni mężczyźni sądząc, że jedzie nim groźny przestępca. W wyniku ostrzału zginął 19-letni Łukasz T. a jego kolega został ranny i porusza się na wózku inwalidzkim.
Proces w tej sprawie odbywa się po raz drugi. W pierwszym sąd uniewinnił policjantów. Wyrok zaskarżyła zielonogórska prokuratura, która prowadziła postępowanie oraz pełnomocnicy pokrzywdzonych.
Poznański Sąd Apelacyjny uchylił w listopadzie ub. roku wyrok uniewinniający funkcjonariuszy. Sąd zwrócił uwagę m.in. na liczne niewyjaśnione wątpliwości.
Prokuratura zarzuca policjantom niedopełnienie obowiązków i przekroczenie uprawnień, za co grozi kara od 2 do 12 lat pozbawienia wolności.
Według oskarżenia, policjanci po niedokładnej obserwacji poszukiwanego przestępcy, godząc w bezpieczeństwo ruchu drogowego, bez oznakowania, narazili zdrowie i życie jadących samochodem pokrzywdzonych i przypadkowych świadków.
Dawid Lis - ranny w tej strzelaninie - otrzymał prawomocnym wyrokiem sądu 900 tys. zł odszkodowania i comiesięczną rentę w wysokości 2 tys. zł.