Świadek na procesie Saddama mówi, jak przeżył egzekucję
Na procesie byłego prezydenta Iraku Saddama Husajna, sądzonego za ludobójstwo na Kurdach, świadek oskarżenia opowiedział, jak przeżył egzekucję udając martwego podczas rozprawy armii saddamowskiej z Kurdami w latach 80. Następną rozprawę wyznaczono na 7 listopada.
31.10.2006 | aktual.: 31.10.2006 14:47
Ukryty za zasłoną świadek powiedział, że był w dużej grupie więźniów przywiezionych autobusami na miejsce straceń w zachodnim Iraku w kwietniu 1988 roku.
Część świadków zeznaje zza zasłony w obawie przed zemstą zwolenników Saddama, bo relacje z procesu nadaje telewizja.
Saddam, który spokojnie słuchał zeznań, odpowiada wraz z sześcioma swymi pomocnikami za doprowadzenie do śmierci około 180 tysięcy Kurdów, w większości cywilów, podczas pacyfikacji irackiego Kurdystanu w latach 1987-88, znanej pod nazwą Operacji Anfal (Łupy Wojenne).
Świadek zeznał, że zbliżając się do miejsca straceń koło Ramadi (110 km na zachód od Bagdadu) więźniowie wiedzieli, iż mają zostać zabici, gdyż słyszeli odgłosy strzałów. Odmówili zwyczajowe muzułmańskie modlitwy dla umierających, prosząc o darowanie grzechów.
Strażnicy wyprowadzali z autobusu po dwóch więźniów, strzelali do nich, a potem ciągnęli ciała do ogromnego rowu - powiedział świadek.
Kiedy przyszła jego kolej, położył się, tak jak kazano, na ziemi. Oczy miał zasłonięte szmatą, a ręce związane. Padły strzały, ale kule go ominęły, choć usłyszał, że drugi więzień, jego kuzyn, został trafiony i umiera.
Wleczono nas za nogi. Udawałem nieżywego- powiedział Kurd. Nie wyjaśnił, jak to się stało, że strażnicy chybili, choć strzelali z bliska, a on był tylko jednym z dwóch celów. Powiedział jednak, że egzekucja odbywała się nocą, przy świetle reflektorów.
W rowie świadek doczekał nocy, po czym wyczołgał się z rowu i przez trzy dni przedzierał się do Kurdystanu bez jedzenia i wody. W końcu znalazł schronienie w kurdyjskim miasteczku na północy Iraku.
Saddam i pozostali oskarżeni argumentują, że Operacja Anfal była wymierzona w partyzantów kurdyjskich, którzy wszczęli powstanie, gdy kraj prowadził wojnę z Iranem. Jednak według aktu oskarżenia wojsko stosowało taktykę spalonej ziemi, a wśród ofiar pacyfikacji znalazły się tysiące kobiet, starców i dzieci.
Saddamowi grozi kara śmierci przez powieszenie. Za kilka dni może usłyszeć taki wyrok w innym procesie, trwającym od października zeszłego roku, o spowodowanie masakry 148 szyitów z Dudżailu koło Bagdadu w odwecie za zamach na niego w tej miejscowości w roku 1982. Trybunał iracki zapowiedział, że werdykt w tej sprawie może zapaść w najbliższą niedzielę, 5 listopada.