Świadek koronny zeznawał w procesie "Inki"
Jacek Z. - świadek koronny z austriackiego procesu "Baraniny", oskarżonego o zlecenie zabójstwa b. ministra sportu Jacka Dębskiego - zeznawał we wtorek na utajnionej części procesu Haliny G. - "Inki", oskarżonej o pomoc w tym zabójstwie.
25.02.2003 15:40
Oficjalnie nie są znane szczegóły obecności w Polsce tego szczególnie chronionego świadka. Wiadomo, że był on podwładnym mieszkającego w Austrii znanego gangstera Jeremiasza B. - "Baraniny". Jeremiasz B. odpowiada przed Krajowym Sądem ds. Karnych w Wiedniu za zlecenie zabójstwa Dębskiego - swego dalekiego kuzyna, który nieopatrznie zaczął robić z nim interesy.
"Baranina" miał powiedzieć "Ince", że Dębski musiał zginąć, bo nie był wobec niego lojalny. Z akt sprawy wynika, że Dębski złożył na koncie w Austrii kilkaset tysięcy dolarów i upoważnił do korzystania z tego konta swego kuzyna. Pewnego dnia pieniądze Dębskiego zniknęły, miesiąc później były minister sportu już nie żył.
Jacek Z. w wiedeńskim procesie postanowił zeznawać na niekorzyść swego byłego szefa - uzyskał tam status świadka koronnego i jest objęty programem ochrony świadków. We wtorek, za zamkniętymi drzwiami warszawskiego Sądu Okręgowego, zeznawał także na procesie "Inki".
Nad ranem policja sądowa i antyterroryści zamknęli jeden z korytarzy sądu, by przyprowadzić na salę rozpraw Jacka Z. Z daleka reporterzy mogli jedynie zauważyć, że jest on postawnym mężczyzną; na głowie miał kominiarkę. Na salę wszedł tylnymi drzwiami, w otoczeniu kilku funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego, chroniony przez uzbrojonych w długą broń zamaskowanych antyterrorystów. Na czas jego przesłuchania sąd - na wniosek prokuratora - utajnił rozprawę.
27-letnia Halina G. jest oskarżona o pomoc w zabójstwie Dębskiego. Według prokuratury, w nocy z 11 na 12 kwietnia 2001 r. wyprowadziła go z jednego z warszawskich lokali, przed którym zawodowy morderca zastrzelił byłego ministra. "Inka" miała działać na zlecenie Jeremiasza B. W swoich wyjaśnieniach mówiła, że B. był jej przełożonym. "To ja wystawiłam Jacka. Musiałam to zrobić, bo inaczej skończyłoby się to moją śmiercią" - mówiła w czasie śledztwa.
Być może powtórzy to również w trakcie wiedeńskiego procesu "Baraniny", gdzie będzie zeznawać w marcu. Polski sąd czeka też na odpowiedź strony austriackiej, która ma przekazać Jeremiasza B. na przesłuchanie do Polski, lub też przesłuchać go na podstawie pytań wysłanych do Austrii z naszego kraju.
Na wtorkowej rozprawie zeznawał też policjant, który zbierał informacje o postrzeleniu Dębskiego oraz przyjaciel byłego ministra. Jego zdaniem, były takie sytuacje, kiedy wydawało mu się, że Dębski czegoś się obawia. "Wiem, że czasem nosił ze sobą broń. Jeśli ma pistolet na ulicy, to znaczy, że się czegoś obawia" - powiedział. (iza)