Supermarket polityków
Coraz mniej Polaków chce głosować w nadchodzących wyborach, a same partie osiągnęły dno w rankingu społecznego szacunku i zaufania. - pisze w "Gazecie Wyborczej" socjolog Anna Giza.
15.07.2005 | aktual.: 15.07.2005 07:27
Opisując wyniki badań dotyczących stosunku Polaków do partii politycznych i wyborów Anna Giza zwraca uwagę, że w odczuciu Polaków wybory są absolutnie przewidywalne. Przypominają grecki dramat: ten sam fatalizm, to samo poczucie nieuchronności losu, tak samo skonwencjonalizowane role, a także komentujący wydarzenia chór.
Z początku ma się wrażenie, że może eksperci się mylą, może stanie się coś nieoczekiwanego. Jednak w miarę upływu czasu już wiesz, że Edyp zabije swojego ojca i zabije swoją matkę - pisze Anna Giza. W artykule "Supermarket polityków" podkreśla też, że z jednej strony ludzie uważają wybory parlamentarne za bardzo ważne, a z drugiej nie potrafią wskazać żadnych konkretnych powodów ich ważności. Stopień rozgoryczenia i niewiary zależy od wieku. Ludzie młodzi wierzą, że wybory mogą coś zmienić, ludzie w średnim wieku mają w sobie mniej entuzjazmu, a osoby najstarsze to grupa najbardziej zawiedziona i rozgoryczona.
Socjolog zauważa również, że obserwując walkę na sondaże można odnieść wrażenie, iż politykę w Polsce uprawia się właśnie dla nich. Właśnie dlatego może spadać popyt na partie polityczne i chodzenie na wybory, bo partie orientują się na sondaże, a nie na wyborców. Anna Giza pokreśla jednak, że wyborcy ujawniają w sondażach to, co by zrobili, gdyby wybory były jutro. Ale przecież nie są jutro... - dodaje. (IAR)