Sukces ptaka
Na jednego mieszkańca Ziemi przypadają dziś trzy kury. Dzięki nim nasi przodkowie podbijali odległe lądy, a współcześni biznesmeni mogą ocalić nieco majątku.
Zacznijmy od paradoksu „co było pierwsze: jajo czy kura?”. No więc dla człowieka pierwsza była kura (a konkretnie kogut) – dowodzą archeolodzy i etnografowie. Jajka, przynajmniej na początku naszej wspólnej drogi, mało kogo obchodziły. Kurę udomowiono bowiem w celach... rozrywkowych, magicznych i religijnych. Badacze są dość zgodni, że nastąpiło to około sześciu tysięcy lat temu i że przodkiem kury domowej (Gallus gallus domesticus) był kur bankiwa żyjący w południowej Azji. Najwyraźniej bardziej niż mięso ceniono sobie jego chęć do walki, fantazyjne pióra i głos. Dopiero później, gdy kury wraz z ludźmi powędrowały w różne strony świata, zaczęto dostrzegać nie tylko ich walory estetyczne. Mięso drobiowe i jajka weszły do menu większości narodów.
Dlaczego tak się stało? Dlaczego człowiek wybrał kurę, a nie inny spośród kilkudziesięciu tysięcy gatunek dzikiego ptaka? Ano dlatego, że wcale nie tak łatwo udomowić stworzenie żyjące na wolności. Aby zadanie się powiodło, kandydat na zwierzę domowe musi spełniać kilka warunków: nie może być agresywny wobec człowieka, ale i reagować paniką, gdy człowiek mu przeszkadza; musi mieć silny instynkt stadny i umieć podążać za osobnikiem stojącym wyżej w hierarchii. Do tego jeszcze musi jeść łatwo dostępny i tani pokarm, rozmnażać się w niewoli, szybko rosnąć i dojrzewać płciowo oraz dawać dużo potomstwa. Uff... Nic dziwnego, że ludzkość w ciągu tysiącleci udomowiła tylko kilkadziesiąt gatunków zwierząt. A jednym z najlepiej spełniających te kryteria była właśnie kura. – Poza tym kura jest łatwa w hodowli, bo pilnuje się domu – mówi Jarosław Wartacz, który w minizoo w Nałęczowie hoduje kury ponad 30 różnych ras. – Potrzeba jej tylko prostego schronienia (niezbyt dobrze znosi zimno) i łatwo przyjmuje za swoje
terytorium każdą nową okolicę.
Żywe fabryki
Nie lubi zimna? To zaskakujące jak na ptaka, który opanował świat. Ale to niejedyna niespodzianka. Kury nie są wcale takimi twardzielami, jak można by się spodziewać. – Żyją krótko, a na dodatek dotyka je wiele chorób – wyjaśnia Krzysztof Andres, doktorant w Katedrze Hodowli Drobiu, Zwierząt Futerkowych i Zoohigieny Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. – W chowie przydomowym wiele sztuk pada, zwłaszcza w naszym klimacie.
Dlaczego więc ludzie zabierali ze sobą takie chuchra na podbój nowych terenów? Dlaczego handlowali kurami z innymi ludami? Otóż Gallus gallus domesticus oddał na usługi człowieka swoją tajną broń: nieprawdopodobną rozrodczość. Kury współczesnych przemysłowych odmian są w stanie znosić ponad 300 jajek rocznie! – Nawet pierwotne rasy kur na pewno niosły się lepiej niż pozostałe udomawiane ptaki – uważa Krzysztof Andres. – Nieśność gęsi do tej pory jest niezadowalająca i hodowcy nie potrafią sobie z tym poradzić. Kaczki znoszą więcej jaj niż gęsi, ale to ptaki wodne, więc nie wszędzie można je hodować. A kury oferowały możliwość uzyskania od jednej matki nawet kilkudziesięciu córek. Na dodatek młode ptaki same szybko dojrzewały do rozrodu. Już po sześciu miesiącach kurki mogą znieść swoje pierwsze jaja.
Wyślij kurczaka i dowiedz się, skąd się biorą jaja Oczywiście nabiał to nie wszystko, kury hoduje się także dla mięsa. I tu również szybko udało się otrzymać wydajne rasy. – Kura jest bardzo plastyczna, a postęp w jej hodowli jest największy spośród wszystkich gatunków drobiu – przyznaje naukowiec z krakowskiego Uniwersytetu Rolniczego. – Dziś okres odchowu kurcząt mięsnych (brojlerów) został skrócony do sześciu tygodni. Po tym czasie otrzymuje się nawet dwuipół-, trzykilogramowe kurczaki. Kura w ogóle jest pod tym względem wyjątkiem wśród zwierząt hodowlanych, które z zasady są mniejsze od swoich dzikich przodków. Tymczasem dorosłe samce kurów bankiwa nie dorastają nawet do półtora kilograma...
Za kurem ludzie sznurem
Wyposażeni w przydomowe fabryki mięsa i jajek ludzie mogli spokojniej patrzyć w przyszłość. Mogli zakładać trwałe gospodarstwa albo śmielej ruszać na poszukiwania nowych terenów do osadnictwa. Kury są wszystkożerne, więc łatwo znajdowały pokarm w nowych warunkach. To także czyniło z nich mocną walutę w razie wymiany z innymi grupami ludzi, czasami należącymi do odległych cywilizacji.
Przypomnijmy: kury udomowiono gdzieś około trzech–czterech tysięcy lat przed naszą erą na terenach dzisiejszych północnych Indii, Tajlandii, Indonezji lub Filipin (choć niektórzy sugerują, że wcześniej, i na dodatek w Chinach lub Wietnamie). Tak czy inaczej, szybko zawojowały Chiny, Koreę i Japonię. Fali kur nie oparła się także Afryka zasilana przez rolników z doliny Indusu. Już półtora tysiąca lat przed naszą erą gdakanie rozlegało się w Egipcie, skąd wyruszył drobiowy szturm na Europę. Po raz pierwszy kury pojawiają się na ceramice korynckiej w okolicach VII wieku przed naszą erą. Dla starożytnych Greków były jednak wciąż stworzeniami egzotycznymi i luksusowymi. W zdobyciu Ameryki Północnej pomogli kurom europejscy osadnicy. A co z Ameryką Południową? Kury były tam przed Kolumbem i konkwistadorami. Podejrzenie padło na przedstawicieli polinezyjskiej kultury Lapita, którzy rozbijali się po Pacyfiku już 1300 lat przed naszą erą, rozwożąc po kolejnych wyspach kolonistów wraz z dobytkiem: świniami, kurami
i... szczurami. Najstarsze szczątki prakurczaków, datowane na tysiąc lat przed Chrystusem, znaleziono na wyspach Tonga i Vanuatu. Potem Polinezyjczycy ruszyli na Samoa, Hawaje i Wyspy Wielkanocne. W końcu dotarli też do obu Ameryk. Skąd to wiemy? Otóż w pewnym momencie ludy z Chile zaczęły pływać kajakami robionymi na polinezyjską modłę, a rdzenni mieszkańcy Kalifornii łowili ryby haczykami à la Tonga. Nie byli zresztą dłużni swoim dobroczyńcom, którzy zabrali z powrotem bataty i nasiona tykw.
Wydawało się więc logiczne, że kurczaki dotarły do Inków i Azteków z Polinezji. Jednak dowody poznaliśmy dopiero w 2007 roku, gdy nowozelandzcy genetycy przebadali znaleziska kości drobiu w stanowiskach w Chile i na wyspach Pacyfiku. Próbki pochodziły z XIV–XV wieku, więc DNA było w nich dość mocno zniszczone. Udało się jednak wyizolować krótki fragment do badań. Nie było wątpliwości – kości po obu stronach Pacyfiku pochodziły od ściśle spokrewnionych kur. I z całą pewnością sprzed wyprawy Kolumba. Czy może być lepszy dowód na przywiązanie człowieka do jajek i skrzydełek niż zabieranie ze sobą kury na wyprawę za ocean?
Wyślij kurczaka i dowiedz się, skąd się biorą jaja * Genetyka drobiu*
Jak widać, kurczaki przestały być domeną agrotechników, zoologów czy etnografów. Zajęli się nimi genetycy. Swój wielki moment chwały mieli w 2004 roku, kiedy 175 naukowców z całego świata ogłosiło, że poznali genom kury – literka po literce.
Swoje DNA podarowała dla dobra nauki samiczka kura bankiwa. Zrobiła dobry interes, bo z siedmioma latami na karku najlepszy wiek dla kury miała już za sobą. A tak – stała się kamieniem milowym genetyki. Dzięki niej dowiedzieliśmy się, że genom kury jest prawie trzy razy mniejszy od ludzkiego, choć zawiera zbliżoną liczbę genów. Okazało się także, że w toku ewolucji w kurzym DNA dochodziło do dużej przebudowy chromosomów oraz utraty wielu genów. Kura nie ma na przykład genów umożliwiających wytwarzanie śliny, mleka i wzrost zębów (to akurat mało odkrywcze). Ma za to wspólne z człowiekiem geny układu odpornościowego, których się tam nie spodziewano, oraz zaskakujące geny związane ze zmysłem węchu. Potwierdzono, że porównywanie genomów kury i człowieka może powiedzieć nam wiele o ewolucji obu gatunków, ale także pomóc w poznaniu przyczyn ludzkich chorób, na przykład zaniku mięśni czy rozszczepu podniebienia. No i oczywiście badania kurzego DNA mogą w przyszłości doprowadzić do poznania sekretów liczby i
wielkości znoszonych jaj oraz rozwoju mięśni. Genetycy namieszali także w poglądach na pochodzenie domowego drobiu. Okazało się, że dzisiejsze koguty i kokoszki noszą w sobie nie tylko DNA kura czerwonego – swoje geny dołożył także pochodzący z Indii kur siwy. Poza tym wydaje się, że udomowienie Gallus gallus nastąpiło w kilku miejscach południowej i południowo-wschodniej Azji, w różnym czasie.
Kura na ciężkie czasy
Naukowcy nie byliby sobą, gdyby poprzestali na badaniach genów. Zaczęli je więc modyfikować, i to od razu w dość ambitnym celu. Zamiast na przykład przyspieszyć wzrost kurczaka, genetycy z firmy Origen Therapeutics wyhodowali kurę, która może produkować w jajkach lecznicze białka, na przykład przeciwciała przydatne w diagnostyce i leczeniu nowotworów. Oczyszczenie takiego leku z jajek jest dużo tańsze i bezpieczniejsze niż jego produkcja w inny sposób. A wykorzystanie kurzych jaj w farmacji jest dobrze opracowane od strony technologicznej – używa się ich do wytwarzania wielu szczepionek (na przykład przeciw grypie).
W ten sposób, przez nowoczesne farmaceutyki, wkraczamy w świat drobiowego biznesu. Według światowej Organizacji do spraw Żywności i Rolnictwa (FAO) w 2007 roku na świecie hodowano prawie 20 miliardów kur, zjedzono 74 miliony ton drobiowego mięsa i 1,1 biliona jajek. Nic dziwnego, że w obecnych trudnych czasach doradcy finansowi polecają inwestowanie w firmy drobiarskie lub sam drób. I to nie tylko w najbogatszych państwach.
Wyślij kurczaka i dowiedz się, skąd się biorą jaja Dochód krajowy brutto Brazylii wzrósł w latach 2001–2006 o 12 procent. W tym czasie największy tamtejszy dostawca drobiu zwiększył dochody o 733 procent. W Republice Południowej Afryki PKB poszło w górę o 30 procent. A południowoafrykański gigant – dostawca kurczaków – rozkręcił produkcję czterokrotnie. Niestety, masowa skala oznacza zubożenie różnorodności kur. – W Polsce do produkcji jaj używane są niemal wyłącznie krzyżówki ras leghorn i rhode island – mówi Jarosław Wartacz. – Z kolei brojlery to mieszańce ras cornish i white rock. Te same od lat, tylko udoskonalane.
– Wynika to także z tego, że jest zaledwie kilka firm rozprowadzających kury typu nieśnego i mięsnego – dodaje Krzysztof Andres. – To stanowi zagrożenie dla gatunku, bo nie wiemy, jakie cechy kury mogą być potrzebne w przyszłości. Tymczasem likwidowane są kolejne krajowe stada kur, w których prowadzono prace hodowlane mające na przykład zwiększyć nieśność. Zostały tylko trzy takie fermy – ubolewa naukowiec z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. – W przypadku kur mięsnych takich ferm nie mamy w ogóle, cały materiał musimy importować. Nadzieją na zachowanie różnorodności drobiu są zapaleńcy hodujący najróżniejsze rasy – od liliputów i ozdobnych, przez użytkowe, do bojowych. Powstaje wiele nowych ras w Azji, Stanach, ale także w Niemczech. – W Polsce od zawsze była zielononóżka, to nasza sztandarowa rasa, i kury czubate – wylicza Jarosław Wartacz. – Trwa odtwarzanie starych ras czubatki staropolskiej czy gołoszyjki, ale to praca na lata.
Nieważne, że efektów nie będzie od razu. Jesteśmy to kurom winni. W końcu, kurczę, to człowiek powołał je na służbę. Od ładnych paru tysięcy lat gdzie my, tam i kury. Nie zróbmy ich teraz w jajo!
Piotr Kossobudzki
Wyślij kurczaka i dowiedz się, skąd się biorą jaja