Sukces Busha; sceptycyzm komentatorów
W przypadającą w niedzielę drugą rocznicę rozpoczęcia wojny w Iraku prezydent George W. Bush i jego najbliżsi współpracownicy podkreślili sukcesy, jakie ich zdaniem ona przyniosła. Komentatorzy są bardziej sceptyczni.
W wygłoszonym w sobotę przemówieniu radiowym (według czasu USA, inwazja nastąpiła 19 marca 2003 r.) Bush powiedział, że po obaleniu reżimu Saddama Husajna Irak stał się sojusznikiem USA w wojnie z terroryzmem i jest inspiracją dla przemian demokratycznych na Bliskim Wschodzie.
W niedzielę minister obrony Donald Rumsfeld i przewodniczący Kolegium Szefów Sztabów generał Richard Myers wystąpili w telewizyjnych talk-shows i przekonywali Amerykanów, że operacja stabilizacyjna w Iraku czyni postępy.
W wywiadzie dla telewizji NBC News Myers powiedział, że wprawdzie jest jeszcze dużo do zrobienia, ale dowództwo wojsk amerykańskich bardzo pozytywnie ocenia proces przygotowania irackich sił bezpieczeństwa.
Według generała, planuje się do lata tego roku wyszkolić 200 tysięcy irackich wojsk i policji, aby mogły one w pełni samodzielnie wykonywać zadania, obecnie realizowane przez wojska USA i całej koalicji.
W ocenie dowództwa armii USA, ataki na siły koalicyjne w Iraku osłabły w ostatnich miesiącach, ale nadal jest ich od 50 do 60 dziennie. Jak powiedział Myers w wywiadzie dla telewizji CBS News, część atakujących to elementy kryminalne, a część to zagraniczni bojownicy pod wodzą al-Zarkawiego i innych ekstremistów.
Myers nie potwierdził doniesień, że rząd USA zamierza zredukować w 2006 r. liczbę wojsk w Iraku z obecnych 150 tysięcy do 105 tysięcy. Zawsze mówiłem, że to zależy od spełnienia różnych warunków - powiedział w telewizji NBC News.
Media przypominają ludzkie i ekonomiczne koszty wojny w Iraku - ponad 1500 poległych żołnierzy amerykańskich, 11.300 rannych, oraz od 14.000 do 100.000 (zależnie od szacunków) zabitych Irakijczyków. Wojna kosztowała dotąd amerykańskich podatników około 200 miliardów dolarów.
Niedzielny "Washington Post" pisze, że nawet przedstawiciele Pentagonu przyznają, iż dotychczasowe dokonania w Iraku - m.in. styczniowe wybory powszechnie ocenione jako udane - nie gwarantują jeszcze, że nastanie w tym kraju pokój i demokracja.
"Są oznaki prawdziwego postępu, ale nie widzę jeszcze jakichś definitywnych trendów, które pozwoliłyby stwierdzić, że zwycięstwo jest zapewnione" - cytuje dziennik znanego eksperta waszyngtońskiego centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Anthony Cordesmana.
Krytyczną opinie wyraża też czołowy publicysta "Newsweeka" Fareed Zakaria: Możemy zanotować w Iraku pewne istotne osiągnięcia, ale wiele szans zostało zmarnowanych przez niezwykle zły sposób prowadzenia okupacji. Koszty, które musieliśmy zapłacić w stosunkach z innymi krajami, koszty, które musieli zapłacić żołnierze, koszty budżetowe wojny, to sprawy, których nie możemy ignorować.
Dowódcy wojsk mówią, że można było tych kosztów uniknąć, zgadzają się z tym iraccy politycy i tylko minister Rumsfeld zdaje się z tym nie zgadzać - dodał.
Tomasz Zalewski