Sueddeutsche Zeitung: Polska wpędza UE w kryzys egzystencjalny
Polska chce innej Europy i nie jest w tym odosobniona. Zaczyna się mozolna walka o istnienie UE – pisze "Sueddeutsche Zeitung".
20.10.2021 12:52
Niemiecki dziennik komentuje na swej stronie internetowej wtorkową (19.10.2021) debatę Parlamentu Europejskiego z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego. "Polski rząd ma rzadki dar przekształcania złych decyzji, podjętych w złym czasie w możliwie największą katastrofę. I tak również tym razem premier Mateusz Morawiecki ignoruje wszystkie ostrzeżenia i bez potrzeby biegnie z płonąca pochodnią do Parlamentu Europejskiego. Unia Europejska zawdzięcza Polsce kryzys egzystencjalny" – pisze autor komentarza Stefan Kornelius.
Ocenia on, że tego problemu nie można opisać łagodniejszymi słowami, bo "Morawiecki kwestionuje podstawową ideę UE, zakładającą, że kraje Europy jednoczą się dla wspólnej korzyści pod jednym systemem (prawnym)". "Zadziwiające jest to, że Polska ma tu wsparcie niemałej liczby członków. Ale bez wspólnego prawa nie ma rynku wewnętrznego, otwartych granic, budżetu, reguł i standardów. Przestrzeń prawa i wymiaru sprawiedliwości funkcjonuje tylko z ogólnie obowiązującymi regułami" – podkreśla komentator "Sueddeutsche Zeitung".
ZOBACZ TEŻ: Kaczyński o polexicie. Zdecydowana reakcja posłanki. Dziennikarz pod wrażeniem
Ofiara własnej propagandy
"Polski rząd wypowiedział podstawowy konsensus UE i tym samym złamał cichą polityczną umowę, na której wszyscy w Europie mogli polegać: możecie nadal wyładowywać swój nacjonalistyczny gniew, ale zasadnicza konstrukcja pozostaje nietknięta" – pisze Kornelius.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Neonaziści zorganizują straż obywatelską na granicy z Polską? Niepokojące doniesienia
Jego zdaniem może istnieć wiele powodów, dla których Morawiecki "akurat teraz czuje się zmuszony przystąpić do dzieła zniszczenia". "W Polsce, tak jak na Węgrzech jest się w międzyczasie ofiarą własnej propagandy. Albo na odwrót: ciągła rozmowa terapeutyczna chociażby z Niemcami albo innymi już nie działa. Oczywiście to humbug, gdy Morawiecki porównuje niemiecki system wyboru sędziów z polskim, bo tutaj (w Niemczech – red.) pluralizm pozostaje zagwarantowany, podczas gdy w Polsce sądownictwo utraciło swą niezawisłość" – ocenia dziennikarz. "SZ".
Nietrafione porównania
Podkreśla też, że w żaden sposób nie da się porównać wyroku niemieckiego Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie EBC z polskim wyrokiem dotyczącym prymatu konstytucji nad prawem europejskim. "Karlsruhe nigdy nie podawało w wątpliwość prymatu prawa europejskiego, ale wymusiło wyjaśnienie w szarej strefie tego prawa" – dodaje komentator.
Jak ocenia, "Polska chce innej Europy i prawdą jest, że nie jest odosobniona w tym życzeniu". Niemcy, stojące na przeciwnym biegunie nie mogą pojąć, dlaczego wspólnota prawa europejskiego "nie jest traktowana jak błogosławieństwo", dodaje.
Kornelius przyznaje, że nie ma możliwości nałożenia sankcji na Polskę, bo w Radzie UE zabraknie wymaganej większości czterech piątych członków, by uruchomić mechanizm praworządności.
Odpowiedź na prowokację
"Tak zaczyna się mozolna walka o istnienie UE. Czas moderowania kończy się wraz z erą Angeli Merkel, a Polska i jej sojusznicy (nie tylko Węgry, ale też Słowenia i inne kraje Europy Środkowej) najwyraźniej czują się dość silne, by demontować całą maszynerię według własnych wyobrażeń. Właściwa odpowiedź na tę prowokację musi być dobrze przemyślana. Pewne jest to, że musi ona w dużej mierze powstać w Berlinie" – podkreśla Kornelius.
Ocenia on, że należy mieć na uwadze pewną wrażliwość Polski, jako "wciąż poszukującego narodu". "Ale własne interesy liczą się bardziej. Powrót do państw narodowych i prawnego patchworku w Europie stoi w groteskowej sprzeczności z globalna dynamiką i historycznym doświadczeniem, które akurat Polsce przysporzyło tylu cierpień" – konkluduje dziennikarz "Sueddeutsche Zeitung".
Źródło: DW