Polityka"Sueddeutsche Zeitung" o starciu PiS-u z Tomaszem Grodzkim

"Sueddeutsche Zeitung" o starciu PiS‑u z Tomaszem Grodzkim

"Najwyraźniej polski rząd nie zamierza pogodzić się z tym, że czasy ekspresowego uchwalania ustaw się skończyły" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".

"Sueddeutsche Zeitung" o starciu PiS-u z Tomaszem Grodzkim
Źródło zdjęć: © PAP | Radek Pietruszka
Natalia Durman

Korespondent niemieckiego dziennika Florian Hassel pisze, że marszałek Senatu Tomasz Grodzki, który chce przeszkodzić w przyjęciu ustawy zwiększającej kontrolę rządu nad sądami, jest "narażony na próby zniesławienia". Opisuje wizytę "tajemniczego gościa" u byłego pacjenta Grodzkiego, 90-letniego Tadeusza Staszczyka, który w 2012 roku był operowany w szczecińskim szpitalu.

"Sylwestrowy gość pokazał teczkę: Staszczyk dostanie 5000 złotych w gotówce do ręki, jeśli podpisze oświadczenie, że ówczesny lekarz, profesor chirurgii Tomasz Grodzki zoperował go w zamian za łapówkę. Staszczyk oburzony wyrzucił nieproszonego gościa" - relacjonuje dziennikarz "Sueddeutsche Zeitung".

"Tajemniczy gość nie jest jedynym, który próbował zebrać materiał rzekomo obciążający Grodzkiego. Tomasz Grodzki nie tylko należy do największej partii opozycyjnej, ale od 12 listopada jest też marszałkiem Senatu (…) i tym samym trzecią osobą w państwie. Grodzki odgrywa także centralną rolę w działaniach przeciwko niezwykle kontrowersyjnej ustawie, za pomocą której polski rząd pod wodzą prawicowopopulistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość chce uniemożliwić sędziom zarówno stosowanie prawa UE oraz wszelkie protesty przeciwko niezgodnym z prawem ustawom i manewrom" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".

Będą kolejne bitwy z KE

Hassel dodaje, że mimo wyroków Trybunału Sprawiedliwości UE i polskiego Sądu Najwyższego, dotyczących Krajowej Rady Sądownictwa i Izby Dyscyplinarnej SN, Warszawa pozwala tym instytucjom dalej pracować. Dlatego we wtorek - przypomina - Komisja Europejska zwróciła się do TSUE o "środki tymczasowe zakazujące dalszej działalności Izby Dyscyplinarnej". "Nie będzie to ostatnia bitwa" - dodaje niemiecki dziennik, przypominając o przyjętej 20 grudnia przez Sejmu tzw. ustawie dyscyplinującej sędziów.

"Nowy marszałek Senatu wykorzystuje wszelkie pełnomocnictwa swego urzędu" - pisze "Sueddeutsche Zeitung", informując o zorganizowane przez Grodzkiego wysłuchania polskich i zagranicznych ekspertów na temat nowej ustawy i jego spotkanie z Komisją Europejską w Brukseli.

Jak dodaje dziennik, marszałek Senatu zwrócił się także o pilną ekspertyzę Komisji Weneckiej Rady Europy, która uznała projekt ustawy za niezgodny z prawem - podobnie jak polskie stowarzyszenia sędziowskie i adwokacje, służby prawne Sejmu, Sąd Najwyższy i Najwyższy Sąd Administracyjny, przewodniczący europejskiej organizacji sędziowskiej czy komisarz praw człowieka Rady Europy.

"Ale rząd chce to wszystko zignorować" - pisze niemiecka gazeta, dodając, że ani premier, ani szef MSZ nie chcieli spotkać się z delegacją Komisji Weneckiej, zaś minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zagroził marszałkowi Grodzkiemu Trybunałem Stanu za zaproszenie do Polski Komisji Weneckiej.

"Gdy kierowany przez Grodzkiego Senat zgodnie z oczekiwaniami odrzuci ustawę, to Sejm, kontrolowany przez mający absolutną większość PiS, może ją znowu przegłosować zwykłą większością, a prezydent Andrzej Duda ją podpisze. Dopiero wtedy UE może znów zadziałać oraz zwrócić się do TSUE o kolejne środki zabezpieczające" - pisze „SZ”.

Oskarżenia bez dowodów

"Ale rząd najwyraźniej nie zamierza przyjąć do wiadomości tego, że wraz z nastaniem Senatu Grodzkiego czas ekspresowego uchwalania ustaw się skończył. W Szczecinie kilkoro anonimowych rzekomych byłych pacjentów Grodzkiego, w tym związana z PiS radna i także bliska partii profesor biologii, utrzymuje, że oni albo ich zmarli już niestety bliscy musieli płacić Grodzkiemu za operacje albo opinie. Kontrolowana przez PiS telewizja państwowa oraz niektóre bliskie PiS-owi gazety i strony internetowe, powtarzają te oskarżenia, na które nie ma żadnych dowodów" - pisze "Sueddeutsche Zeitung".

Dodaje że "media PiS" przemilczały oświadczenia szczecińskiej izby Lekarskiej, że przez 36 lat pracy Grodzkiego nie było żadnych skarg z powodu naruszenia przez niego zasad etyki lekarskiej, a tym bardziej z powodu korupcji. "Zamiast tego prokuratura i podporządkowane rządowi Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadza oficjalne postępowania z powodu podejrzenia o korupcję w szpitalu Grodzkiego" - relacjonuje "SZ".

Anna Widzyk

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (575)